Ks. Bogusław Witkowski cpps
Ruch
Hospicyjny
Krew Chrystusa to
Miłość Boga – wybaw nas
Podczas tegorocznej sierpniowej
pielgrzymki do Ojczyzny Ojciec św. Jan Paweł II mówił o obliczu współczesnej
Polski. Mówił o bezdomnych, bezrobotnych, o biedzie ludzkiej, to jest o
negatywnych skutkach przemian społecznych w związku z wchodzeniem Polski do
Unii Europejskiej. Ta bieda ludzka ma także szerszy wymiar społeczny np. w
wymiarze wzrastającej przepaści pomiędzy bogatymi i biednymi, pomiędzy
pokoleniami, które nie będą umiały znaleźć wspólnego języka pomiędzy sobą. A
także „wszechobecny kult ciała i młodości, spotęgowany wzrastającą przewagą
„mieć” nad „być”, może w niedalekiej przyszłości doprowadzić do tego, że ludzie
starzy, chorzy i psychicznie niezrównoważeni staną się niepotrzebnym balastem
dla młodych i zdrowych”. W nich samych będzie wzrastać samotność i lęk o
przyszłość. Powszechnie też wiadomo, że społeczeństwo nasze zaczyna gwałtownie
się starzeć. Ta bieda ludzka może sprawiać w nas obraz przygnębiający, jeśli
nie spojrzymy na nią przez pryzmat wiary. Ona pozwala nam dostrzec w tym
wszystkim cierpienie samego Chrystusa i płynącą dzisiaj Krew z Jego ran. Dla
tych, którzy nie wierzą pozostają dwa wyjścia z tej sytuacji: po pierwsze
korzystać z osiągnięć medycyny i jej zaufać do końca, lub po drugie, jeśli nie
daje ona rozwiązań w poszczególnych przypadkach (chorobach psychicznych,
starości, chorobach nieuleczalnych), to zastosować eutanazję, czyli śmierć z
litości. Staje przed nami pytanie: Jak przekonać osobę niewierzącą, że
cierpienie ma wartość?, że eutanazja to błąd? Hierarcha Kościoła Anglikańskiego
Arcybiskup Yorku powiedział: „Prawo do śmierci może zbyt łatwo
zamienić się w
obowiązek śmierci, kierowany pod adresem słabych”[1],
dlatego uważajmy. Jean Vanier kładzie akcent i widzi szansę w rozwoju ruchu
hospicyjnego i opiece paliatywnej, czyli w odbudowaniu więzi w rodzinie, w
towarzyszeniu umierającym, w serdecznej gościnności, tak aby człowiek nie czuł
się samotnym[2]. Jest
naukowym stwierdzeniem, wynikającym z badań doktora Zbigniewa Żilicza,
dyrektora hospicjum w Rozenheuvel w Holandii, że 80% badanych osób proszących o
eutanazję to ci, którzy nie czują się bezpiecznie.[3]
Kiedy zagrożenie bezpieczeństwa mija znika prośba o eutanazję prawie u wszystkich
wcześniej proszących. Widzimy, że problem eutanazji, często nie leży w tych,
którzy są chorzy, lecz w tych, którzy są obok nich. Najbliżsi z rodziny i grona
przyjaciół, sąsiadów, wolontariuszy… Jeśli znajdzie się czas i serce ludzkie
pełne czułości, cierpliwości, jeśli znajdzie się fachowa opieka medyczna
(przeciwbólowa), to problem znika. Czy nie na nowo są aktualne słowa Jezusa: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci
moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 40) albo Byłem chory a odwiedziliście Mnie (Mt
25, 36). Człowiek we wszystkich etapach swojego życia, a szczególnie w chorobie
potrzebuje drugiego człowieka, potrzebuje Boga, potrzebuje Miłości, potrzebuje
Krwi Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz