poniedziałek, 26 października 2020

Abyśmy wiedzieli jak się zachować, jak się bronić i co robić w tej sytuacji !

Drodzy Animatorzy Wspólnoty Krwi Chrystusa !

Przeżywamy pandemię, ale też pewne nieupoważnione i bezprawne ataki na obrońców życia, sędziów Trybunału i Kościół podczas sprawowania nabożeństw. Konstytucja w obecnym obowiązującym kształcie została ustanowiona przez inny rząd i podpisana przez Prezydenta Kwaśniewskiego. A więc pretensja co do decyzji Trybunału Konstytucyjnego powinna być kierowana pod inny adres. Tymczasem ataki kierowane są na Kościół i obrońców życia. Ktoś organizuje takie ataki, ktoś uformował tych ludzi, często szkolił ich, ktoś dał na to pieniądze. Ci ludzie przerywając nasze nabożeństwa automatycznie podpadają pod paragrafy Kodeksu Karnego. Dla nas na ten moment jest bardzo ważne, abyśmy wiedzieli jak się zachować, jak się bronić i co robić w tej sytuacji:

1. Nie bać się

2. Modlić się do Krwi Chrystusa i do Maryi Królowej Polski

3. Działać, gdybyśmy byli świadkami takiego ataku na Kościół, lub uczestniczyli w nabożeństwie, w którym dokonuje się profanacja Kościoła, lub przerwanie nabożeństwa. Co robić?

Warto wiedzieć – z Kodeksu Karnego: Rozdział XXIV Przestępstwa przeciwko wolności sumienia i wyznania



Art. 194. Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. 

Art. 195. § 1. Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. 

§ 2. Tej samej karze podlega, kto złośliwie przeszkadza pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym. 

Art. 196. Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Komunikat Ordo Iuris:

Jeżeli jesteś świadkiem profanacji lub zakłócenia Mszy Świętej:

1/ udokumentuj zdarzenie nagraniem na telefonie;

2/ zadzwoń natychmiast po Policję;

3/ prześlij nagranie, czas zdarzenia, miejsce i swoje dane kontaktowe na interwencja@ordoiuris.pl

Nie bądź bierny. REAGUJ!

Pozdrawiam w Krwi Baranka
Ks. Bogusław Witkowski CPPS - Moderator Krajowy WKC

 Na stronie Facebooka Jerzego Kwaśniewskiego, prezesa Ordo Iuris:
https://www.facebook.com/jerzy.kwasniewski.129 można przeczytać bardzo osobiste wspomnienie.

Nasz Emil Ludwik umarł w piątek.
Umarł otoczony modlitwą w pospiesznej drodze do szpitala.

To był trzydziesty tydzień ciąży. Odkąd usłyszeliśmy diagnozę wiedzieliśmy, że ma niewielkie szanse i to tylko, jeżeli utrzymamy ciążę przez kilka tygodni. Było już jasne, że to nie powtórka z błędnych diagnoz starszych synów, którym przypisywano a to zespół Downa a to inne ciężkie wady, zachęcając od razu do szybkiej aborcji. Tym razem diagnoza była prawidłowa. Rosnąca wada tętniczno-żylna wpływała wyraźnie na rozwój mózgu Emila i przeciążała jego serce, które zajmowało już połowę klatki piersiowej. Opuchnięte ciało utrudniało ruchy. Chwytaliśmy każdy cień nadziei by ratować synka i utrzymać go na tyle długo, by mógł urodzić się i przejść skomplikowaną operację.

Jednak umarł nie czekając na dobry czas.

Żal do świata, lekarzy, Boga i samych siebie wycisnął łzy, rodził rozgoryczenie.

To wszystko ustało, gdy wzięliśmy Emila w ramiona. Dwie godziny pożegnań przekuły bunt i żal we wdzięczność za czas, który Emil miał dla nas. Patrząc na jego oczy, nos, paluszki, opuchniętą ale śliczną główkę… doświadczyliśmy uspokojenia i pogodzenia z losem. Kto nie doświadczył takiego pożegnania musi nam uwierzyć. 

Dziękujemy lekarzom, położnym, pielęgniarkom, salowym. Dziękujemy wszystkim, których modlitwa umożliwiła nam przeżycie tego czasu zgodnie z wolą Bożą. 

Gdyby nie sytuacja ostatnich dni, ta historia zostałaby wyłącznie w naszej rodzinie.

Dzisiaj jednak może być dla kogoś potrzebnym świadectwem.

I rzecz ostatnia. Emilek umarł dzień po wyroku Trybunału.

Umarł jako równy swemu rodzeństwu, pomimo ciężkiej i śmiertelnej choroby przywrócony na dzień przed śmiercią pod ochronę prawa. 

Jerzy i Beata Kwaśniewscy 

W najbliższych dniach powiadomimy o Mszy Świętej w jego intencji oraz o pogrzebie.

środa, 21 października 2020

Biskup, który był lekarzem: pandemia nie potrzebuje terroru

 Biskup, który był lekarzem: pandemia nie potrzebuje terroru

Codziennie szafuje się liczbami dotyczącymi zakażeń i zgonów spowodowanych przez koronawirusa, zasiewając tym samym przerażenie w społeczeństwie. A my tymczasem nie potrzebujemy przerażenia, lecz zwyczajnej ostrożności i zdrowego rozsądku, by rzeczywiście stawić czoła problemom – ostrzega abp Michel Aupetit, arcybiskup Paryża.

Reklama

Przypomina on, że dużo więcej ludzi umiera na zawał czy nowotwory. Jednak z tymi chorobami, niemniej groźnymi niż Covid, już się oswoiliśmy. Gdyby codziennie podawano nam w prasie, ile ludzi umarło na raka, bylibyśmy jeszcze bardziej przerażeni – dodaje abp Aupetit, który zanim został kapłanem, przez 20 lat wykonywał zawód lekarza.

„Zależy nam na dobru wspólnym, więc powinniśmy być ostrożni jedni względem drugich. Ostrożność to jednak nie terror czy wręcz atmosfera przemocy, bo widzę, że ci, którzy nie wypełniają ściśle wciąż zmieniających się zasad postępowania są narażeni na agresję, nawet fizyczną, bo ludzie traktują ich niemal jak morderców. Widzimy dobrze, że jest to przesadne podejście do ostrożności. Oczywiście potrzebna jest ostrożność, to jest nasz obowiązek, również jako chrześcijan. Ale najbardziej brakuje nam w tym wszystkim zdrowego rozsądku.“

Rozmawiając z Radiem Watykańskim, abp Aupetit przyznał, że pandemia ponownie uświadomiła współczesnemu człowiekowi jego śmiertelność. Jednakże lęk przed śmiercią nie powinien nas paraliżować. Świadomość śmierci ma nam pomóc docenić obecne życie i otworzyć się na perspektywę życia po śmierci.

„Kiedy byłem lekarzem, zdarzało mi się, jak to się potocznie mówi, ratować komuś życie. Ale w rzeczywistości nie ratowałem życia, ja tylko sprawiałem, że pacjent mógł pożyć jeszcze kilka lat. I byłem z tego zadowolony, taki był mój zawód. Jednakże jako lekarz nie mogłem uratować życia, bo i tak na końcu pojawia się śmierć. Śmierć i tak przyjdzie, wcześniej czy później. Ale teraz jako chrześcijanin i kapłan nie chodzi mi o to, by ratować komuś życie, ale by pomóc mu wejść w życie, w życie w obfitości. Ja przekazuję życie, które jest silniejsze i większe niż życie organiczne, cielesne, w którym dziś się znajdujemy i które nie ma ostatniego słowa“ – wyznał metropolita stolicy Francji.

Abp Aupetit zauważa, że panujący dziś lęk przed śmiercią, często irracjonalny, jest tym większy, że w XX w. człowiek wyparł ją ze swojej świadomości. Wydawało się nam, że zwyciężymy śmierć, jeśli o niej zapomnimy. Tymczasem poprzez pandemię śmierć ponownie nas zaskoczyła, przypomniała o swym istnieniu.

zob. https://ekai.pl/biskup-ktory-byl-lekarzem-pandemia-nie-potrzebuje-terroru/22.10.20/

piątek, 2 października 2020

Animator 26

       Październik 2020  Nr. 26

Błogosławiona Krew Jezusowa.
Drodzy Animatorzy, Członkowie i Sympatycy WKC!

       W dniach 18-20 września 2020 r. odbyło się pierwsze po sześciu miesiącach i pierwsze w nowym roku formacyjnym 2020/2021 Skupienie animatorów WKC w Domu Misyjnym w Swarzewie.

Pandemia koronawirusa przeszkodziła nam, więc niestety wiele naszych spotkań i rekolekcji musieliśmy odwołać. 

Można się zastanowić, dlaczego Pan Bóg dopuścił na cały świat tak trudne doświadczenie.

– Czy np. doświadczenia pandemii koronawirusa nie były konsekwencją skumulowanych grzechów świata?

Tak łatwo my ludzie XXI wieku poddajemy się różnym drastycznym ograniczeniom, aby uniknąć zarażenia koronawirusem. Nosimy maseczki, dezynfekujemy pomieszczenia, myjemy ręce, ograniczamy kontakty, odwiedziny, a wręcz ich unikamy. Wychodziliśmy z domu tylko w celach koniecznych. Obawiamy się wirusa, a nie boimy się piekła, potępienia, w przypadku nieprzestrzegania Bożych przykazań, odrzucenia Bożego Miłosierdzia. Te Boże przykazania są warunkiem koniecznym otrzymania wiecznego życia. Czyż ono nie jest więcej warte niż krótkie życie na tejziemi? Zatem dlaczego tak trudno nam wyrzec się choć trochę swych złych skłonności, chwilowych przyjemności, swego pysznego myślenia, dla wiecznej szczęśliwości?

Dlaczego tak trudno współczesnemu człowiekowi skorzystać z Bożej mądrości, Bożej łaski?

Jak ma jeszcze mówić Bóg, skoro świat jest głuchy na Jego głos, na doświadczenia, jakie dopuszcza? – Przecież Jemu najbardziej zależy na zbawieniu ludzi, nie zaś na chwilowych przyjemnościach, hołdowaniu pysze ludzkiego umysłu, czy nadmiernym korzystaniu z dóbr materialnych. Wirus zjednoczył ludzi w walce o życie, zdrowie fizyczne, ale czy otworzył oczy ludzi na Pana Boga?

Chyba nie bardzo, więc mamy kolejne trudne doświadczenia jak np. anomalie pogodowe. Wahania pogody tak wielkie, że nawet prognozy krótkoterminowe nie zawsze się sprawdzają. Na przemian susze i ulewy, powodzie, wichry, grad, nawałnice, burze. Bóg mówi, a my znów myślimy, że to my spowodowaliśmy te zawirowania. – Warto się zastanowić. Jeśli zaś my ludzie ponosimy odpowiedzialność w jakimś sensie to zapewne o wiele bardziej w sensie duchowym, niż materialnym. Bóg chce nas zbawić, a nie chce oddać szatanowi na pożarcie. Nie może jednak tego zrobić bez nas, bo nie może nikomu zabrać tego, co dał na początku – wolę.

Kochani, po tym dłuższym wstępie, przejdźmy do naszego skupienia, którym zapoczątkowaliśmy nowy temat formacyjny, który brzmi: 


RODZINA KRWI CHRYSTUSA   

Temat główny został podzielony na tematy cząstkowe. W miesiącu październiku zastanawiamy się nad konkretnymi sposobami rozwiązywania konfliktów i pojednania w tej rodzinie jakimi są np. nasze tygodniowe grupy Wspólnoty Krwi Chrystusa.

Trzeba jasno powiedzieć, że do konfliktów dochodzi w większości małżeństw, wspólnot. Całkowity brak spięć i konfliktów niekoniecznie świadczy o idealnej jedności, ale może również oznaczać tylko zewnętrzny spokój, pod którym się kryje ból, poczucie krzywdy i narastające rozgoryczenie.

Nie chodzi o to, żeby konfliktów za wszelką cenę unikać, ale o to żeby je dobrze i mądrze rozwiązywać.

– Zapraszam do przeczytania konferencji, którą dla Was przygotowałem.
Zawsze trzeba pamiętać, że ideałem, niedoścignionym wzorem jest dla nas Jezus Chrystus, który jako doskonały, nieskazitelny przyszedł zamieszkać wśród ludzi grzesznych. 

     Warto się zastanowić w jaki sposób Jezus miłował swych uczniów i dlaczego ich miłował? „O! Nie; na pewno nie mogły Go pociągnąć ich zalety naturalne; gdyż nieskończona odległość dzieliła Go od nich. On; Jezus był Wiedzą, Wiekuistą Mądrością, Miłością, Świętością; Nieskończoną Doskonałością, a oni byli biednymi grzesznikami, ludźmi prostymi i pełnymi przyziemnych trosk i myśli” (Św. Teresa od Dzieciątka Jezus – Dzieje Duszy). Mimo to Jezus nazywa ich swymi przyjaciółmi, swymi braćmi. Chce, ażeby panowali z Nim razem w Królestwie Jego Ojca i pragnie umrzeć na krzyżu, aby im to Królestwo otworzyć, ponieważ sam powiedział: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13).

NAJBLIŻSZE TERMINY

03.10 – 04.10.2020 –Spotkanie Rady Krajowej WKC z Radami Podregionów w Domu Misyjnym pw. św. Franciszka Ksawerego w Ożarowie Mazowiecki

08.10.2020 – Odpust diecezjalny św. Kaspra w parafii pw. Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Toruniu. Msza św. odpustowa – godz. 18.00. Po mszy św. – Agapa (diec. toruńska)

15.10.2020 – Odpust parafialny św. Kaspra w parafii pw. św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku – Chełm. Msza św. odpustowa – godz. 18.00. Po mszy św. – Agapa (diec. gdańska) 

17.10.2020 – Odpust diecezjalny św. Kaspra w parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski w Elblągu. Msza św. odpustowa – godz. 13.00. Po mszy św. – Agapa (diec. elbląska)

18.10.2020 – Odpust diecezjalny św. Kaspra w parafii pw. św. Franciszka z Asyżu w Gdańsku. Msza św. odpustowa – godz. 13.00. Po mszy św. – Agapa (diec. gdańska)

19.10.2020 – Odpust parafialny św. Kaspra w parafii pw. bł. Doroty z Mątew w Gdańsku. Msza św. odpustowa – godz. 18.00. Po mszy św. – Agapa (diec. gdańska)

21.10.2020 – Odpust diecezjalny św. Kaspra w parafii pw. Świętej Trójcy w Kościerzynie. Msza św. odpustowa – godz. 18.00. Po mszy św. – Agapa (diec. pelplińska)

22.10.2020 – Odpust parafialny św. Kaspra w parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Bartoszycach. Msza św. odpustowa – godz. 18.00. Po mszy św. – Agapa (diec. warmińska)

24.10.2020 – Odpust diecezjalny św. Kaspra w parafii Archikatedralnej pw. św. Jakuba w Olsztynie. Adoracja Najśw. Sakramentu– godz. 11.00. Msza św. odpustowa – godz. 12.00. Po mszy św. – Agapa (diec. warmińska)

24.10.2020 – Odpust parafialny św. Kaspra w parafii pw. św. Józefa w Olsztynie. Msza św. odpustowa – godz. 18.00. Po mszy św. – Agapa (diec. warmińska)

25.10.2020 – Odpust parafialny św. Kaspra w parafii pw. Podwyższenia Krzyża w Srokowie k. Kętrzyna. Msza św. odpustowa – godz. 12.00. Po mszy św. – Agapa (diec. warmińska)

27.10.2020 – odpust parafialny św. Kaspra w parafii pw. Chrystusa Odkupiciela w Olsztynie. Msza św. odpustowa – godz. 10.30. Po mszy św. – Agapa (diec. warmińska)

21.11.2020 Spotkanie diecezjalne WKC w parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Sopocie. Msza św. godz. 11.00. Po mszy św. – adoracja

27-29.11.2020  – Skupienie animatorów w Swarzewie  

                   ks. Andrzej Szymański, CPPS

czwartek, 1 października 2020

ROZWIĄZYWANIE KONFLIKTÓW I POJEDNANIE WE WSPÓLNOCIE

KONFERENCJA DLA ANIMATORÓW I SYMPATYKÓW WSPÓLNOTY KRWI


CHRYSTUSA NA ROK FORMACYJNY 2020/2021

Ks. Andrzej Szymański CPPS

Temat roku formacyjnego:

RODZINA KRWI CHRYSTUSA 

TEMAT II

Miesiąc: PAŹDZIERNIK 2020

ROZWIĄZYWANIE KONFLIKTÓW I POJEDNANIE WE WSPÓLNOCIE

Podstawą rozwiązywania  konfliktów  i  pojednania są  dwa  przykazania miłości:

1.     Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich.

  1. Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.

            Na samym początku tej konferencji zanim przejdę do głównego tematu chciałbym przytoczyć kilka myśli na temat miłości ludzi, którzy już zakończyli swe życie na tej ziemi i zostali przez Kościół uznani za świętych.

Np. św. Tereska z Lisieux napisała:

Kiedy myślę i robię coś z miłością, czuję, że Jezus działa we mnie.

            Zaś św. Jan od Krzyża zaleca:

            Tam, gdzie nie ma miłości wprowadź miłość, a zbierzesz owoc miłości.

            Już te krótkie słowa świętych wskazują na wielką wagę miłości w życiu człowieka, który świadomie chce realizować swe powołanie do świętości. Rzeczywiście nie powinno nas to dziwić, gdyż to właśnie o Bogu mówi się, że jest Miłością. Zatem w istotę Boga wpisana jest Miłość, więc jeśli ktoś chce rzeczywiście zbliżyć się do Niego i naśladować Go, to najlepiej właśnie przez Miłość.

Warto przypomnieć oczywistą prawdę, że każdy z nas i w ogóle każda istota ludzka jest człowiekiem, a więc kimś jest stworzonym na obraz i podobieństwo samego Boga. Stąd wyłania się cel pierwszy, a mianowicie:

1. Przywrócenie w człowieku jego pierwotnego wizerunku, tj. obrazu Boga lub mówiąc językiem bardziej współczesnym, przywrócenie człowiekowi jego rzeczywistej tożsamości.

Cel drugi, który niejako uściśla cel pierwszy, to jest:

2. Dążenie do świętości w Kościele, tzn. bycie we wspólnocie Kościoła i wykorzystanie wszelkich środków, jakie daje Bóg w tej wspólnocie. Jest to depozyt wiary, a w tym przede wszystkim Pismo Święte. Jest też nie tylko możliwość, ale i obowiązek spotykania się razem na Eucharystii. To sprawia, że kiedy  pojawia  się konflikt we Wspólnocie, łatwiej jest  go  rozwiązać,  nie  pozostawiając zranień.

Jako pomoc na drodze do zbawienia zostały nam dane pozostałe sakramenty.

Cel pierwszy i drugi jest wspólny dla wszystkich ludzi, choć drugi jest już łaską dla tych wszystkich, którzy mieli okazję poznać Chrystusa w Kościele, a my niewątpliwie mamy tę łaskę choćby dlatego, że mamy już ponad tysiącletnią tradycję chrześcijaństwa w tym kraju, bo dotarło ono do nas w roku 966, w którym odbył się Chrzest Polski, jak pamiętamy z kart historii.

            Cel trzeci, to życie według reguł założyciela danej wspólnoty, danego Zgromadzenia w Kościele, o ile ktoś pragnie do takiej konkretnej wspólnoty należeć.

            Zatem w naszym przypadku, jest to Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa, oraz Wspólnoty Krwi Chrystusa, które to wspólnoty zostały założone przez Świętego Kaspra del Bufalo, który powinien być dla nas szczególnym wzorem do naśladowania.

            Zatem cel trzeci, to:

3. Życie charyzmatem Krwi Chrystusa.

Nikt chyba nie wątpi, że aby żyć tym charyzmatem, to trzeba najpierw go poznać, a więc poznać założyciela i statuty Zgromadzenia, w którym jesteśmy.

            Przypomnijmy zatem, że myślą przewodnią św. Kaspra, która inspirowała jego działanie, była myśl:

            ABY ŻADNA KROPLA KRWI CHRYSTUSA NIE BYŁA PRZELANA DAREMNIE.

            Mówiąc naszym językiem, św. Kasper chciał pomóc Chrystusowi zbawiać świat, a zatem musiał bazować przede wszystkim na nauce samego Chrystusa, która wyrażała się nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w czynach, gdyż Jezus będąc nie tylko Bogiem, ale też doskonałym człowiekiem, dobrze wiedział, co najlepiej przemawia do człowieka.

            Wobec tego dziś chciałbym wyjść od słów Ewangelii, która niejako oddaje zarówno sens tego, na czym bardzo zależało św. Kasprowi, jak i sposób dojścia do celu, który był dla niego tak bardzo ważny.

            Otóż św. Łukasz pisze:

            Potem Jezus wyszedł i zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim.

Potem Lewi wyprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nim do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników (Łk 5,27-32). To jest ewangeliczny przykład rozwiązywania konfliktowych  sytuacji. Jezus  jest także  dla  nas  doskonałym  Nauczycielem  wychodzenia  z  życiowych  opresji i nie  wchodzenia  w  sytuacje  konfliktowe.

Ewangelia ta mówi przede wszystkim o powołaniu jednego z apostołów, który był celnikiem, a więc człowiekiem nie tylko grzesznym, ale też pogardzanym przez rodaków jako: kolaborant, zdrajca, oszust i złodziej, bo to były takie czasy.

Mateusz wybrany przez Jezusa na ucznia wyprawia ucztę dla swojego mistrza. Na tę ucztę zostają zaproszeni celnicy i grzesznicy. Taka postawa Jezusa i Jego uczniów zasiadających wraz z grzesznikami i celnikami przy jednym stole gorszyła faryzeuszy, ale  jednoczyła uczniów. Faryzeusze oceniali to zachowanie w świetle Prawa i nie rozumieli sensu misji Jezusa, który nie przyszedł dzielić ludzi na czystych i nieczystych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych, ale szukać i zbawić to, co zginęło (Łk 19,10). Jezus  jednał  ludzi  niezależnie  od  stanu pochodzenia, intelektu  i  majętności. Czy  my  zawsze  stosujemy tę  zasadę we  Wspólnocie?

Faryzeusze mówili o Nim, że to: przyjaciel celników i grzeszników (Mt 11,19). Jezus bowiem nikogo nie wykluczał ze swojego towarzystwa, ale był otwarty na wszystkich. Dlatego nie tylko, że nie unikał kontaktu z grzesznikami i celnikami, z ludźmi z marginesu społecznego, ale szukał ich, a nawet bywał u nich w gościnie. Taka postawa Jezusa jest dowodem na to, że nikogo nie spisywał na straty, lecz wszystkim dawał szanse, a spotkania z Nim kończyły się przebaczeniem grzechów, nawróceniem, przemianą życia. Nie  było  już  miejsca  na  konflikty.

Jednym z tych, który doświadczył skutków spotkania z Jezusem był celnik Mateusz.

Był on celnikiem, a więc należał do najbardziej znienawidzonej grupy ludzi w Izraelu. Celnicy bowiem pobierali podatki na rzecz Rzymian, stąd oskarżano ich o kolaborację z okupantem, a także o nadużycia, których się często dopuszczali. Z tej przyczyny faryzeusze nazywali ich nieczystymi. Twierdzili wręcz, że celnik nie może nawet pokutować za swe grzechy, gdyż nie jest w stanie wiedzieć dokładnie, ilu ludzi do tej pory oszukał. Od celników stronili wszyscy Żydzi przestrzegający Prawa. Jezus był tu wyjątkiem. Jemu nie przeszkadzało to, że Mateusz był celnikiem, że może również dopuszczał się bezprawia. Jezus nie tylko wszystko mu przebaczył, ale w dodatku uczynił jednym ze swoich uczniów. Ileż  to  razy  my  we  Wspólnocie  stygmatyzujemy  różne  osoby i  na  tym  tle  rodzą  się  różne  konflikty,  które  nie  łatwo  jest rozwiązać. Jednak  jest to  możliwe,  tylko trzeba zmianę  zacząć od  siebie.

Ta scena powołania celnika pokazuje nam, że każdy człowiek może się zmienić. Dopóki człowiek żyje, to nie powinniśmy, go przekreślać, spisywać na straty, stronić od niego. Jeśli ktoś choruje na raka i jego rany cuchną to po prostu zakłada mu się opatrunek. Duchowe rany też powinno się opatrywać. Jak to robić?

Trzeba starać się dostrzegać w drugim człowieku głównie dobro, a to co nie jest doskonałe, przyjmować jako coś co przeszkadza komuś na jego drodze do świętości i warto zmienić, ale nie dyskwalifikuje go w naszych oczach. Człowiek staje się naraz najpiękniejszym na świecie, jeżeli spojrzymy na niego oczami miłości, oczami Boga, niezależnie od tego, co inni o nim myślą. Szczególnie animatorzy powinni traktować drugiego człowieka trochę na kredyt wierząc, że dobro kiedyś w nim zaowocuje. Miłość rodzi dobro i pomaga drugiemu wzrastać, jak rosa i słońce roślinom. Właśnie tak patrzył na człowieka Jezus w przytoczonym fragmencie Ewangelii. Potrafił wydobyć z Mateusza to co w nim najpiękniejsze. Potrafił pokazać, że może być nie tylko dobry, ale może nawet być Jego uczniem, apostołem, który kiedyś wiernie spisze Ewangelię, od której rozpoczyna się Pismo Święte Nowego Testamentu.

Gdyby Jezus przyjął standardowy sposób postępowania względem Mateusza i nie zaprosił go do pójścia za sobą, to prawdopodobnie człowiek ten do końca swego życia prowadziłby życie grzeszne jako celnik. Jednak Jezus zaufał komuś, komu tak naprawdę nie powinno się ufać, gdyż człowiek ten wyspecjalizował się w oszustwie, wyrzekł się swej godności Izraelity na rzecz łatwego życia w dobrobycie. Jezus pokazuje  nam, metody  i  sposoby  unikania  konfliktów  poprzez uczenie  ludzi  dobrego  postępowania i mowy  miłości.

Dobroć Jezusa i zaufanie na kredyt dla drugiego człowieka sprawiały, że tak wielu ludzi doświadczało przemiany życia po spotkaniu z Nim. Ewangelia o Mateuszu pokazuje jak w naturalny sposób Jezus to robił. Po prostu przychodził do czyjegoś domu siadał za stołem i rozmawiał. A ile my dziś mamy takich okazji?

Rozmowa z Jezusem była jednak inna niż z każdym innym człowiekiem, bo Jezus, Bóg pełen Miłości kochał każdego człowieka i to czuli ci, którzy mieli szczęście Go spotkać. Szczególnie jednak umiłował swoich uczniów, których powołał, aby towarzyszyli Mu na co dzień, aby potem kontynuowali Jego dzieło, a na przykładzie Mateusza widzimy, że wprowadzał w życie słowa, które wypowiedział do oburzonych faryzeuszy: Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników. A  skoro  tak, to  w Jezusie  nadzieja, że nas  grzeszników nauczy  żyć  w  jedności i  miłości. Mamy  ufać  Jezusowi, że poprzez  konflikt  poznamy  lepiej  siebie, a w  pojednaniu  spotkamy żywego Zbawiciela.-

Warto się zastanowić w jaki sposób Jezus miłował swych uczniów i dlaczego ich miłował? „O! Nie; na pewno nie mogły Go pociągnąć ich zalety naturalne; gdyż nieskończona odległość dzieliła Go od nich. On; Jezus był Wiedzą, Wiekuistą Mądrością, Miłością, Świętością; Nieskończoną Doskonałością, a oni byli biednymi grzesznikami, ludźmi prostymi i pełnymi przyziemnych trosk i myśli” (Św. Teresa od Dzieciątka Jezus – Dzieje Duszy). Mimo to Jezus nazywa ich swymi przyjaciółmi, swymi braćmi. Chce, ażeby panowali z Nim razem w Królestwie Jego Ojca i pragnie umrzeć na krzyżu, aby im to Królestwo otworzyć, ponieważ sam powiedział: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13).

W historii Kościoła było wiele osób, które zrozumiały Miłość Jezusa i pragnęły swoim życiem odpowiedzieć na nią. Są to święci, ci zauważeni i kanonizowani oraz ci cisi święci, którzy żyli gdzieś ukryci przed oczami innych ludzi żyjąc może gdzieś w ubogiej wiosce, małym miasteczku, czy zamknięci za drzwiami swego domu w cichości cierpiąc, modląc się, spełniając swoje codzienne obowiązki zasłużyli sobie na to miano. To  jest  właśnie  najlepsze lekarstwo we  współczesnym  świecie, by  nie powstawały  konflikty, niezrozumienie i  zawiść. Wspólnota  jest  tym środowiskiem,  gdzie  uczymy  się  życia  w  jedności i  miłości.

Po tym długim wstępie zastanówmy się nad konkretnymi sposobami rozwiązywania konfliktów w grupach WKC. Trzeba jasno powiedzieć, że do konfliktów dochodzi w większości małżeństw, wspólnot. Całkowity brak spięć i konfliktów niekoniecznie świadczy o idealnej jedności, ale może również oznaczać tylko zewnętrzny spokój, pod którym się kryje ból, poczucie krzywdy i narastające rozgoryczenie.

Nie chodzi o to, żeby konfliktów za wszelką cenę unikać, ale o to żeby je dobrze i mądrze rozwiązywać.

Jakie są zasady rozwiązywania konfliktów?1)

a) Nie powiększać konfliktu (eskalacja) słowami, podniesionym tonem: kto odporniejszy, kto ma silniejsze nerwy, powinien przerwać kłótnię – zamilczeć, zająć się czymś innym, obrócić w żart, poczekać, aż miną emocje. Ta uwaga jest bardzo istotna gdyż w emocjach można powiedzieć wiele przykrych słów, których by się nigdy normalnie nie powiedziało, a niestety na długo mogą one pozostać w pamięci drugiej osoby.

b) Nie tłumić w sobie, nie spychać do podświadomości, ani też nie zamykać się w sobie, to oddala i wzmaga wrogość. Św. Paweł daje radę: Gniewajcie się, a nie grzeszcie. Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce (Ef 4,26). Św. Paweł nie mówi więc – nigdy nie wyrażajcie swojego gniewu (bo przecież jak ktoś wyraża gniew, to znaczy, że coś chce zmienić, na czymś mu zależy), ale umiejcie przejść od gniewu do przebaczenia i rozwiązania sprawy.

c) Nie uciekać od problemu, który jest przyczyną bólu, ale trzeba zastanowić się nad przyczynami konfliktu – dlaczego zaistniała taka, a nie inna sytuacja? Najpierw jednak należy szukać przyczyn w sobie. Każdy człowiek ma skłonność do tego, aby szukać przyczyn konfliktu poza sobą, a nie w sobie, czyli obwiniania drugiej strony, a nie siebie i taka sytuacja do niczego dobrego nie prowadzi. Nie oznacza to, że zawsze winna jest tylko jedna strona konfliktu, ale czasem i tak bywa. Wówczas o ile to możliwe należy podejmować kolejne próby wspólnego rozwiązania problemu.

d) Konflikty trzeba rozwiązywać wspólnym wysiłkiem, stawiając jako dobro nadrzędne, dobro wspólnoty.

Jak to robić? Przede wszystkim przez otwartą rozmowę o tym, co mnie boli, rani, z czym się nie zgadzam – słowem, co powoduje konflikt.

W tej szczerej rozmowie, która może mieć nawet formę sprzeczki, trzeba pamiętać, żeby:

– nastawiać się na cel –pogodzenie, szukanie prawdy, a nie na obronę siebie czy pognębienie drugiej osoby racjami i argumentami. Atakować problem, który dzieli i rani, a nie drugą osobę. Trzeba więc zakładać, że ja mogę się również mylić np. źle interpretując intencje drugiej strony lub odbierając rzeczywistość przez pryzmat własnych zranień. Szczera rozmowa w duchu pojednania powinna dać efekt, chociaż nie należy wymagać od drugiej osoby, aby natychmiast zmieniła swój pogląd lub postępowanie. Niektórzy ludzie potrzebują wiele czasu na przemyślenie, a kiedy już zrozumieją na czym polega problem, to ich przemiana jest trwała.

– nie przeceniać znaczenia własnych słów i argumentów (zwłaszcza mężczyźni), bo kobieta myśli sercem, a nie sylogizmami.2) W takiej sytuacji wszelkie argumenty są opacznie tłumaczone i wtedy najlepszym rozwiązaniem jest pokazanie w działaniu swoich wartości, a nie w słowach. Wtedy też należy prosić Pana Boga, aby naprawił to, co złego stało się w relacji do drugiej osoby i na nowo przyczynił się do pojednania. Oprócz tego każdy człowiek ma swego Anioła Stróża, którego też warto prosić o pomoc.

– nie wychodzić, nawet w kłótni, poza to, co jest jej przedmiotem, a więc nie uogólniać konkretnego przypadku stwierdzeniem – „a bo ty to zawsze jesteś...”.      

            – nie wypominać dawnych błędów i grzechów.

– doświadczenie potwierdza, że lepiej powiedzieć dziesięć słów za mało, aniżeli jedno za dużo. Chodzi zwłaszcza o takie słowa, które ranią godność. „No, tego to już za dużo, tego ci nie podaruję”.

Warto tu obiektywnie spojrzeć na własne życie, a wtedy okaże się, że było w nim wiele błędów, których nie chcielibyśmy wspominać tym bardziej, gdy już ich nie popełniamy. Raczej należy się cieszyć z pozytywnej przemiany człowieka niż wypominać mu to, co kiedyś złego zrobił.

Popatrzmy na Jezusa, który sam wolał umrzeć na krzyżu niż stracić w piekle wielu ludzi. On też zawsze przebacza w sakramencie pokuty zapominając o tym, co było złe. Zatem my ludzie powinniśmy tym bardziej sobie przebaczać i nie wracać do przeszłości, w której ktoś sprawił nam ból.

– nie przekreślać nigdy całego człowieka.

– proponować rozwiązanie i zmierzać do rozwiązania, to złota zasada prowadząca do doskonalenia relacji międzyludzkich we Wspólnocie, do doskonalenia siebie w miłości.

„Konflikt,  jak  drzewo,  im  dłużej  rośnie,  tym  głębiej  zapuszcza  korzenie,  powiększa  konary i  tym większy  rzuca  cień.” – Teresa  Świderska

----------------------------------------------------------------------------------------

1.        Sposoby rozwiązywania konfliktów zaczerpnięte zostały z pracy zbiorowej pt. Przygotowanie do małżeństwa, pod redakcją ks. Władysława Szewczyka, s. 274-276

2.        Sylogizm (– konkluzja, wniosek) – schemat wnioskowania na podstawie dwóch przesłanek, które zawierają wspólny element, a każdy element wniosku zawarty jest w dokładnie jednej przesłance.