TEMAT VII
Miesiąc: MARZEC 2017
BŁOGOSŁAWIENI CZYSTEGO SERCA,
ALBOWIEM ONI BOGA OGLĄDAĆ BĘDĄ (Mt 5,8)
To już szóste
błogosławieństwo.
W
tym miejscu można już zauważyć, że Jezus w Kazaniu na Górze niejako stopniuje
stopień trudności wprowadzania kolejnych Błogosławieństw w życie codzienne.
Najpierw ubodzy w duchu, czyli żebrzący o Ducha Świętego, po to, aby poznać
wolę Bożą, aby wiedzieć jakich dokonywać wyborów, aby podobać się Bogu na
drodze do królestwa niebieskiego, do życia wiecznego wśród aniołów i świętych,
do czego wszyscy jesteśmy powołani.
Po
uświadomieniu swego miejsca w świecie, po próbach bycia doskonałym na wzór
Ojca, na wzór Chrystusa, przychodzi kolej na smutek. Mimo najszczerszych chęci,
mimo wysiłków, nie udało się. Znów coś nie wyszło, znów upadki, poczucie
bezsilności wobec samego siebie i zła, które nas otacza. Nieraz choć tak bardzo
by się chciało pomóc innym zarówno materialnie jak i w sprawach duchowych,
niestety, nie zawsze można. Potrzeb materialnych jest zbyt wiele jak na nasze skromne
możliwości. Niektórzy też nie chcą przyjąć pomocy w sprawach duchowych raniąc
siebie i innych, otwierając sobie drogę do potępienia. Na wiele rzeczy nie mamy
wpływu, a Bóg nie zawsze wysłuchuje, bo Jego drogi nie są naszymi, Jego mądrość
jest inna niż nasza, Jego cierpliwość jest wielka, a po ludzku chciałoby się
widzieć przemianę ludzi, zakończenie sporów, wojen; chciałoby się być
szczęśliwym już teraz, na tej ziemi. –
Stąd smutek, błaganie Boga o pomoc.
Skoro
już ten stopień rozwoju duchowego zostanie osiągnięty, wówczas
oświeceni
mądrością Ducha Świętego, możemy starać się realizować w relacjach z Bogiem i
ludźmi cichość dosłownie i pokorę. – Cichość, łagodność, delikatność, szacunek
dla innych, dla ich wolności, bo wiemy, że tak postępował Jezus, który nam w
wierze przewodzi. – pokorę, bo Jezus jest pokorny. On, istniejąc w postaci Bożej, ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, jak pisze św. Paweł w jednym ze swych listów (Flp 2,6-7). – Sługi wzgl. Ojca, pełniąc Jego wolę i wzgl. ludzi dobrze czyniąc wszystkim i uzdrawiając nawet tych, którzy byli w mocy diabła. Podczas ostatniej wieczerzy, umywał nogi uczniom, dając przykład, jak powinni postępować. Wiedział kim jest i po co przyszedł na świat – aby dać świadectwo prawdzie, aby przez krzyż ludzi zbawić. Wiedząc, jak Jezus wyrażał Swą pokorę, możemy Go w tym naśladować. Jesteśmy dziećmi Bożymi, więc wszyscy powinniśmy upodabniać się do Ojca dążąc do świętości i szanować się nawzajem, jako bracia i siostry odkupieni przez Chrystusa. To pociąga za sobą postawę wdzięczności i uwielbienia Boga za perspektywę życia wiecznego w Domu Boga Ojca, za Jego miłość, którą nas darzy, za Jego miłosierdzie objawione w Jezusie Chrystusie, za piękny świat na którym żyjemy i jeszcze piękniejszy, którego jeszcze nie znamy; za życie i możliwość współtworzenia z Bogiem, jak żadne inne stworzenie.
I
tu pojawia się pragnienie sprawiedliwości, której wciąż zbyt mało lub brak i o
tym mówi właśnie czwarte błogosławieństwo. Choć po przejściu kolejnych etapów
drogi do życia wiecznego, już mniej więcej wiadomo, czym jest sprawiedliwość i
jak być powinno, wciąż tak nie jest. Spojrzenie wstecz, w swoją historię życia,
można zauważyć wiele błędów, braków, grzechów, których się wcześniej nie
widziało. Można z perspektywy czasu, zauważyć negatywne skutki swego grzesznego
lub nierozważnego postępowania. Czas minął, cofnąć się go nie da, a skutki
bywają nieraz bardzo dotkliwe, bolesne. Dziś by się już wielu błędów uniknęło,
ale niestety, cofnąć w czasie się nie da. Można jedynie prosić o Boże
Miłosierdzie i je otrzymać np. w sakramencie pokuty i pojednania. Czasem nawet
można doświadczyć Bożego Miłosierdzia wręcz dotykalnie. Wiedząc, że Bóg nam
darował winy, że mimo wszystko, dzięki Jego Miłosierdziu, możemy dalej przez
życie iść z podniesioną głową starając się bardzo, aby nie popełniać kolejnych
błędów i nie załamywać się, gdy znów się nie uda. Patrząc na Jezusa
zmierzającego ku Golgocie, upadającego pod krzyżem, możemy podnieść się i dalej
iść do celu, choć zwykle jest coraz trudniej. Po drodze można doświadczyć
pocieszenia, wysłuchanej modlitwy, uzdrowienia, mimo, że sobie na to nie
zasłużyliśmy. Świadomość własnej grzeszności i doświadczenie cierpień
zawinionych i niezawinionych, pomaga zrozumieć innych, ich ból, słabość, bezsilność;
zmagania. Pomaga stawać się coraz bardziej miłosiernymi, o czym mówi Jezus w
piątym błogosławieństwie. Na tym etapie, człowiek już wiele zrozumiał, wiele
się nauczył, stawał się coraz bardziej miłosiernym, sam doświadczając Bożego
miłosierdzia, a więc jego serce staje się coraz bardziej czyste, w szerokim
znaczeniu tego słowa, czyli w różnych dziedzinach życia. I właśnie
błogosławieństwo dla tych, którzy są już czystego serca będzie dalej omawiane.
Kolejnych błogosławieństw nie będziemy na razie wyprzedzać. Może jeszcze tylko
warto dodać, że tak naprawdę każde z błogosławieństw mówi o tym, że na każdej z
wymienionych dróg lub inaczej, na każdym etapie rozwoju duchowego, można być
zbawionym, a nawet to zbawienie jest zagwarantowane. Jeśli do nich należy
królestwo niebieskie, to są zbawieni. Jeśli posiądą ziemię, tę w wieczności, to
są zbawieni. Jeśli będą pocieszeni, to są zbawieni, gdyż w niebie już nie ma
smutku, nie ma zła i nie trzeba już walczyć ze swymi słabościami. Jeśli
spragnieni sprawiedliwości będą nasyceni, to są zbawieni, bo w niebie, w Bożym
królestwie istnieje tylko sprawiedliwość, gdyż są tam sprawiedliwi
sprawiedliwością samego Boga. Jeśli miłosierdzia dostąpią, to są zbawieni, jak
dobry łotr na krzyżu, który jako pierwszy dostąpił Bożego miłosierdzia. Jeśli
zaś Boga oglądać będą, to są zbawieni, bo na tym świecie nikt Boga Ojca nie
oglądał. Można jedynie zastanowić się nad tym, czy dla wszystkich jest takie
samo zbawienie w spojrzeniu z zewnątrz, chociaż wszyscy będą szczęśliwi, gdyż
każdy dostanie to, czego pragnął i żyć będzie w tym stanie swego zrealizowanego
pragnienia szczęścia – wiecznie.
Kolejne
dwa błogosławieństwa, wykraczają już poza własne ja, poza dążenie do zbawienia
siebie. One już mają w sobie misyjność. Siódme mówi o wprowadzających pokój, na
wzór Chrystusa – Księcia Pokoju, a więc będą też oni nazywani synami Bożymi.
Ostatnie z błogosławieństw mówi o znoszeniu prześladowań tak naprawdę za
głoszenie Ewangelii i oni otrzymają wielką nagrodę, ale o tym nie teraz.
Po tym dość długim
wstępie, będącym krótkim podsumowaniem a zrazem przypomnieniem poprzednich
tematów, zastanówmy się teraz nad szóstym błogosławieństwem: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni
Boga oglądać będą.
Całe nasze
dzieło w tym życiu polega, drogi bracie, na tym, aby oczy serca tak uleczyć, by
mogły Boga oglądać – powiedzenie św. Augustyna.
„Serce
w tradycji biblijnej nie symbolizuje, jak np. w literaturze romantycznej
wyłącznie uczuć. Można powiedzieć, że serce
w antropologii biblijnej zastępuje po prostu człowieka. Poprzez to, co
zawiera się w jego sercu, człowiek definiuje samego siebie, swoją istotę i
tożsamość. Serce jest źródłem myśli i
pragnień. W sercu rodzą się nowe plany i zamierzenia. Dlatego ludzie
patrząc na to, co zewnętrzne, mogą się pomylić w ocenie postawy człowieka. Nie
da się natomiast oszukać Boga, który patrzy na serce, jak to wyraźnie zostało
sformułowane w pięknym opowiadaniu o wyborze Dawida na króla. Postawiono przed
Samuelem siedmiu synów, najbardziej przystojnych, mających wygląd prawdziwych
wojowników: Pan jednak rzekł do Samuela: «Nie zważaj ani na jego wygląd,
ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi
<jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan
natomiast patrzy na serce» (1Sm 16,7). (Kazanie na Górze – ks. Zdzisław
Pawłowski. Wykłady otwarte – Toruń – Seminarium).
„Serce
stanowi organ odczuwania, uczuć oraz dążenia. Jest ono tym, co najbardziej
wewnętrzne w człowieku. Serce stanowi
siedzibę właściwości duchowych. Z serca wywodzą się: odwaga, ale także jej
zanikanie, wesołe usposobienie, radość smutek oraz ból, wyniosłość, skłonności,
troska, współczucie, podnieta, pożądliwość. Z serca wywodzą się plany oraz
zamierzenia. W sercu ma swe korzenie postawa religijno-obyczajowa. Serce jest zwrócone ku Bogu. Jednakże może
ono usztywnić się, skamienieć, stać się niewrażliwe.
Serce
czyste, szczere, ma od wewnątrz określać człowieka, jego dążenia, mowę, czyny.
Gdy zajrzymy do Psalmu 24, znajdujemy tam serce którego opis zbliżony jest
niemalże do powyższego: Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego
świętym miejscu? Człowiek o rękach nieskalanych i o czystym sercu, który nie
skłonił swej duszy ku marnościom i nie przysięgał fałszywie. Taki otrzyma
błogosławieństwo od Pana i zapłatę od Boga, Zbawiciela swego (P
24,3-5). (Błogosławieni czystego serca – Joachim Gnilka, Communio
6/48, 1988 r.).
„…Czystość
w rozumieniu Izraelitów, to stan wymagany do tego, by można było zbliżyć się do
rzeczy świętych. Czystość ta miała nie tyle wymiar moralny (choć go nie
wykluczała), ale była zdobywana poprzez określone obrzędy (obmycia ciała,
oczyszczenie szat, ofiary przebłagalne). Ona decydowała o przydatności
legalistycznej do uczestniczenia w kulcie lub w życiu codziennym świętej
społeczności, była też zabezpieczeniem przed wpływem religii pogańskich. Izrael
jednak często poprzestawał na zewnętrznym wymiarze czystości, dlatego prorocy przypominali, że chodzi nie o sam
kult i składanie ofiar, ale o nienaganne życie i wewnętrzne nastawienie. Miłość
Boża kieruje się ku sercom czystym (Ps 73,1). Jezus również przypominał, że
Bogu nie tyle chodzi o czystość rytualną, że „nic co wchodzi z zewnątrz w
człowieka, mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka.”
(Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą – s. Martyna
Kułak CSA – chcejezusa.pl).
Potem przywołał znowu tłum do
siebie i rzekł do niego: Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby
uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka
nieczystym... Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd,
kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie,
zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni
człowieka nieczystym (Mk 7,14-15.21-23).
Komentując te słowa papież Franciszek mówi:
„Na czym w takim razie polega szczęście wypływające z
czystego serca? Wychodząc od wymienionej przez Jezusa listy zła, czyniącego
człowieka nieczystym, widzimy, że kwestia ta dotyczy szczególnie obszaru
naszych relacji. Każdy z nas musi się
nauczyć rozpoznawać, co może „zanieczyszczać” jego serce, musi ukształtować
sobie prawe i wrażliwe sumienie, zdolne do „rozpoznania, jaka jest wola Boża:
co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12,2). O ile potrzebna
jest zdrowa troska o ochronę stworzenia, o czyste powietrze, wodę i żywność, to
tym bardziej musimy strzec czystości tego, co jest najcenniejsze: naszych serc
i naszych relacji. Ta „ludzka ekologia” pomoże nam oddychać czystym
powietrzem, pochodzącym z rzeczy pięknych, z prawdziwej miłości, ze świętości”
(Orędzie Papieża Franciszka na XXX Światowe Dni Młodzieży w 2015 roku – Watykan,
31 stycznia 2015 – wspomnienie św. Jana Bosko).
„Czystość [serca] jest przede
wszystkim darem Boga. Chrystus dając
się człowiekowi w sakramentach Kościoła zamieszkuje w sercu człowieka i
rozjaśnia je «blaskiem Prawdy». Tylko ta Prawda, którą jest Jezus Chrystus
zdolna jest oświecić rozum, oczyścić serce i ukształtować ludzką wolność. Bez zrozumienia i przyjęcia Prawdy gaśnie
wiara. Człowiek traci widzenie sensu spraw i wydarzeń, a jego serce szuka
nasycenia tam, gdzie go znaleźć nie może. Dlatego
czystość serca to przede wszystkim czystość wiary.
Czystość
serca bowiem przysposabia do widzenia Boga twarzą w twarz w wymiarach wiecznej
szczęśliwości. Dzieje się tak dlatego, że już w życiu doczesnym ludzie czystego
serca potrafią
dostrzegać w całym stworzeniu to, co jest od Boga. Potrafią niejako odsłaniać
Boską wartość, Boski wymiar, Boskie piękno wszystkiego, co stworzone.
Błogosławieństwo z Kazania na Górze wskazuje nam niejako na całe bogactwo i
całe piękno stworzenia i wzywa nas, abyśmy umieli odkrywać we wszystkim to, co
od Boga pochodzi i to, co do Boga prowadzi. W konsekwencji człowiek cielesny i
zmysłowy musi ustępować, musi robić miejsce w nas samych dla człowieka
duchowego, uduchowionego. Jest to proces głęboki. Łączy się z wewnętrznym
wysiłkiem. Wysiłek ten jednak, wsparty łaską Bożą, przynosi wspaniałe owoce.
W ten
sposób czystość serca jest [każdemu] człowiekowi zadana. Musi on stale
podejmować trud opierania się siłom zła, tym działającym z zewnątrz i tym z
wewnątrz – siłom, które chcą go od Boga oderwać. I tak w sercu ludzkim rozgrywa się nieustanna walka o prawdę i szczęście.
Aby zwyciężyć w tej walce człowiek musi się zwrócić ku Chrystusowi. Może zwyciężyć tylko umocniony Jego mocą,
mocą Jego Krzyża i Jego zmartwychwstania. Stwórz, o Boże, we mnie serce
czyste (Ps 51,12) – woła Psalmista, który świadomy jest swojej słabości
i wie, że aby być sprawiedliwym wobec Boga, nie wystarczy sam ludzki wysiłek”.
(Jan Paweł II, Homilia – Sandomierz, 12 czerwca 1999 r.).
„Pierwsze
rozdziały Księgi Rodzaju ukazują nam wspaniałą szczęśliwość, do której jesteśmy
powołani, a która polega na doskonałej jedności z Bogiem, z innymi, z przyrodą
i z nami samymi. Swobodny dostęp do Boga, do bliskiego obcowania z Nim i do
oglądania Go był obecny w Bożym planie wobec ludzkości od jej początków i
sprawiał, że Boże światło przenikało prawdą i jasnością wszystkie ludzkie
relacje. W tym stanie pierwotnej czystości nie było «masek», podstępów,
powodów, aby kryć się jedni przed drugimi. Wszystko
było przejrzyste i jasne.
Kiedy
kobieta i mężczyzna ulegają pokusie i zrywają relację ufnej więzi z Bogiem, wówczas
w ludzką historię wchodzi grzech (por. Rdz 3). Natychmiast widoczne stają się
tego konsekwencje także w ich stosunku do samych siebie, we wzajemnych
relacjach i w relacji z przyrodą. A są one dramatyczne! Pierwotna czystość jest
jakby skażona. Od tej pory nie jest już możliwy bezpośredni dostęp do obecności
Boga. Pojawia się skłonność do ukrywania się, mężczyzna i kobieta muszą
zasłonić swoją nagość. Pozbawieni światła, pochodzącego z wizji Pana,
postrzegają otaczającą ich rzeczywistość w sposób wypaczony, krótkowzroczny.
Wewnętrzna «busola», która nimi kierowała w poszukiwaniu szczęścia, traci swój
punkt odniesienia, a pragnienie władzy, posiadania i żądza przyjemności za
wszelką cenę prowadzą ich do otchłani smutku i niepokoju (Orędzie Papieża Franciszka
na XXX Światowe Dni Młodzieży w 2015 roku – Watykan, 31 stycznia 2015 –
wspomnienie św. Jana Bosko).
Zatem czy w
takim stanie nadają się do Królestwa niebieskiego? Czy bycie z nimi byłoby
szczęściem?
A jak
jest z mną? Czy moje serce jest już na tyle czyste, abym mógł być obywatelem
nieba i bez wstydu i lęku oglądać Boga? – Chyba jednak przede mną jeszcze długa
droga pracy nad sobą, nad oczyszczeniem własnego serca.
Jezu,
Zbawicielu, proszę, pomóż mi i dalej przez życie prowadź Twoja drogą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz