poniedziałek, 27 marca 2017

Homilie z Marca 2017 r.

III TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU
HOMILIA – piątek, 24. 03. 2017
Msza św. na rozpoczęcie Skupienia Animatorów Diecezjalnych i Parafialnych WKC Podregionu Swarzewskiego w Domu Misyjnym pw. św. Józefa – Swarzewo
Oz 14,2-10; Mk 12,28b-34

Kochani członkowie i sympatycy WKC. Kochani animatorzy!
Serdecznie witam Was, na kolejnym skupieniu. Teraz wypadło nam spotkać się nieco po połowie Wielkiego Postu. Mamy już za sobą pewne doświadczenia związane z pracą nad sobą, w dążeniu do świętości życia, jak również w pomocy innym na tej drodze. Zbliżają się święta Zmartwychwstania Pańskiego. Trwają przygotowania także w tych zewnętrznych formach świętowania. Zapewne będzie też okazja do odwiedzin, spotkań rodzinnych, wspominania tych, którzy odeszli, bo przecież oni żyją, choć ich na razie nie widzimy, nie słyszymy. Czasem może tylko przypominają się we śnie, ale nie o tym teraz chciałem mówić.
Dziękuję Wam, że w tym czasie przygotowań, znaleźliście czas, aby spotkać się tutaj razem i w chwili ciszy, w kaplicy lub kościele zatrzymać się, by jeszcze głębiej spojrzeć we własne serce i razem z Jezusem, je przemieniać na jeszcze bardziej czyste, lepsze, aby najpierw w nim wprowadzać pokój, aby potem ten pokój wprowadzać wszędzie tam, gdzie się znajdziemy. By żyć siódmym błogosławieństwem.
Dziś do nas słowami proroka Ozeasza: To mówi Pan:
Wróć, Izraelu, do Pana twojego, upadłeś bowiem przez własną twą winę! Zabierzcie ze sobą słowa i nawróćcie się do Pana. Mówcie do Niego: „Przebacz nam całą naszą winę, w ten sposób otrzymamy dobro za owoc naszych warg.
...Bo drogi Pana są proste: kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy.
Moi Drodzy.
Jak zwykle historia się powtarza zarówno w życiu poszczególnego człowieka jak i w życiu całych społeczeństw. Zatem te słowa skierowane do Izraela są w pewnym sensie aktualne dla każdego z nas, bo nikt z nas nie jest doskonały. Słowa te są aktualne także dla naszego Zgromadzenia, dla WKC, bo zapewne od czasu do czasu i u nas dzieje się coś, co nie może podobać się Panu Bogu, nie może też podobać się naszemu założycielowi św. Kasprowi.
Nie będziemy tutaj wyliczali żadnych konkretnych błędów, bo nie o to chodzi. Proszę Was tylko, abyście w ramach ćwiczeń duchowych w Wielkim Poście, poczytali sobie choć trochę nt. życia św. Kaspra del Bufalo i sami zastanowili się na ile jesteśmy
kontynuatorami jego dzieła i starali się kontynuować to Boże dzieło.
To wezwanie do nawrócenia dotyczy też naszego kraju, bo jak można zaobserwować z informacji, które do nad docierają nt. działalności aktualnego rządu i opozycji, to można się przerazić. Kłótnie, łamanie prawa, marazm, grzebanie się w przeszłości i wyrabianie sobie negatywnej opinii zagranicą. Zapomniano o obietnicach przedwyborczych, zapomniano o dyplomacji, zapomniano o narodzie, który będzie cierpiał z tego powodu, a przede wszystkim toczą się niezdrowe rozgrywki nieuczciwymi metodami.
Powiecie Kochani, a cóż nam do tego. My to nie władze, my nie rządzimy, my nie protestujemy, więc nas to nie dotyczy. Tak, macie rację, jeśli tak myślicie, ale nie do końca. Wszyscy jesteśmy członkami tego samego zgromadzenia, a więc możemy skorzystać z zaproszenia Pana Jezusa: Proście, a otrzymacie. Oprócz tego to sam Jezus powiedział, że: Jeśli dwaj lub trzej na ziemi o coś zgodnie prosić będą, to otrzymają. Zapyta ktoś może: Po co mamy prosić dla innych?
Z tym pytaniem przejdźmy na chwilę do dzisiejszej Ewangelii.
Kiedy jeden z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa i zapytał Go: Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?
Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych.
Kochani! Jak widać to miłowanie Boga ma obejmować wszystkie aspekty natury ludzkiej: serce, duszę i siły.
Jeśli chodzi o pierwsze z przykazań wymienionych przez Jezusa, to można powiedzieć, że na tyle na ile potrafimy, spełniamy je, gdyż myślę, że to spełnienie wyraża się choćby w tym, że wstąpiliśmy do WKC, by formować siebie pod patronatem Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa. Chcieliśmy przecież dać odpowiedź Bogu na Jego Miłość, naszą miłością. Chcieliśmy oddać całe swoje życie i czas na służbę Bogu i ludziom – szczególnie my misjonarze i animatorzy. Chcieliśmy też być blisko Niego poprzez wspólną modlitwę, chcieliśmy również rozważać Pismo Święte i przez Słowo życia wprowadzać je w nasze życie codzienne. – Tzn. głosić Ewangelię całym naszym życiem.
Czy jednak wszyscy nasi ziomkowie?
Przypomnijmy, że to miłowanie Boga ma obejmować wszystkie aspekty natury ludzkiej: serce, duszę i siły.
Zatem jeśli ktoś zbytnio angażuje się w jakieś inne sprawy, to można powiedzieć, że jego bogiem, a może lepiej dla odróżnienia powiedzieć BOŻKIEM, staje się ta konkretna sprawa. Bożkiem dla człowieka może być np. druga osoba, władza, praca, dobra materialne, a w tym np. pieniądze, alkohol, narkotyki,...  Temu bożkowi człowiek potrafi poświęcić nie tylko swój czas, ale także swoje myśli, uczucia, serce. Pozornie przez pewien czas wszystko jest dobrze dopóki bożek daje poczucie sukcesu, ale zwykle jest tak, że coś nagle zaczyna się psuć i wtedy człowieka paraliżuje lęk, że utraci swego bożka, a jeszcze gorzej jest gdy naprawdę utraci. Jeśli np. bożkiem dla kogoś jest druga osoba; dziewczyna, czy chłopak, mąż lub żona, dziecko, czy jakiś przyjaciel lub idol, to taka osoba nie potrafi nabrać odpowiedniego dystansu do swego bożka i z tej swej nadmiernej miłości często nieświadomie wyrządza krzywdę swemu bożkowi. Często bywa tak, że bożkiem dla kogoś stają się własne dzieci i w takiej sytuacji niemożliwe jest zdrowe wychowanie. Osobiście znam wiele takich rodzin. Najpierw dziecku pozwala się na wszystko i kupuje wszystko, aby miało lepiej niż kiedyś mieli jego rodzice. W konsekwencji najpierw takie nigdy nie karane, rozpieszczane dziecko zwykle zaczyna wymuszać, staje się marudne, nieznośne i paradoksalnie nieszczęśliwe. Kiedy takie dziecko dorośnie, to zwykle jest zupełnie nieprzystosowane do życia. Trudno mu znaleźć pracę, bo niewiele umie zrobić, a oprócz tego nie potrafi się przełamać, aby spełniać wymagania innych. Jest tak, jak np. napisał poeta w Odzie do młodości: Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Zwykle taki człowiek nie dotrwa nawet do końca okresu próbnego, a w międzyczasie staje się jeszcze powodem wielu stresów swych pracodawców i współpracowników. W domu jest podobnie. Wszystko jest zbyt ciężko zrobić, sam nic nie chce zauważyć, co należałoby zrobić, a jeśli się takiemu bożkowi przypomni o jego obowiązkach, to reaguje złością, a jeśli nawet już robi, to w taki sposób, aby już więcej nie chciało się mu dać coś do zrobienia.
Kochani! Prawdziwa miłość jest wymagająca, a miłość do bożka zwykle jest tylko bezkrytycznym uwielbieniem.
Można też niestety usłyszeć o samobójstwach, czy morderstwach, gdy bożek odchodzi, zmienia partnera lub po prostu ma dosyć obecności swego adoratora. Bywają też rozpacze, choroby psychiczne, gdy straci się ulubioną pracę, czy dobytek. Bo cóż pozostaje po utracie bożka? – Nic! Pustka, bezsens, poczucie, że straciło się wszystko i nie widać żadnych perspektyw.
Moi drodzy bracia i siostry w Jezusie Chrystusie. Dopiero po tym dość długim wywodzie widać, jak bardzo ważne jest zachowanie przykazania Miłości Boga, aby On zawsze był najważniejszy, był na pierwszym miejscu.
U nas mam nadzieje, że tak jest.
Chyba jednak trochę gorzej jest z tym drugim przykazaniem przypomnianym przez Jezusa: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
Kochani! Wypełnienie tego przykazania jest o wiele trudniejsze. Bóg jest doskonały, a oprócz tego zwykle milczy. To my mówimy do Niego w modlitwie, a On rzadko kiedy daje jasną odpowiedź. Daje ją głównie mistykom, lub też nam poprzez skutki modlitw w grupach, a także wspólnych modlitw o uzdrowienie.
Wiemy, że Bóg jest pełen ciepła, Miłości, że jest miłosierny dla nas.
Drugi człowiek natomiast zwykle jest inny niż byśmy sobie tego życzyli. On ma swoją własną osobowość, często trudny charakter i ma też krytyczne spojrzenie na nas. Czasem też daje poznać swoje ciężkie grzechy, więc jak go kochać jak siebie samego? Co gorsze, jak kochać drugiego człowieka, gdy nie kocha się siebie, gdy patrzy się na siebie zbyt krytycznie lub przez pryzmat kompleksów? – To już wprost niemożliwe.
Zatem kochani, aby kochać innych ludzi, najpierw trzeba pokochać siebie i wbrew pozorom, wcale nie jest to takie trudne. Wystarczy pomyśleć, jak bardzo kocha nas Bóg Ojciec, który swego Jednorodzonego Syna posłał na świat, abyśmy mieli życie wieczne. Co więcej, sam Jezus Chrystus dobrowolnie zgodził się na mękę i krzyż za każdego z nas. Zatem kochani, jak bardzo ważny dla Pana Boga jest każdy człowiek, a więc ja i Ty drogi bracie, droga siostro! Ważni też są wszyscy ludzie mieszkający w tym kraju, w którym coraz trudniej żyć, bo brak stabilizacji, brak poczucia bezpieczeństwa, brak nadziei na lepsze jutro. Zamiast współpracy – walka, dezinformacja itp. Zatem jak wspomniałem, swą miłość bliźniego możemy też wyrazić przez modlitwę za nasz kraj, prosząc o mądrą władzę, o zdrową naprawę, aby nam wszystkim wspólnie godnie się w nim żyło. Prosząc o przywrócenie wartości rodziny, małżeństwa, jako nierozerwalnego związku mężczyzny i kobiety. Prosząc o wyzwolenie z nałogów ludzi uzależnionych nie tylko od alkoholu, czy narkotyków, ale także od komputerów, komórek, TV, co dezintegruje rodzinę, a nawet prowadzi do chorób, nie mówiąc już o marnotrawstwie czasu, zaniku poczucia odpowiedzialności za siebie i najbliższych. – Może to być nasza droga do wprowadzania pokoju w ludzkich sercach, w społeczeństwie, w kraju i między narodami. Amen!


JUTRZNIA
Skupienie animatorów i sympatyków WKC
Uroczystość Zwiastowania Pańskiego
Dom Misyjny św. Józefa – Swarzewo – sobota, 25.03.2017
Flp 2,14-16

Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, leczo ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, i stał się podobnym do ludzi.

Drodzy bracia i siostry. Kochani animatorzy; czciciele Krwi Chrystusa.
Dziś, na początku dnia, w Uroczystość Zwiastowania Pańskiego, podczas naszego Skupienia, św. Paweł przypomina bardzo ważną rzecz o Jezusie Chrystusie.
Chociaż tak naprawdę do końca nie wiadomo, co dokładnie autor Listu do Flp. miał na myśli, mówiąc o sposobności, by być na równi z Bogiem, to bez wątpienia podkreślił jedno, a mianowicie, że Jezus wyrzekł się swych praw należnych Bogu, przyjął postać sługi i stał się podobnym do ludzi.
Co to wszystko oznacza przede wszystkim dla nas, czcicieli przenajdroższej Krwi Chrystusa, członków i animatorów WKC, a także dla nas misjonarzy i wszystkich mieszkańców tego Domu Misyjnego?
Najpierw po kolei, to co dotyczy Jezusa.
On będąc Synem Bożym, a więc Bogiem, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem.
A kim był, jest i będzie Bóg?
Przede wszystkim Stwórcą, uosobieniem wszelkiego dobra i wszelkiej mocy; kimś komu należy się cześć, chwała, uwielbienie, posłuszeństwo. Kimś, kto ma władzę nad wszystkimi i nad wszystkim. On jest Panem wszystkiego i wszystkich.
Przykazanie miłości Boga i bliźniego, wyraża naszą ludzką powinność wzgl. Boga i nas samych nawzajem. Przypomnijmy więc: 
Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
– Miłować całym sercem, duszą umysłem, tzn. całym sobą, wszystkim kim jestem. Znaczy to przede wszystkim, że Bóg ma być kimś najważniejszym w moim życiu, w życiu każdego człowieka. Jeśli zaś najważniejszym, to wszystko, co mam najlepsze, winienem Jemu ofiarować, być Jemu posłusznym i pełnić Jego wolę.
Kiedyś właśnie Jezus powiedział do swych słuchaczy, że kto Go miłuje, ten zachowuje Jego przykazania.
To z czego Jezus zrezygnował, inaczej z czego nie skorzystał, to:
Z wszelkiej czci należnej Bogi.
– Urodził się w stajence, a nie w pałacu.
Chodził w ubraniu przeciętnego wędrującego nauczyciela, a nie w szatach królewskich.
Nie domagał się służby i tego wszystkiego, co wówczas mieli ówcześni władcy.
Nie karał nikogo za nic.
Ale służył i przyjął karę za innych na siebie.
Służył nauczając, służył uzdrawiając i wyrzucając złe duchy.
Służył karmiąc głodnych słuchaczy,...
Szczyt Jego uniżenia i służby Bogu, mamy pokazany podczas sądu, drogi krzyżowej i konania na krzyżu.
Przecież, jak sam powiedział, gdyby chciał, to aniołowie by Go bronili. Miał władzę nad życiem i śmiercią, a więc mógłby trupem położyć wszystkich swych prześladowców, a jednak podobnie jak człowiek bezsilny wobec ziemskiej władzy, przyjął niesprawiedliwy osąd, razy biczujących, szaty i koronę szyderców, wyśmianie, odrzucenie, i wszystko co się wiąże z losem skazańca, a w końcu śmierć.
– Przecież nic nie musiał. Zrobił to wszystko dla nas i za nas, byśmy patrząc na Niego, na krzyż, cierpienie i śmierć nie tracili nadziei, nie załamywali się, ale podobnie jak On, służyli i przeszli przez wszelkie zło, które na nas spadnie w życiu, wciąż ufając Bogu, że nic nie dzieje się bez sensu, bez Jego woli.
Żebyśmy wierzyli, że podobnie jak kiedyś Bóg Ojciec wyrwał Jezusa ze śmierci dając Mu jeszcze ludzi odkupionych, tak i nas kiedyś wyrwie ze śmierci i jeszcze da nam cząstkę swego udziału w zbawieniu innych. – Że też kiedyś będziemy mogli się cieszyć tymi, którzy dzięki naszej pracy, dzięki naszej służbie, będą oglądać Boga w niebie.
A jak ja naśladuję Chrystusa w Jego uniżeniu, w Jego służbie, w uczestniczeniu w życiu tych, których Bóg postawił na mojej drodze życia?
– Jezu pomóż mi iść Twoją drogą. Ufam Tobie. Amen! 


UROCZYSTOŚĆ ZWIASTOWANIA PAŃSKIEGO
HOMILIA – sobota, 25.03.2017
Msza św. w drugim dniu Skupienia Animatorów Diecezjalnych i Parafialnych WKC Podregionu Swarzewskiego w Domu Misyjnym pw. św. Józefa – Swarzewo
Iz 7,10-14; Hbr 10,4-10; Łk 1,26-38

Kochani!
Ewangelię o Zwiastowaniu Pańskim, czytamy i rozważamy po kilka razy w roku. Każdy z nas zapewne ją przemyślał dogłębnie. Zatem dziś chciałbym razem z wami, choć pobieżnie rozważyć kolejne czytania liturgiczne, które sprowadzają się właśnie do zapowiedzi przyjścia Jezusa Chrystusa na ziemię. Najpierw pierwsze czytanie z siódmego rozdziału Księgi Izajasza. Zawiera następującą zapowiedź:
...Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel, to znaczy Bóg z nami.
Z jednej strony bardzo jasne i proste. Kobieta, Panna pocznie i porodzi Syna. W tym jeszcze nie ma nic nadzwyczajnego. Ileż to panien rodzi dzieci? Dopiero druga część zapowiedzi, jest nieco tajemnicza: i nazwie Go imieniem Emmanuel, to znaczy Bóg z nami.– Różne imiona dawano dzieciom w tamtych czasach. Czy to miało być imię jak każde inne, czy też miało mieć znaczenie dosłowne tzn. czy to dziecko ma być Bogiem narodzonym z Niewiasty? Co to za znak. Dotąd jeszcze nigdy Bóg nie narodził się jak każdy człowiek. Czy rozumiał te słowa Achaz, do którego Izajasz je skierował?
Św. Paweł zaś tłumaczy ustanowienie nowej ofiary w miejsce dawnej powołując się znów na proroka Izajasza, który cytował słowa Jezusa, który miał się narodzić.
Przeto przychodząc na świat, mówi: Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – abym spełniał wolę Twoją, Boże. ... Następnie powiedział: Oto idę, abym spełniał wolę Twoją. Usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
Św. Paweł pisał już o tym, o czym wiedział, że się spełniło. Podkreśla tu również fakt, że Jezus przyszedł na świat dobrowolnie. Nikt Go do tego nie zmuszał. Jedynie ofiary dotychczas składane Bogu, nie podobały Mu się. Bóg zaś utworzył Mu ciało, ludzkie ciało dokładnie w sposób, o jakim mówi Ewangelia. Celem zaś życia Syna Bożego w ciele, było pełnienie woli Ojca. To pełnienie woli Ojca, podkreślał Jezus wiele razy, nauczając ludzi, którzy szli za Nim, aby Go słuchać. Wolą zaś Ojca było i jest nasze uświęcenie. Zatem Paweł napisał jasno:Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. Teraz, w okresie Wielkiego Postu, szczególnie mocno zwracamy uwagę na tę ofiarę rozważając mękę, naszego Zbawcy Jezusa Chrystusa. Dzień dzisiejszy, przez liturgię słowa niejako łączy początek i koniec ziemskiego życia Jezusa. Warto zwrócić uwagę na wagę poczęcia, bo jeszcze niestety do dziś niektórzy nie chcą uznać człowieka od chwili poczęcia, wyznaczając sobie sztucznie daty, od której istota poczęta jest dzieckiem, człowiekiem. Zarówno prorok Izajasz, jak i Archanioł Gabriel, mówią o poczęciu syna. Dziś też w wielu kościołach, niektóre osoby chętnie dokonują przyrzeczenia modlitwy za jakieś poczęte dziecko, aby się mogło narodzić, choć teraz jeszcze przyszli rodzice tego nie chcą. W kościele nazywa się to Duchową Adopcją Dziecka Poczętego Zagrożonego Zagładą. Może i ktoś z nas zaadoptuje jedno takie dziecko i będzie modlił się za nie przez kolejne 9 miesięcy?
Ewangelia o zwiastowaniu narodzin Jezusa, jest zapewne wszystkim znana. Tym niemniej przyjrzyjmy się raz jeszcze scenie zwiastowania, uruchamiając wyobraźnię.
W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Ta krótka wzmianka dostarcza konkretnych informacji, umiejscawiając owo zdarzenie w czasie i przestrzeni. Mówi bowiem o miejscu zamieszkania Maryi. Było to miasto Nazaret w Galilei. Dowiadujemy się też, że już wtedy Maryja było poślubiona Józefowi z rodu Dawida, dokładnie tak, jak zapowiadały proroctwa. – Jezus miał się narodzić z rodu Dawida. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z Pismem!
Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, <błogosławiona jesteś między niewiastami>. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. – No cóż. Nie dość, że zjawił się anioł, to jeszcze mówi tak niecodzienne rzeczy. Pozdrawia, to normalne, ale co oznacza pełna łaski, błogosławiona jesteś między niewiastami? To pobudza do myślenia. Anioł nie kazał Jej długo czekać w niepewności.  ...Rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Jakże wiele informacji. Nie trzeba się bać. Znalazła przecież wielką łaskę u Boga, którą jest zapowiedziane macierzyństwo dla Syna Bożego. Ten Boży Syn, będzie Królem, a Jego panowaniu nie będzie końca. Ta łaska wyróżnia Maryję spośród wszystkich kobiet świata. Nigdy przedtem, ani nigdy potem nie miało miejsca coś podobnego. Bóg ma tylko jednego Syna i to już wystarczy. On dokona dzieła odkupienia rodzaju ludzkiego. Jak niegdyś grzech był dokonany w ciele, tak teraz poprzez ludzkie ciało, zbite i ukrzyżowane, nastąpi zbawienie. Śmierć będzie pokonana, bo JAK MÓWI ANIOŁ, panowaniu Jezusa nie będzie końca. Piękną wizję roztoczył anioł przed Maryją. Bóg wielki, niepojęty, wszechmocny, ma w Jej łonie złożyć Swego Syna? Ten potężny Bóg chce stać się maleńkim, bezbronnym dzieckiem? – Jak to możliwe? Dodatkowo: nie zna męża... Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.
Maryja pewnie niewiele zrozumiała, o co chodzi, w jaki sposób to wszystko ma się wydarzyć? Zatem anioł dodaje: A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!Te słowa do dziś są powtarzane codziennie w modlitwie Anioł Pański. Skoro u Boga nie ma nic niemożliwego, to widocznie Maryja w to uwierzyła i wyraziła swą gotowość przyjęcia woli Bożej. – I stało się. Maryja poczęła, urodziła, pielęgnowała i wychowywała to niezwykłe dziecko. Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! – Warto sobie zadać pytanie; czy jestem gotowy zawsze odpowiedzieć Bogu TAK, jak Maryja? Czy mam do Niego tyle zaufania, aby zgodzić się na wypełnianie woli Boga, nawet, jeśli nie do końca rozumiem swoje powołanie? A jest ono powołaniem do świętości, powołaniem do zaprowadzania pokoju we własnym sercu, otoczeniu, we wspólnocie. Bóg wezwał mnie, abym razem z Nim szedł przez życie, niosąc innym dobrą nowinę o zbawieniu.
Ja natomiast zostałem powołany, abym był szafarzem wszelkich łask Bożych potrzebnych do zbawienia, jako kapłan Kościoła katolickiego.
Dziękujmy Bogu za nasze osobiste powołania do życia w takim stanie, w jakim jesteśmy, a przede wszystkim za łaskę wspólnego powołania do życia wiecznego w niebie. Amen!

IV NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU – ROK A
HOMILIA – 26.03.2017
Msza św. na zakończenie Skupienia Animatorów Diecezjalnych i Parafialnych WKC Podregionu Swarzewskiego w Domu Misyjnym pw. św. Józefa – Swarzewo
1 Sm 16,1b.6-7.10-13a; Ef 5,8-14; J 9,1-41

Drodzy Bracia i Siostry w Jezusie Chrystusie!
Od czasów, w których miały miejsce zdarzenia opisane w dzisiejszych czytaniach minęły tysiące lat. Warto się jednak zastanowić zarówno nad nauką przekazaną nam w tych czytaniach, jak również nad aktualnością tej nauki w czasach nam współczesnych. Czy natura ludzka zmieniła się, czy raczej wciąż jest podobnie jak wtedy?
Rozważmy np. czytanie ze ST.
            Na samym początku dowiadujemy się, że Pan Bóg posłał proroka Samuela do JessegoBetlejemity, gdyż między jego synami upatrzył... sobie króla.Zatem to nie człowiek, lecz sam Bóg wybierał króla dla Izraela. Bóg był konsekwentny w swej obietnicy, aby mogły spełniać się proroctwa dotyczące przyszłego Mesjasza.
Dalej czytamy: Pan ... rzekł do Samuela: Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, ... nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce.
        Kochani!
Jakże to cenna uwaga także dla każdego z nas. Zwykle człowiek współczesny również ocenia drugiego człowieka wg tego, co widzi. Zauważa wygląd zewnętrzny; urodę, eleganckie modne ubranie, bogactwa, pozycję zawodową i inne rzeczy, które można widzieć, słyszeć, które niemalże można dotknąć.
Zwykle to zewnętrzne piękno, tytuły naukowe, stan posiadania kojarzy się nam z dobrem, więc ludzie ci mają wśród nas łatwiejsze życie. Mają oni wielu znajomych. Na ich widok w oczach ludzi błyska radość. Łatwiej im znaleźć partnerów do założenia rodziny, łatwiej znaleźć pracę. Łatwiej im uzyskać przebaczenie niż ludziom, których wygląd jest nieciekawy, a dóbr materialnych posiadają mało. Czy jednak ci biedni, niepozorni ludzie koniecznie muszą być gorsi od tych, których zewnętrznie postrzega się bardziej pozytywnie?
Ja osobiście znam wiele osób wręcz odpychających wyglądem zewnętrznym, ale po bliższym poznaniu okazuje się, że są to ludzie o dobrym sercu, wrażliwi na biedę i cierpienia innych, łagodni, uczciwi, a ich rodziny są szczęśliwe, czasem nawet mimo biedy. Znam też osoby, które na pozór posiadają wszystko, a są nieszczęśliwi, rozgoryczeni, samotni, bo swoją gorycz rozlewają wokół siebie. Oczywiście czasem wygląd i status społeczny pokrywa się z wnętrzem człowieka. Dlatego przed zewnętrznym osądzaniem człowieka przestrzega Bóg, który zna serce każdego z nas, tzn. to, co jest w człowieku bez zakłamania, bez udawania i stwarzania zewnętrznych pozorów. On patrzy na serce,więc dobrze by było, żebyśmy też przynajmniej próbowali zobaczyć w człowieku jego wartość jako dziecka Bożego niezależnie od wyglądu i innych walorów, które przemijają... Warto by też było, abyśmy choć przez chwilę zastanowili się, jak to jest z nami? – Może zmieniłyby się na lepsze nasze relacje z innymi ludźmi? – Może stalibyśmy się bardziej tolerancyjni wobec tych, którzy są mniej zaradni od innych?
Zobaczmy, kogo namaścił Bóg na króla? – Namaścił najmłodszego syna Jessego, który aktualnie pasł owce i tak naprawdę niczym się nie wyróżniał, ale po namaszczeniu –począwszy od tego dnia duch Pański opanował Dawida. Zatem za łaską Boga, życie Dawida się odmieniło. Czyż zatem możemy winić człowieka za brak łask od Pana Boga, które to łaski wyróżniają ponad przeciętność?
            Dziś odczytany fragment Ewangelii św. Jana, to bogaty opis sytuacji związanej z uzdrowieniem człowieka niewidomego od urodzenia metodą sprzeczną z wymogami zachowania szabatu. Jak łatwo zauważyć, spotykamy się tutaj z różną oceną tej samej sytuacji. Jedni sądzą z pozoru kierując się tylko sztywnymi zasadami, a inni zaczynają analizować sytuację i wyciągają wnioski.
            Przyjrzyjmy się dokładniej opisanej sytuacji. Otóż Jezus przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale /stało się tak/, aby się na nim objawiły sprawy Boże.
        Warto przypomnieć, że w czasach starotestamentalnych uważanozdrowie, dobrobyt za owoc łaski Bożej będącej nagrodą za sprawiedliwe życie, za życie bez poważnego grzechu. Chorobę zaś i niepowodzenia uważano za karę Bożą, za grzech. Niestety do dziś niektórzy myślą podobnie i podobnie oceniają ludzi. Inni zaś zadają pytanie, dlaczego to wszystko spotkało właśnie mnie. Co ja takiego zrobiłem? – Czasem postawienie sobie takiego pytania rzeczywiście prowadzi do znalezienia prawidłowej odpowiedzi, a w konsekwencji do przemiany życia; do nawrócenia. Niekiedy jednak bywa tak, jak w omawianej Ewangelii: Nikt nie zgrzeszył, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże.Czasem trzeba, aby dzięki trudnym doświadczeniom nastąpiło wewnętrzne spotkanie człowieka z uzdrawiającym Bogiem, żeby można było doświadczyć działania Boga we własnym życiu. Zapewne każdy z was miał okazję kiedyś spotkać człowieka, którego życie pozytywnie odmieniło się właśnie dzięki trudnym doświadczeniom, więc nie będę przytaczał konkretnych przykładów.
        Jezus zaś przy okazji przypomina także nam: Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, a więc wolę Boga Ojca. Po czym dodaje: Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata.Zatem nauka Jezusa, jak i całe Jego życie rozjaśnia drogę do zbawienia, a skoro tak, to warto ją poznać i wprowadzać we własne życie codzienne. Dziś źródłem tej wiedzy jest przede wszystkim Pismo Święte, a w tym właśnie Ewangelia.
        Z dalszych fragmentów Ewangelii dowiadujemy się, w jaki sposób Jezus uzdrawia ślepego. Otóż Jezus splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: Idź, obmyj się w sadzawce....On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc.
        Kochani!
        Przecież Jezus nie musiał niczego robić, aby uzdrowić niewidomego. Wystarczyłaby Jego wola, Jego słowo. Jezus jednak wykonał czynności, które były niedopuszczalne w surowych regułach zachowania szabatu. – Po co to zrobił? Prawdopodobnie chciał sprowokować ludzi do myślenia, a nie tylko do zachowywania sztywnych reguł wymyślonych przez ludzi. – Zresztą Jezus nie raz wykazywał faryzeuszom ich bezduszność i tylko zewnętrzne stosowanie ludzkich zasad.
        Po uzdrowieniu ślepego rzeczywiście wywiązała się burzliwa dyskusja. Jedni zauważali dobro, które spotkało owego człowieka, który przejrzał; zauważali cud. Inni zaś byli ślepi na oczywisty cud, a zauważali jedynie łamanie ludzkich zasad, co dodatkowo nazywali grzechem.
        – Kochani; czy i dziś nie jest podobnie? Czy w życiu, choć czasem nie spotykamy się z sytuacjami, które są analogiczne do tej opisanej w Ewangelii? Czy czasem nie ocenia się działania innych ludzi wg stereotypów, wg zasad czysto ludzkich? Czy czasem nie stosuje się sztywnych bezdusznych reguł nie patrząc na dobro drugiego człowieka? – Myślę, że warto się nad tym zastanowić i o ile to możliwe, o ile to zależy od nas, to właściwe wnioski wprowadzić w życie, a będzie to miłe Bogu.
Ostatnia sprawa, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to słowa wypowiedziane przez uzdrowionego: Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę.
        Bądźmy więc czcicielami Boga i pełnijmy Jego wolę, abyśmy mogli być wysłuchani, gdy Go o coś dobrego prosimy. Mogli, tzn. niekoniecznie musimy być wysłuchani, bo Bóg wie najlepiej, czego nam trzeba.
        Przyjmijmy też do swego serca to, do czego wzywa św. Paweł w swym Liście do Efezjan: postępujcie jak dzieci światłości!Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda.Badajcie, co jest miłe Panu. I nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności, a raczej piętnując, nawracajcie [tamtych].
Prośmy Pana Boga, aby wspierał nas swą mocą, abyśmy umieli wprowadzać w życie owe zalecenia św. Pawła. Amen!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz