Ks. Andrzej Szymański CPPS – Swarzewo
WprowadzenieTemat ten, który będziemy rozważać w miesiącu lutym, jest już szóstym tematem realizowanym w ramach tematu formacyjnego na rok 2015/2016, którym jest: Rozeznawanie woli Bożej.
W minionym miesiącu zapoznaliśmy się z podobnym tematem, a mianowicie staraliśmy się nauczyć rozpoznawać wolę Bożą w trudach dnia codziennego. Do tego celu należałoby zapoznać się z Pismem Świętym – szczególnie NT, gdyż żyjemy w czasach nowo testamentalnych, a oprócz tego z
nauką Kościoła wyłożoną w Katechizmie Kościoła Katolickiego, aby móc lepiej zrozumieć słowa z NT.
Zawsze też jesteśmy zobowiązani do jedności z Kościołem, na czele którego stoi Papież. Zatem w szukaniu woli Bożej na co dzień, będziemy też kierować się aktualnym nauczaniem papieskim. Podczas swych pielgrzymek misyjnych, podczas spotkań na kontynencie amerykańskim we wrześniu 2015 r. papież wskazał konkretny kierunek życia chrześcijańskiego, który jest niczym innym, jak kierunkiem wskazanym przez samego Jezusa z Nazaretu kierującego się w życiu pełnieniem woli Ojca, który wyraża swe ojcostwo w obrazie z przypowieści o Synu marnotrawnym (Łk...). Ojciec zawsze czeka na powrót syna, który chciał żyć po swojemu, roztrwonił swój majątek, a kiedy wraca skruszony, otrzymuje nie tylko przebaczenie, ale miłość i radość Ojca, który wciąż na niego czekał. Czytając tę przypowieść, można odnieść wrażenie, jakby czas złego postępowania syna, został wymazany. Syn na nowo otrzymuje wszystko, co stracił, a ojciec w swej radości urządza przyjęcie, aby wszyscy radowali się z nim.
Papież wskazuje też na ubóstwo i miłosierdzie, jako drogę, którą należy podążać za Chrystusem ubogim i miłosiernym.
W USA do biskupów kieruje słowa pełne troski pasterskiej, a zarazem braterskiej nawołując do pokory, jedności, miłosierdzia i modlitwy. Inaczej mówiąc nawołuje do powrotu do źródła jakim było życie Jezusa i Apostołów opisane w Ewangelii. Zatem i my podążając za Jezusem, winniśmy w codziennym życiu zachowywać się podobnie jak Jezus. Powinniśmy też słuchać Jego nauki prowadzącej do lepszego poznania Boga Ojca, Jego woli oraz Królestwa Niebieskiego do którego zmierzamy, a w pewnym sensie Ono już jest wśród nas, jeśli Jezusa postawimy w centrum naszego życia. Jezus zmartwychwstały rzeczywiście jest obecny wśród nas w swoim Kościele udzielając nam łask szczególnie poprzez sakramenty święte. On w Eucharystii karmi nas swoim Ciałem na życie wieczne, odpuszcza nam grzechy w sakramencie pokuty, uzdrawia w sakramencie chorych i obdarowuje darami Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania. Na dorosłe życie, Bóg nam błogosławi w sakramencie małżeństwa lub powołuje do szczególnej służby braciom w sakramencie kapłaństwa.
Jezus uprzedza nas, że droga pójścia za Nim nie jest łatwa. Mówi o niesieniu krzyża, a jak zwraca uwagę papież Franciszek, ta droga wiąże się z odrzuceniem, wyszydzeniem, ciężarem i bólem. Wiąże się z przyjęciem na siebie tego wszystkiego, co wrogowie Chrystusa, wrogowie Kościoła nam przygotowali. – Niestety, Jezus był też wyszydzony i skazany przez tych, którzy byli wierzącymi w Boga Ojca.
Tak i teraz nawet ze strony braci w wierze, mogą nas spotkać przykrości, niezrozumienie. Jedną z przyczyn jest chęć dopasowania się do tego świata, który niechętnym okiem patrzy na ubóstwo, pokorę i małość człowieka świadomego swej grzeszności i zależności od Boga. Świat współczesny kocha ludzi sukcesu, a pogardza tymi, którzy z racji swej ułomności fizycznej lub psychicznej są niejako ciężarem. Nie można się nimi pochwalić, ani dzięki nim nie można czerpać zysku, a jednak to oni są jakby barometrem dla rozpoznania autentyczności naszej wiary.
Skoro tyle mówimy o wierze, oraz wiara jest jednym z czynników naszego tematu, to warto jej poświęcić choć trochę czasu, a więc:
Wiara
Żyjemy w dobie wielkich osiągnięci nauki i techniki, które to osiągniecia można uważać, za jeden ze sposobów realizacji zadania danego człowiekowi już na samym początku świata, a zapisanego w Księdze Rodzaju (Rdz ....): Czyńcie sobie ziemię poddaną. Zatem zgodnie z wolą Boga i własnym sumieniem, można korzystać z tych osiągnięć, a w tym z Internetu, w którym można znaleźć informacje niemalże na każdy temat. Informacje tam zawarte pozwalają w szybki sposób odnaleźć to, co dawniej zajęłoby nam wiele godzin siedzenia w bibliotekach, lub nad książkami zdobywanymi nieraz z wielkim trudem. Ja również posłużę się Internetem do przybliżenia pojęcia wiary. Na znanej powszechnie stronie Wikipedii, znajdujemy miedzy innymi artykuł dotyczący wiary chrześcijańskiej:
Wiara (chrześcijaństwo)
Abraham – ojciec wiary, wzór tego, kto szedł drogą zawierzenia Bogu w sposób doskonały. Zrodzony przez niego wbrew naturze rzeczy syn Izaak, był owocem wiary Abrahama. Sięgała ona jednak dalej – ku Chrystusowi, którego Izaak był figurą: Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał i ucieszył się (J 8,56).
Wiara /(gr.) πίστις, (łac.) fides, (hebr.) aman, batah/ – w chrześcijańskiej refleksji jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (Hbr 11,1). Większość definicji wiary formułowanych w ciągu historii chrześcijańskiej teologii była pochodną tego sformułowania biblijnego. Wiara jest cnotą boską (teologalną) nadprzyrodzonego pochodzenia – razem z nadzieją i miłością (1Kor 13,13).
Według Biblii wiara jest zasadniczą przyczyną wszelkiego życia religijnego, jego źródłem i ośrodkiem. Zróżnicowana terminologia hebrajska odnosząca się do wiary, aman oraz batah, sugeruje dwubiegunowość tego pojęcia:
zaufanie do osoby „wiernej”, w które zaangażowany jest cały człowiek
oraz pewien akt intelektualny, dzięki któremu przez słowo i odpowiednie znaki można dotrzeć do rzeczywistości niewidzialnej (Hbr 11,1).
Podstawową figurą biblijną wiary jest Abraham – ojciec wierzących. Bóg powołuje go z ziemi chaldejskiej (Joz 24,2), gdzie wszyscy służyli innym bogom. Abraham wierzy w Boga (Rdz 15,6), w Jego słowo wbrew wszelkiej ludzkiej logice (Rz 4,19) i w chwili największej próby (Rdz 22). Od tej pory staje się przewodnikiem dla wszystkich, którzy, by osiągnąć zbawienie, powierzają się całkowicie Bogu i Jego słowu.
W pismach Nowego Testamentu wiara wiąże się ściśle z Dobrą Nowiną o zbawieniu. Osoba Jezusa Chrystusa i Jego posłannictwo – została przyjęta przez wiarę ubogich. Jedną z nich jest Maryja, której wiara osiągnęła stopień doskonały – W scenie Zwiastowania i przy spotkaniu z Elżbietą – Magnificat (por. Łk 1,26-38 i Łk 1,46-55). Z czasem wokół Jezusa, ubogiego, tworzy się społeczność ubogich, maluczkich. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. (Mt 10,42); więzią tej społeczności jest wiara w Jezusa i Jego słowa: Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie... Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło (Mt 18,6-10). Wiara ta pochodzi od Boga: W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. (Mt 11, 25). On jest jej inicjatorem. Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie (Mt 16,16-17).
W Liście do Hebrajczyków wiara określona jest jako poręka tych dóbr, których się spodziewamy, dowód tych rzeczywistości, których nie widzimy (w. 11,1). Zdanie to jest powszechnie przyjmowane jako teologiczna definicja wiary. Wiara jest więc posiadaniem i pewnym poznaniem niewidocznych dla oczu ciała rzeczywistości – dziedzictwa które stanie się udziałem wierzących w życiu przyszłym (por. Hbr 6,5; Rz 5,2; Ef 1,13n). Przykłady osób wierzących zaczerpnięte z hagiografii Starego Testamentu (por. Syr, rozdz. 44-50) ukazują, jakiej cierpliwości i jakiej mocy jest ona źródłem. Wyrażenie przez wiarę wyznacza początek kolejnych przykładów:
Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej, jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg. Przez wiarę także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne, jak gwiazdy niebieskie, jak niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim. W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią, okazują, że szukają ojczyzny (Hbr 11,8-14).
Apostoł Paweł w Liście do Rzymian napisał, że chrześcijanie dzięki wierze dostępują usprawiedliwienia i dzięki niej mają też dostęp do Jezusa Chrystusa. W Nim mają możliwość trwania w łasce, dającej nadzieję na osiągnięcie chwały Bożej, czyli nieba.
Wiara Kościoła w NT
Wiara uczniów Jezusa stała się wiarą Kościoła, gdy oni sami uwierzywszy w zmartwychwstanie Mistrza – jako świadkowie – ogłaszają go Panem i Mesjaszem i zachęcają swoich słuchaczy do przyjęcia tej samej wiary, która ich ożywia, by w ten sposób uczestniczyć w bogactwach obietnic, dostępując odpuszczenia ich grzechów. – Czytamy o tym rozdziale drugim Dziejów Apostolskich: Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: Cóż mamy czynić, bracia? – zapytali Piotra i pozostałych Apostołów. Nawróćcie się – powiedział do nich Piotr – i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz.
W wielu też innych słowach dawał świadectwo i napominał: Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia!. Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz.
Życie pierwotnego Kościoła
Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia (Dz 2,38n; 10,43).
Wierzyć w teologii Nowego Testamentu, to przyjąć naukę świadków, Dobrą Nowinę (Dz 15,7; 1Kor 15,2), wyznając, że Jezus jest Panem (1 Kor 12,3; Rz 10,9; por 1 J 2,22). Wiara ta otworzy przed umysłem człowieka skarby.
mądrości samego Boga objawionej przez Ducha Świętego (1 Kor 2)
oraz wiedzy o Jezusie Chrystusie i Jego miłości (Flp 3,8; Ef 3,19; por 1 J 3,16).
Człowiek wierzący jest powołany do tego, by dawał wyraz swojej wierze w poznaniu (J 6,69; 8,28) i w kontemplacji (J 1,14; 11,40) tego co niewidzialne.
Tym zatem, czego chrześcijanie oczekują w wierze są dobra eschatologiczne: zmartwychwstanie ciała (por. Rz 8,18-23; 1 Tes 4,13n; por. Dz 2,26; 23,6; 24,15; 26,6-8; 28,20), dziedzictwo świętych (Ef 1,18; por. Hbr 6,11; 1 P 1,3n), życie wieczne (Tt 1,2; por. 1 Kor 15,19), chwała (2 Kor 3,7-12; Ef 1,18; Kol 1,27; Tt 2,13), wizja Boga (1 J 3,2n) – czyli, ujmując jednym słowem, zbawienie siebie i innych (2 Kor 1,6; 1 Tes 2,19).
Św. Piotr mówił o wierze w kontekście miłowania niewidzialnej rzeczywistości osoby Chrystusa. Wartość wiary jest próbowana jak wartość złota, jakby przez ogień. Pozwala kochać, chociaż się nie widzi, i oczekiwać na osiągnięcie radości niewymownej i pełnej chwały królestwa niebieskiego (por. 1 P 1,7).
2.Wyznanie wiary
W co wierzymy, najkrócej wyrażamy w znanej nam modlitwie, zwanej składem Apostolskim:
Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi,
i w Jezusa Chrystusa,
Syna Jego Jedynego, Pana naszego,
który się począł z Ducha Świętego,
narodził się z Maryi Panny,
umęczon pod Ponckim Piłatem,
ukrzyżowan, umarł i pogrzebion,
zstąpił do piekieł,
trzeciego dnia zmartwychwstał,
wstąpił na niebiosa,
siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego,
stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
Wierzę w Ducha Świętego,
święty Kościół powszechny,
Świętych obcowanie,
grzechów odpuszczenie,
ciała zmartwychwstanie,
żywot wieczny.
Amen.
Zatem uświadamiając sobie w co wierzymy i komu wierzymy, możemy szukać woli Bożej.
Szukanie woli Bożej
Jak odkrywać wolę Bożą w swoim życiu?
Całe Pismo Święte jest wyrazem Bożej woli. Zatem jak już było powiedziane przy omawianiu poprzedniego tematu z miesiąca stycznia, przede wszystkim trzeba zapoznać się z Pismem świętym, przynajmniej NT, aby wiedzieć, czego Bóg od nas oczekuje. Znajomość Pisma świętego pozwala też na rozeznanie, czy nasze natchnienia mają swe źródło w Bogu, w naszej ludzkiej naturze, czy może raczej pochodzą od złego. Można by powiedzieć, że w konkretnych sytuacjach rozstrzygnięcie w rozpoznaniu dobra lub zła jest możliwe przez Ewangelię podobnie jak w mierzeniu długości potrzebny jest nam wzorzec metra (Miara metrowa np. krawiecka, czy metalowa rzemieślnicza). W zrozumieniu Pisma Świętego, jak już mówiliśmy poprzednio, pomaga Katechizm Kościoła Katolickiego, więc należałoby też tam szukać odpowiedzi na konkretne tematy związane z propozycjami, jakie niesie życie.
Wolę Bożą wyraża Kościół, gdy naucza i działa w imieniu Chrystusa.
Wola Boża wyraża się w naszych spotkaniach z innymi ludźmi, przez ich słowa, przez ich postawy. Nie tylko te pozytywne. Także negatywna postawa bliźniego jest dla nas jakimś znakiem od Boga, który w ten sposób pobudza nas do refleksji lub konkretnego działania.
Wola Boża wyraża się w wydarzeniach zarówno tych niezależnych od nas – wielkich dotyczących państw, narodów, świata przyrody, jak i tych drobnych, małych doświadczeniach życia codziennego małych grup ludzi, a także jednostek. Trzeba nieraz wiele trudu, aby odkryć, co Bóg nam chce przez nie powiedzieć, czego nauczyć, jakiej konkretnej odpowiedzi od nas oczekuje.
Wolę Bożą odkrywamy we własnym sumieniu. Szczególnie jeśli to sumienie jest prawe, kształtowane Ewangelią i jeśli często czynimy rachunek sumienia. Jeśli nasze sumienie jest wrażliwe, wówczas jesteśmy bardziej otwarci na Boże wyzwania. W odkryciu Bożej woli może nam bardzo pomóc rada drugiego człowieka, ale człowieka mądrego, uczciwego, kogoś, o kim wiemy, że on również szuka Bożej woli.
W szczególny sposób pomocą w odkrywaniu Bożej woli może być spowiednik lub kierownik duchowy.
Szukamy woli Bożej w podejmowaniu decyzji ważnych, długodystansowych jak np. w odczytywaniu własnego powołania: czy wolą Bożą jest życie małżeńskie, życie samotne czy życie w kapłaństwie. Czasem powołanie jest tak silnie odczuwane, że nie ma żadnej wątpliwości przy wyborze drogi życia, a czasem jest to odkrywanie jest bardzo trudne. Niektórzy zastanawiają się przez wiele lat, a nawet niektórzy żałują dokonanego wyboru. Ktoś pyta nieraz przez wiele lat, czy to jest wola Boża, czy mój wymysł? Czy naprawdę Chrystus mówi: „Pójdź za Mną” (Łk 5,27)?
Odkrywamy wolę Bożą w odniesieniu do codzienności, do konkretów, szukając odpowiedzi na pytanie: jaka jest Boża wola, gdy trzeba o czymś decydować np. w rodzinie; czy i jakie stawiać wymagania współmałżonkowi, dzieciom, co kupić, co wybrać, czy podjąć jakieś ryzyko. Należy postawić sobie pytanie: czy w świetle Ewangelii Pan Bóg rzeczywiście tego chce.
Bóg działa w nas i w naszym sercu. Podsuwa nam myśli i pragnienia. W liście św. Pawła do Filipian czytamy: Umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem.... Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą. Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże... Trzymajcie się mocno Słowa Życia (por. Flp 2,12-16).
Zatem dobre myśli, wewnętrzne decyzje, są natchnieniami Ducha Świętego, ale trzeba wielkiej pokory, aby je odkryć, przyjąć i zrealizować. Trzeba jednak bardzo uważać, żeby nie nazywać natchnieniami Ducha Świętego własnych pomysłów, wypływających z egoizmu czy wybujałej wyobraźni. W sprawach ważnych, warto skorzystać z rady drugiego człowieka, np. spowiednika, aby nie ulec podszeptom złego ducha. Św. Paweł pisze: „Nie bierzcie wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12,2).
Rozpoznawanie woli Bożej to dopiero pierwszy etap. Drugi etap to jej przyjęcie.
Trzecim etapem przyjęcia woli Bożej jest wykonanie. „Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1J 3,18). Bóg jest w nas sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z jego wolą (Flp 2, 13). Chociaż jesteśmy wolni, to jednak Bóg jest sprawcą w nas pragnienia dobra i działania zgodnego z Jego wolą.
Niezwykle ważne jest szukanie woli Bożej, aby Pan Bóg poprzez doświadczenia życiowe, dał nam poznanie i zrozumienie Jego woli. Przy tym potrzebna jest modlitwa, aby poznać, przyjąć i zrealizować Bożą wolę w konkretnej sytuacji, aby w sumie konkretów z każdego dnia, całe życie było spełnieniem Bożej woli.
Kiedyś do s. Faustyny powiedział Jezus: „[...] napisz na czystej karcie te słowa: Od dziś we mnie nie istnieje wola własna, i przekreśl ją; a na drugiej stronie napisz te słowa: Od dziś pełnię wolę Bożą wszędzie, zawsze, we wszystkim. Nie przerażaj się niczym, miłość ci da moc i ułatwi wykonanie” (Dz. 372).
Później s. Faustyna napisze: „Nie pragnę niczego, prócz spełnienia Jego świętej woli. [...] Staram się, aby we wszystkim spełnić wolę Bożą, nie pragnę więcej wyzdrowienia niż śmierci, jestem zupełnie zdana na Jego nieskończone miłosierdzie” (Dz. 795).
„Idę odważnie — choć ranią się stopy — do ojczyzny swojej, a w tej drodze posilam się wolą Bożą, ona mi jest pokarmem” (Dz. 886).
(por. Jak odkrywać wolę Bożą w swoim życiu? – opoka.pl)
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/101_duchowosc_05.html
Nasz przewodnik w Wierze, a zarazem Zbawiciel – Jezus szuka woli swojego Ojca
Jeżeli prześledzimy uważnie wszystkie Ewangelie, to łatwo dostrzeżemy, iż troska o pełnienie woli Ojca była podstawową troską Jezusa. Jezus nazywa ją swoim pokarmem. Jezus żyje dzięki woli swojego Ojca.
Warto zwrócić uwagę na fragment Ewangelii wg św. Mateusza, w którym autor opisuje bardzo ostrą reakcję Jezusa na słowa Piotra, który niejako chciał Go odwieść od wypełnienia woli Ojca. Czytamy:
Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16,21-23). Zatem Jezus wyraźnie przeciwstawia myślenie na sposób Boży myśleniu ludzkiemu. Można by powiedzieć, że Piotr Kochał swego Mistrza, więc pragnął dla Niego dobra rozumianego na ludzki sposób. Pragnął życia wolnego od cierpień na tym świecie. Piotr jeszcze nie umiał wyjść poza ten świat i myśleć bardziej perspektywicznie. Nie rozumiał, że przez cierpienie zapowiedziane przez Jezusa, on sam i wszyscy ludzie, którzy zechcą skorzystać z owoców Jego cierpienia, otrzymają życie wieczne, a taka była właśnie wola Ojca, Boga Ojca.
Warto zauważyć, że Jezus wówczas nie tylko zgromił Piotra za jego krótkowzroczność, ale powiedział więcej ...do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je... Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania (por. Mt 16,24-27). Zatem jeśli ktoś z nas chce pójść za Jezusem, to również powinien pełnić wolę Boża, którą jest dźwiganie własnego krzyża na kolejne szare dni własnego życia.
Można też zauważyć, że chociaż Jezus przyjął swój krzyż dobrowolnie, to jednak nie On sam włożył go na swoje ramiona. To nie Jezus fałszywie oskarżył siebie, nie skazał się na śmierć, nie zadał sobie ran biczowania i nie wbił korony cierniowej na swoją głowę. On też nie przybił się do krzyża i nie szydził z samego siebie... To wszystko zgotowali Mu inni ludzie prawdopodobnie słuchający podszeptów szatana.
Wezwanie Jezusa do kroczenia za Nim z dobrowolnie przyjętym krzyżem własnego życia, oznacza również podobną drogę, na której przygniatać nas może ciężar krzyża włożonego na nasze ramiona przez innych. Czasem dźwiganie własnego krzyża stawia nas na granicy ludzkiej wytrzymałości – aż po śmierć, ale nie oznacza wezwania do zadawania cierpień sobie samemu.
Kontemplacja modlitwy w Ogrójcu, pełnej bólu, napięć i niepokojów, pokazuje nam, ile wysiłku i cierpienia kosztowało Jezusa pełnienie woli Ojca. Prośba: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 22,42) odsłania, ile było w sercu Jezusa lęku w odniesieniu do czekających Go dramatycznych wydarzeń. Krwawy pot sączący się na ziemię świadczy o tym.
Możemy przypuszczać, iż w życiu Chrystusa nie była to jedyna tak bolesna modlitwa, podczas której pytał On swojego Ojca o Jego wolę. Prawdopodobnie Jezus modlił się opuszczając Nazaret po 30 latach ukrytego życia, podczas 40–dniowego postu na pustyni przed rozpoczęciem publicznej działalności, przed dokonaniem wyboru dwunastu Apostołów czy przed innymi decydującymi wydarzeniami w Jego życiu.
Ewangeliści wspominają wiele razy, iż Jezus spędzał całą noc na modlitwie lub też wstawał wcześnie rano i udawał się na miejsce pustynne, aby się modlić.
Słowa Listu do Hebrajczyków, które mówią nam, że Jezus był doświadczony we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu (Hbr 4,15) dają nam mocną podstawę biblijną do stwierdzenia, że Jezus był do nas podobny nie tylko w trudzie pełnienia woli Ojca, ale także w trudzie szukania jej w codzienności życia (por. Rozważania rekolekcyjne. XXI. Dar woli Bożej – mateusz.pl)
http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-221.htm
Jak odkrywać wolę Bożą w swoim życiu?
Całe Pismo Święte jest wyrazem Bożej woli. Zatem jak już było powiedziane przy omawianiu poprzedniego tematu z miesiąca stycznia, przede wszystkim trzeba zapoznać się z Pismem świętym, przynajmniej NT, aby wiedzieć, czego Bóg od nas oczekuje. Znajomość Pisma świętego pozwala też na rozeznanie, czy nasze natchnienia mają swe źródło w Bogu, w naszej ludzkiej naturze, czy może raczej pochodzą od złego. Można by powiedzieć, że w konkretnych sytuacjach rozstrzygniecie w rozpoznaniu dobra lub zła jest możliwe przez Ewangelię podobnie jak w mierzeniu długości potrzebny jest nam wzorzec metra (Miara metrowa np. krawiecka, czy metalowa rzemieślnicza). W zrozumieniu Pisma Świętego, jak już mówiliśmy poprzednio, pomaga Katechizm Kościoła Katolickiego, więc należałoby też tam szukać odpowiedzi na konkretne tematy związane z propozycjami, jakie niesie życie.
Wolę Bożą wyraża Kościół, gdy naucza i działa w imieniu Chrystusa.
Wola Boża wyraża się w naszych spotkaniach z innymi ludźmi, przez ich słowa, przez ich postawy. Nie tylko te pozytywne. Także negatywna postawa bliźniego jest dla nas jakimś znakiem od Boga, który w ten sposób pobudza nas do refleksji lub konkretnego działania.
Wola Boża wyraża się w wydarzeniach zarówno tych niezależnych od nas – wielkich dotyczących państw, narodów, świata przyrody, jak i tych drobnych, małych doświadczeniach życia codziennego małych grup ludzi, a także jednostek. Trzeba nieraz wiele trudu, aby odkryć, co Bóg nam chce przez nie powiedzieć, czego nauczyć, jakiej konkretnej odpowiedzi od nas oczekuje.
Wolę Bożą odkrywamy we własnym sumieniu. Szczególnie jeśli to sumienie jest prawe, kształtowane Ewangelią i jeśli często czynimy rachunek sumienia. Jeśli nasze sumienie jest wrażliwe, wówczas jesteśmy bardziej otwarci na Boże wyzwania. W odkryciu Bożej woli może nam bardzo pomóc rada drugiego człowieka, ale człowieka mądrego, uczciwego, kogoś, o kim wiemy, że on również szuka Bożej woli.
W szczególny sposób pomocą w odkrywaniu Bożej woli może być spowiednik lub kierownik duchowy.
Szukamy woli Bożej w podejmowaniu decyzji ważnych, długodystansowych jak np. w odczytywaniu własnego powołania: czy wolą Bożą jest życie małżeńskie, życie samotne czy życie w kapłaństwie. Czasem powołanie jest tak silnie odczuwane, że nie ma żadnej wątpliwości przy wyborze drogi życia, a czasem jest to odkrywanie jest bardzo trudne. Niektórzy zastanawiają się przez wiele lat, a nawet niektórzy żałują dokonanego wyboru. Ktoś pyta nieraz przez wiele lat, czy to jest wola Boża, czy mój wymysł? Czy naprawdę Chrystus mówi: „Pójdź za Mną” (Łk 5,27)?
Odkrywamy wolę Bożą w odniesieniu do codzienności, do konkretów, szukając odpowiedzi na pytanie: jaka jest Boża wola, gdy trzeba o czymś decydować np. w rodzinie; czy i jakie stawiać wymagania współmałżonkowi, dzieciom, co kupić, co wybrać, czy podjąć jakieś ryzyko. Należy postawić sobie pytanie: czy w świetle Ewangelii Pan Bóg rzeczywiście tego chce.
Bóg działa w nas i w naszym sercu. Podsuwa nam myśli i pragnienia. W liście św. Pawła do Filipian czytamy: Umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem... Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą. Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże.... Trzymajcie się mocno Słowa Życia (por. Flp 2,12-16).
Zatem dobre myśli, wewnętrzne decyzje, są natchnieniami Ducha Świętego, ale trzeba wielkiej pokory, aby je odkryć, przyjąć i zrealizować. Trzeba jednak bardzo uważać, żeby nie nazywać natchnieniami Ducha Świętego własnych pomysłów, wypływających z egoizmu czy wybujałej wyobraźni. W sprawach ważnych, warto skorzystać z rady drugiego człowieka, np. spowiednika, aby nie ulec podszeptom złego ducha. Św. Paweł pisze: „Nie bierzcie wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12,2).
Rozpoznawanie woli Bożej to dopiero pierwszy etap. Drugi etap to jej przyjęcie.
Trzecim etapem przyjęcia woli Bożej jest wykonanie. „Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1J 3,18). Bóg jest w nas sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z jego wolą (Flp 2,13). Chociaż jesteśmy wolni, to jednak Bóg jest sprawcą w nas pragnienia dobra i działania zgodnego z Jego wolą.
Niezwykle ważne jest szukanie woli Bożej, aby Pan Bóg poprzez doświadczenia życiowe, dał nam poznanie i zrozumienie Jego woli. Przy tym potrzebna jest modlitwa, aby poznać, przyjąć i zrealizować Bożą wolę w konkretnej sytuacji, aby w sumie konkretów z każdego dnia, całe życie było spełnieniem Bożej woli.
Kiedyś do s. Faustyny powiedział Jezus: „[...] Napisz na czystej karcie te słowa: Od dziś we mnie nie istnieje wola własna, i przekreśl ją; a na drugiej stronie napisz te słowa: Od dziś pełnię wolę Bożą wszędzie, zawsze, we wszystkim. Nie przerażaj się niczym, miłość ci da moc i ułatwi wykonanie” (Dz. 372).
Później s. Faustyna napisze: „Nie pragnę niczego, prócz spełnienia Jego świętej woli. [...] Staram się, aby we wszystkim spełnić wolę Bożą, nie pragnę więcej wyzdrowienia niż śmierci, jestem zupełnie zdana na Jego nieskończone miłosierdzie” (Dz. 795).
„Idę odważnie – choć ranią się stopy – do ojczyzny swojej, a w tej drodze posilam się wolą Bożą, ona mi jest pokarmem” (Dz. 886).
(Por. Jak odkrywać wolę Bożą w swoim życiu? – Opoka)
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/101_duchowosc_05.html
Papież Franciszek daje przykład szukania i odnajdywania woli Bożej
(Tłum. st (KAI) / Hawana /KAI)
Papież Franciszek 20 września 2015 r podczas spotkania z duchowieństwem w czasie nieszporów w katedrze Niepokalanego Poczęcia NMP w Hawanie, wzruszony usłyszanymi świadectwami kard. Ortegi i s. Yaileny odłożył przygotowany wcześniej tekst i wygłosił spontaniczne przemówienie.
Oto skrót przemówienia Papieża, świadczący o słuchaniu i obserwacji, w rozpoznawaniu woli Bożej.
Kardynał Jaime [Ortega y Alamino] mówił nam o ubóstwie a siostra Yaileny [siostra Yaileny Ponce Torres, Córka Miłosierdzia] powiedziała nam o najmniejszych: „wszyscy są dziećmi”.
Przygotowałem homilię na podstawie tekstów biblijnych, ale gdy mówią prorocy – a każdy kapłan jest prorokiem, każdy ochrzczony jest prorokiem, każda osoba konsekrowana jest prorokiem – warto ich posłuchać. Zatem przekazuję homilię kardynałowi Jaime, ażeby dotarła do was i została opublikowana. Później ją przemyślicie. A teraz porozmawiamy trochę o tym, co powiedziało twych dwoje proroków.
Kardynał Jaime musiał wypowiedzieć pewne słowo bardzo niewygodne, niezwykle niewygodne, które idzie pod prąd całej „struktury kulturalnej” świata. Powiedział „ubóstwo” i powtórzył kilka razy. Myślę, że Pan chciał, abyśmy je usłyszeli kilka razy i przyjęli do serca. Duch światowości go nie zna, nie chce go nie ze względu na wstyd, ale z powodu pogardy. Jeśli skłania do grzechu i obrazy Boga, aby nie nadeszło ubóstwo, to tak czyni. Duch świata nie kocha drogi Syna Bożego, który ogołocił samego siebie i stał się ubogim, stał się niczym, uniżył się aby stać się jednym z nas.
Ubóstwo przeraża owego bogatego, tak szczodrego młodzieńca: wypełniał wszystkie przykazania, a kiedy Jezus rzekł do niego: „Sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim” stał się smutny, bał się ubóstwa. Zawsze staramy się uciec od ubóstwa, z powodów racjonalnych, ale mówię o ucieczce w sercu. Umiejętność zarządzania dobrami jest obowiązkiem, bo dobra są darem Boga. Ale kiedy to dobra zajmują serce i zaczają kierować twoim życiem to jesteś stracony. Nie jesteś już podobny do Jezusa, masz swoje bezpieczeństwo, tam gdzie miał je bogaty młodzieniec, który odszedł zasmucony...
Ileż zniszczonych dusz! Dusz hojnych, tak jak dusza owego bogatego a zasmuconego młodzieńca, które dobrze zaczęły, a później przylgnęły do owej bogatej światowości i źle skończyły. To znaczy jako dusze przeciętne. Skończyły bez miłości, bo bogactwo zubaża,... Duch ubóstwa, duch ogołocenia, duch pozostawienia wszystkiego, aby pójść za Jezusem. To nie ja wymyśliłem owo porzucenie wszystkiego. Pojawia się wiele razy w Ewangelii, w powołaniu pierwszych, którzy porzucili swoje łodzie, sieci i poszli za Nim, tych, którzy zostawili wszystko, aby pójść za Jezusem.
...Katastrofy ekonomiczne są najlepszym błogosławieństwem Boga dla swego Kościoła, bo czynią go wolnym, czynią ubogim. Nasza Święta Matka Kościół jest biedny, Bóg chce, aby był ubogi, tak jak chciał, aby ubogą była nasza Najświętsza Maryja Panna. Kochajcie ubóstwo jak matkę... Nie zapominajmy nade wszystko, że pierwsze z błogosławieństw brzmi: „Błogosławieni ubodzy w duchu” – ci, którzy nie są przywiązani do bogactwa, do możnych tego świata.
Siostra powiedziała nam o ostatnich, najmniejszych, którzy choć są dorośli to w końcu traktujemy ich jak dzieci, ponieważ ukazują się jako dzieci „najmniejsi”. To powiedzenie Jezusa. Zawarte jest w protokole, według którego będziemy sądzeni: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Istnieją posługi duszpasterskie, które mogą być bardziej opłacalne z ludzkiego punktu widzenia, nie będąc ani złymi czy światowymi. Kiedy jednak ktoś stara się dać pierwszeństwo wewnętrzne najmniejszemu, najbardziej opuszczonemu, najbardziej choremu temu, którego nikt nie poważa, nikt nie chce, najmniejszemu i posługuje najmniejszemu, to ten służy Jezusowi w sposób najwznioślejszy.
[Zwracając się do siostry] – Zostałaś posłana tam, gdzie nie chciałaś iść i płakałaś. Płakałaś, bo nie podobało się Tobie, ale nie znaczy to, że jesteś zakonnicą-beksą. Chroń nas Boże od płaczliwych zakonnic, które zawsze narzekają! Nie ja to mówię, ale mówiła to swoim mniszkom św. Teresa. Mniszce, która przyszła do niej narzekając cały dzień, że wyrządzono jej niesprawiedliwość... Jakże wielu zakonników i zakonnic spala się – ...obdarzając czułością to, co jest odrzucane, obdarzając czułością tych, których świat odrzuca, którymi świat pogardza, tych których świat wolałby nie widzieć. Tych, którzy dysponując nowymi dostępnymi dziś metodami badawczymi, pozwalającymi na rozpoznanie, iż dziecko może przyjść na świat z chorobą zwyrodnieniową, proponuje się, aby ich się pozbyć przed narodzeniem! To ono jest tym najmniejszym!
A młoda dziewczyna, pełna marzeń, rozpoczyna swoje życie konsekrowane, uobecniając czułość Boga w Jego miłosierdziu... A spalanie swego życia w ten sposób, z tym co jest odrzucane w oczach świata, mówi nam nie tylko o danej osobie. Mówi nam o Jezusie, który jedynie z powodu Bożego miłosierdzia unicestwił siebie, ogołocił samego siebie, jak mówi tekst 2 rozdziału Listu do Filipian. Unicestwił samego siebie. A ci ludzie, którym poświęcasz swoje życie są podobni do Jezusa, nie dlatego, że tego chcą, ale dlatego, że świat ich do tego doprowadził. Są niczym i chowa się ich, nie pokazuje, nie odwiedza. A jeśli to możliwe, jeśli się zdąży pozbywa się ich przed narodzeniem.
Dziękuję za to, co robisz, a także wam wszystkim i to wielu kobietom konsekrowanym służącym temu, co bezpożyteczne, bo nie można zrobić żadnego interesu, nie można zarobić pieniędzy, nie można rozwijać absolutnie nic „konstruktywnego” z tymi naszymi braćmi, z maluczkimi, z najmniejszymi. Tam jaśnieje Jezus. Tam też jaśnieje moja decyzja pójścia za Jezusem. Dziękuję Tobie i wszystkim osobom konsekrowanym, które to czynią.
„Ojcze, nie jestem zakonnicą, nie troszczę się o chorych, jestem księdzem, mam parafię lub pomagam proboszczowi. Kto jest moim umiłowanym Jezusem? Kto jest najmniejszym? Kto mi ukazuje najbardziej miłosierdzie Ojca? Gdzie mogę je znaleźć?”. Oczywiście zawsze wracam do protokołu z 25 rozdziału Ewangelii św. Mateusza. Znajdziecie tam wszystkich: głodnego, więźnia, chorego… Tam możecie Go znaleźć. Jest jednak uprzywilejowane miejsce, gdzie kapłanowi ukazuje się ostatni, najmniejszy, najsłabszy a jest to konfesjonał. A tam, kiedy ten mężczyzna czy kobieta ukazuje ci swoją nędzę, ...proszę nie krzycz na niego, nie karz. Jeśli jesteś bez grzechu rzuć kamień jako pierwszy, ale tylko pod tym warunkiem... Proszę was księży, niestrudzenie przebaczajcie. Odpuszczajcie grzechy, niestrudzenie przebaczajcie, tak jak czynił Jezus. ...kiedy przychodzi penitent nie bądźcie źle nastawieni, nie wyrzucajcie go z konfesjonału, nie krzyczcie na niego. Jezus brał go w objęcia, miłował... Święty Ambroży ma takie zdanie, które bardzo mi się podoba: „Gdzie jest miłosierdzie tam jest duch Jezusa. Tam gdzie jest surowość, tam są tylko Jego słudzy”.
Bracie kapłanie, bracie biskupie, nie lękajcie się miłosierdzia, niech popłynie przez twoje ręce i twój uścisk przebaczenia... To właśnie przychodzi mi na myśl, po wysłuchaniu tych dwojga proroków. Niech Pan udzieli nam tej łaski, jak oni zasiali w naszych sercach: ubóstwa i miłosierdzia, bo tam jest Jezus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz