poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Temat VIII

Miesiąc: KWIECIEŃ 2017

BŁOGOSŁAWIENI, KTÓRZY WPROWADZAJĄ POKÓJ, ALBOWIEM ONI BĘDĄ NAZWANI SYNAMI BOŻYMI(Mt 5,9)

„Narodziny Jezusa w Betlejem upamiętnione zostały pieśnią, w której zestawiono chwałę Boga na wysokościach z darem pokoju dla ludzi, których Bóg kocha. Pokój na ziemi jest odzwierciedleniem przepojonej miłością obecności Boga, który stał się Człowiekiem.
Przymiotnik „pokój czyniący” (eirenopoios) wprowadzony został do greki Nowo testamentalnej przez św. Mateusza dla wskazania owego rysu charakterystycznego dla chrześcijańskiego zachowania. W ówczesnym świecie „pokój czyniącymi” byli wielcy dowódcy wojskowi, którzy przy pomocy swych legionów pacyfikowali ludy, by podporządkować je władcy Rzymu. Przyjęcie tego określenia dla oznaczenia chrześcijanina oznaczało dyskredytację wszystkich fałszywych dawców pokoju i żądanie przywrócenia chrześcijaństwu misji niesienia pokoju opartego na Bogu, zakorzenionego w sercu człowieka i zbudowanego w oparciu o nową formę relacji między ludźmi.
„Pokój temu domowi” (Mt 10,12) było pierwszym pozdrowieniem chrześcijańskiego nauczyciela i warunkiem przekazywania wiary: „Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim, jeśli nie, powróci do was (Łk 10,6).
Przekazywanie pokoju … w początkach epoki chrześcijańskiej było czymś nowy. Był to czas, kiedy ewangeliczne przesłanie torowało sobie drogę właśnie dzięki swej zadziwiającej oczywistości w stawianiu na pierwszym planie zachowań, których brak najbardziej odczuwa się w życiu codziennym, a które chrześcijaństwo przedstawiało jako owoc nowego doświadczenia religijnego: pokój, radość, zaufanie, wzajemna miłość. A ponieważ chrześcijanie mogli zaprezentować się w otoczeniu wstrząsanym przemocą jako ludzi „łagodni i spokojni”, nie można było mówić o braku zainteresowania tą nową doktryną. Wraz z ewangelicznym przesłaniem nadchodził dla świata „rok łaski”, zapowiedziany przez Jezusa w synagodze Nazaretu z chwilą ogłoszenia Jego programu działania.” (Łk 4,16-18). (Pokój w
kontekście ewangelicznego przesłania – Francisco Lage, Communio 5/53, 1989 r.).
„Chrześcijaństwo jest religią pokoju i radości. Wszyscy święci Kościoła żyli duchem pokoju i miłości. Życiową dewizą św. Franciszka z Asyżu były słowa „Pokój i Dobro”. Kolejne, siódme błogosławieństwo Jezusa brzmi: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5,9). Pokój jest opanowaniem siebie, uciszeniem duszy, rozumu i woli. Jest trudem, dziełem człowieka i darem Bożym. Pokój musi mieć 3 wymiary: przede wszystkim pokój z Bogiem, pokój z drugimi i pokój z sobą samym. Pokój z Bogiem będzie wtedy zachowany, gdy w naszym życiu nie będzie grzechu. Grzech bowiem jest dysonansem, niezgodą z Bogiem, który niszczy pokój w duszy. Człowiek powinien być wierny Bogu, żyć z Nim w przyjaźni. Św. Paweł mówi: „Dostąpiwszy usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Rz 5,1). Matkę Bożą nazywa Kościół Panną Wierną – była posłuszna Bogu w całym swym życiu. Być wiernym we wszystkim Bogu, to fundament pokoju.
Drugim warunkiem i wymiarem pokoju jest pokój z drugimi, z każdym człowiekiem. „Jeden drugiego brzemiona noście, i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe” – mówi Apostoł (Ga 6, 2). Życie bardzo często wystawia nas na próbę, gdy drugi człowiek ma swoje wady, rani nas lub krzywdzi. Wtedy nasze chrześcijaństwo zdaje trudny egzamin. Trzeba umieć z Bożą pomocą darować, przebaczyć. Chrześcijanin nie trwa w gniewie, nie żyje w niezgodzie, bo tam gdzie ona jest, będzie oddech szatana, ojca niezgody.
Trzecim wymiarem pokoju jest zachowanie go z sobą samym. Być pogodzonym z sobą, z tym, co nas spotyka w życiu. Nie rozpaczać, nie buntować się wewnętrznie, nie okazywać niezadowolenia, nie narzekać, gdy nas spotyka jakaś przeciwność, niepowodzenie czy cierpienie. Przyjąć wszystko, co życie niesie, bo wszystko jest od Boga, co nie jest grzechem. Nie jest to łatwe, ale Bóg swą łaską przychodzi człowiekowi z pomocą. „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Chrześcijanin żyjący perspektywą wiecznego szczęścia w niebie nie może w życiu doczesnym czuć się nieszczęśliwy, przegrany.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój. Błogosławieni ci, którzy potępiają wojny, krwawe porachunki i czynią wszystko, aby im zapobiec. „Schowaj swój miecz do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną.” (Mt 26, 52) – powiedział Jezus w Ogrójcu podczas pojmania. Wojny są zaprzeczeniem tego błogosławieństwa.” (Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój... – Ks. Jacek Żórawski, Niedziela 22/2005).
Z konferencji dla animatorów WKC – Dom Misyjny w Łabuńkach 2004r.:         „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani
synami Bożymi.Tak mówi do nas Chrystus w Kazaniu na Górze. Z głębi swego miłującego Serca wypowiada pragnienie naszego szczęścia.
            Drodzy Bracia i Siostry; bez wewnętrznej odnowy i bez pokonania zła i grzechu w sercu, a zwłaszcza bez miłości człowiek nie zdobędzie wewnętrznego pokoju. Pokój może przetrwać tylko wówczas, gdy jest zakorzeniony w wyższych wartościach, oparty na normach moralnych i otwarty na Boga.
            Społeczeństwa i narody potrzebują ludzi pokoju, prawdziwych siewców zgody i wzajemnego poszanowania. Ludzi, którzy wypełnią swoje serca pokojem Chrystusowym i poniosą ten pokój do domów, urzędów i instytucji, miejsc pracy, na cały świat. Historia i współczesność pokazują, że świat nie może dać pokoju. Świat jest bezradny. Dlatego trzeba mu wskazywać Jezusa Chrystusa, który przez śmierć na krzyżu zostawił ludziom swój pokój, zapewniając nam swą obecność przez wszystkie wieki (por. J 14,27-31). Ileż niewinnej krwi zostało przelanej w dwudziestym wieku w Europie i na całym świecie, ponieważ różne systemy polityczne i społeczne odeszły od Chrystusowych zasad gwarantujących sprawiedliwy pokój. Ileż krwi niewinnej przelewa się na naszych oczach” (Jan Paweł II, Homilia – Toruń, 7 czerwca 1999 r.).
            A Chrystus? – W liście do Efezjan św. Paweł tak pisze o Nim:
            On bowiem jest naszym pokojem.
            On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością,
            bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość...
            wprowadzając pokój,
            aby[w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem, w jednym Ciele przez krzyż,
            w sobie zadawszy śmierć wrogości.
            A przyszedłszy zwiastował pokój (Ef 2,14-17). – To Jezus, Syn Boga.
            Na szczęście dla nas, ku umocnieniu naszej wiary, że wprowadzenie w życie nauki Chrystusa jest możliwe, żyją wśród nas ludzie, którzy swym życiem dają wyraz temu. Jedną z takich osób znanych nam wszystkim jest niewątpliwie papież Jan Paweł II. Nie tylko wzywa do modlitwy, ale sam jest człowiekiem modlitwy. Nie tylko głosi Jezusa ukrzyżowanego, ale sam jest człowiekiem, który swoje cierpienia ofiaruje za Kościół. Papież ten całkowicie poświęcił swoje życie służbie innym przemierzając tysiące kilometrów w swoich ponad 100 pielgrzymkach właśnie po to, aby przybliżyć Boga ludziom współczesnych czasów nie głosząc niczego innego, jak tylko to, co zostało przekazane w Piśmie Świętym, ale w odniesieniu do warunków życia we współczesnym świecie. W życiu Jana Pawła II widać spełnianie słów Chrystusa: Największy z was, niech będzie waszym sługą (Mt 23,11).
Oprócz tego jest on człowiekiem wiernym Bogu pomimo wszystko. Papież Jan Paweł II teraz głosi najtrudniejszą Ewangelię, bo ewangelię cierpienia. Człowiek ten był doświadczany cierpieniem już od dzieciństwa. Najpierw w wieku 9 lat stracił matkę, potem brata, ojca, przyjaciół. Przeżył lata wojny naznaczone lękiem i cierpieniem. Sam ciężko pracował w kamieniołomach. Lata pontyfikatu też nie oszczędzały go. Już na początku cudem uniknął śmierci z rąk zamachowca i jemu przebaczył. Ostatnie lata pokazują światu jego ból i niezwykły wysiłek przy tak normalnej dla ludzi czynności, jaką jest zwyczajne poruszanie się. Jego twarz nie jest piękna, głos nie jest tak płynny i silny jak dawniej, ale nadal z dawną siłą gromadzi wokół siebie ludzi, gdziekolwiek jest ukazując im w swoim ciele cierpiącego Chrystusa. Tu już nawet nie trzeba słów, ale wystarczy spojrzenie na człowieka wiernego Bogu do końca, na człowieka, który umie przyjąć rzeczywistość ludzkiego istnienia taką, jaką jest i nie tracić nadziei pokładanej w Bogu. Jan Paweł II od 25 lat niezmiennie głosi Ewangelię pokoju, pojednania i miłości bliźniego bez podziałów na rasy, status społeczny, religię, wielkość lub małość człowieka. On zawsze przygarnia wszystkich, otacza ciepłem, pozwala się dotknąć każdemu, on po prostu żyje wśród ludzi, jak kiedyś Jezus Chrystus.
Wśród naszych członków WKC są też ludzie wprowadzający pokój.
W jednej z grup WKC pojawiła się nowa osoba, która spowodowała, że od kilku tygodni w grupie zaczynał panować chaos. Na spotkaniu siostry kłóciły się i obrażały na siebie. Wtedy jedna z osób biorących udział w spotkaniach przed kolejnym spotkaniem czuła się źle bojąc się znów niemiłej atmosfery i wtedy uświadomiła sobie, że warto oddać Bogu ten problem do rozwiązania. Z sercem pełnym bólu powierzyła Chrystusowi wszystkie osoby, które będą na spotkaniu i poprosiła, aby On sam wprowadził pokój, którego one nie potrafią wprowadzić. Po zakończeniu spotkania wszyscy zauważyli, że znów nastał pokój, jaki kiedyś był w tej grupie.
Po raz kolejny doświadczenie pokazało, że nawet wtedy, gdy po ludzku trudno zachować pokój, to Chrystus chętnie nim obdarza, gdy się oto prosi…
Zatem niech Pokój Chrystusowy towarzyszy Wam gdziekolwiek będziecie…
Powyższe słowa były wypowiedziane w roku 2004, a więc jeszcze za życia świętego już dziś papieża Jana Pawła II. Można było zauważyć wprowadzenie przez niego Chrystusowego pokoju. Dziś już wiemy, że na nim spełniło się właśnie siódme błogosławieństwo – jest kanonizowanym świętym, choć od jego śmierci minęło niewiele czasu.
Niewątpliwie Jan Paweł II, swym odważnym nauczaniem przyczynił się do upadku systemu komunistycznego, wprowadzającego w serca ludzkie niepokój. Dobrze, że ów system totalitarny upadł wraz ze zgorszeniem, które wprowadzał w ludzkie serca i umysły. Trzeba jednak wiele czasu, wiele modlitwy, aby wrócił znów Boży pokój w ludzkich sercach, w relacjach międzyludzkich..
Tego, co uczono od wieków w chrześcijaństwie, chciano zastąpić ideologią niewiary, moralnością wyraźnie sprzeczną z dekalogiem, prawem miłości Boga i bliźniego, co niestety pozostawiło wielką ranę w sercach ludzi żyjących w tamtych czasach. Ta rana to przede wszystkim podważenie wiarygodności tego, czego nauczał i naucza Kościół katolicki, czego uczy chrześcijaństwo. Chociaż Kościół przetrwał, i Chrystus w nim będzie obecny zgodnie z obietnicą aż do skończenia świata, to jednak w wielu sumieniach zasiano zamęt, czego skutki są wciąż widoczne zarówno w życiu osób prywatnych, w rodzinach, jak i w polityce. Konstytucja świecka ponad Prawo Boże. Utworzono KOD – Komitet Obrony Demokracji Trybunału Konstytucyjnego wprowadzając znów niepokój w ludzkie serca, a także w relacjach z innymi krajami.
Na świecie wielka fala imigracji, akty terroru ze strony tzw. Państwa islamskiego, zniszczyły lub zabiły wiele istnień ludzkich. Pokój na świecie jest wciąż zagrożony. Osiągnięcia nauki i techniki w przemyśle zbrojeniowym są ogromne.
Zatem znów trzeba ludzi wprowadzających pokój we wspomnianych trzech wymiarach, aby piękny świat mógł nadal istnieć.
Warto zauważyć, że jakkolwiek pierwsze sześć błogosławieństw odnosiło się głównie do kształtowania serc poszczególnych ludzi, to siódme błogosławieństwo jest pierwszym spośród tych, które przede wszystkim ma wymiar społeczny. Człowiek, formowany wg pierwszych pięciu błogosławieństw ma pokój w swym sercu. Żyje w pokoju z Bogiem, którego wciąż poznaje i pragnie pełnić Jego wolę, a nie własną. Żyje w pokoju z najbliższym otoczeniem. Teraz przyszedł czas na dzielenie się tym pokojem z innymi, na wprowadzanie pokoju swoją obecnością, gdziekolwiek się znajduje. Człowiek pokoju, emanuje pokojem i inni napełniają się pokojem w jego obecności, bo jest nazwany synem, córką Bożą, tzn. Bóg jest wciąż blisko i działa przez niego. Przychodzi więc czas na współudział w tworzeniu pokoju w szerszym wymiarze. Do tego też szczególnie są powołani członkowie Wspólnoty Krwi Chrystusa, czciciele Krwi Chrystusa, którzy dobrowolnie przyjęli charyzmat założyciela św. Kaspra del Bufalo. Warto tu przypomnieć jego słowa: Pokoju nie zdobywa się siłą, ale własnym cierpieniem przyjętym niesprawiedliwie jak Jezus.
Na spotkaniach tygodniowych, warto ćwiczyć się we wprowadzaniu pokoju między członkami grupy, pomagać sobie wzajemnie w rozwiązywaniu konfliktów w rodzinach, miejscach pracy, wszędzie, pamiętając o tym, że wielką siłę ma modlitwa zanoszona do Boga we wspólnych intencjach. Tę możliwość dają właśnie grupy tygodniowe, zgodnie ze słowami Jezusa: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,19-20).Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni (J 15,7). Tu znów grupa tygodniowa stwarza możliwość kształtowania siebie poprzez wspólne czytanie i rozważanie Pism Świętego i Słowo Życia z pomocą Ducha Świętego. Pamiętajmy o życiu w stanie łaski uświęcającej, częstej a możliwie nawet codziennej Eucharystii, adoracji Najświętszego Sakramentu, adoracji Boga i Krwi Chrystusa we własnym sercu.
W swych modlitwach nie zapominajmy o pokoju na świecie.

Módlmy się też o powołania do Wspólnoty Krwi Chrystusa, Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa CPPS, aby jak najwięcej ludzi czciło Krew Chrystusa i żyło wg siódmego błogosławieństwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz