niedziela, 15 września 2002

Modlitwa w Hospicjum (Zespole Opieki Paliatywnej)



Ks. Bogusław Witkowski cpps
KRWI CHRYSTUSA, OTUCHO UMIERAJĄCYCH
Ruch hospicyjny

Modlitwa w Hospicjum (Zespole Opieki Paliatywnej)[1]
Drodzy Państwo, pozwólcie, że zacznę tę konferencję słowami modlitwy, której uczyły nas nasze mamy: „Święta Maryjo Matko Boża módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.”.
Tu, w sanktuarium maryjnym na Jasnej Górze, ta modlitwa ma szczególne brzmienie. Jako część modlitwy Zdrowaś Maryjo, wprowadzonej w XVI wieku[2] w Kościele, powinna być dla tego audytorium szczególnie ważna. Prosimy Maryję o pomoc na „teraz”, na „dziś”, bo zapominamy, nawet wśród wierzących, o tym „teraz” – że mamy żyć teraźniejszością, a nie przyszłością czy przeszłością. I zapominamy, że Bóg daje nam Swoją łaskę właśnie teraz, w tym momencie mojego życia. Jego łaska to moc do godnego życia i do ofiarnej samarytańskiej służby.
Druga prośba z tej modlitwy zwraca uwagę na godzinę naszej śmierci. Życie „teraz” i godzina naszej śmierci to bardzo istotne momenty w naszym życiu, można by rzec najważniejsze, patrząc ze zbawczego punktu widzenia.
W tym gronie nie trzeba przypominać, że człowiek umierający potrzebuje wielorakiej pomocy, m.in. modlitwy. Zwracając się do Matki Boga słowami modlitwy Zdrowaś Maryjo uświadamiamy sobie, że Maryja może nam wyprosić u Boga potrzebne łaski na teraz, byśmy się „nie wypalili” i byśmy w godzinę naszej śmierci mogli dostąpić zbawienia.
Będąc w tym sanktuarium chcemy nie tylko uczyć się używać tej modlitwy, ale także zatrzymać się, zamyślić nad życiem Maryi, nad Jej postawą i naśladować Ją. Istotą bowiem prawdziwej modlitwy są nie tylko słowa, ale postępowanie według niej. Maryja stała pod Krzyżem Jezusa. Nie rozumiała dużo, traciła Swojego Syna, a jednak wierzyła. To trwanie z wiarą sprawiło, że Maryja stała się Matką Kościoła. Myślę, że taka postawa powinna być powołaniem człowieka w hospicjum. Stać przy krzyżu ludzkiego cierpienia z wiarą Maryi i w bólach rodzić człowieka do wieczności, do innego, piękniejszego życia. Cierpienie ludzkie jest święte, jest swego rodzaju sanktuarium i trzeba przy nim stawać z szacunkiem. W ostatnim orędziu
na IX Światowy Dzień Chorego Jan Paweł II pisze: „Każdego dnia pielgrzymuję w duchu do szpitali i domów, gdzie przebywają ludzie... Te miejsca są jak gdyby sanktuariami, w których ludzie mają udział w paschalnym misterium Chrystusa... Dlatego właśnie ważne jest, aby nigdy nie zabrakło w tych instytucjach wyrazistej i kompetentnej obecności osób wierzących.[3] To w świetle prawdziwej wiary wspieranej modlitwą zarówno chory jak i personel medyczny jest w stanie odkryć w cierpieniu wartość”.
Rok temu, właśnie w tym miejscu padły takie słowa: „Afirmowanie cierpienia oraz ofiarowanie cierpienia stanowi najpewniejszą drogę do wewnętrznego doskonalenia się, do wewnętrznego dojrzewania: «cierpieć rzeczywiście i prawdziwie oznacza nie tylko czegoś dokonać, ale i rosnąć. Cierpiąc, znosząc cierpienie – zarazem rosnę wewnętrznie, wzrasta we mnie siła moralna»” (Frankl V, 1984, s. 74)[4].
Nie jest możliwe stanie pod krzyżem człowieka cierpiącego i ofiarowywanie tego cierpienia, a przy tym wzrastanie wewnętrznie i moralnie, jak pisał Frankl, bez osobistego głębokiego życia modlitwy.

II

Czym jest modlitwa? Jest rozmową, dialogiem z Bogiem, w którym powinniśmy pozwolić mówić najpierw Panu Bogu, ale w którym także ważne jest, byśmy sami mogli się wypowiedzieć i mieć pewność, że Bóg nas wysłucha, jeśli taka jest Jego Wola.
Na początku dobrej modlitwy trzeba uświadomić sobie obecność Boga, to że On Jest, że jest Osobą, i że mnie osobiście słucha. Potem warto sobie przypomnieć, że Bóg nas stworzył na swój obraz i podobieństwo (Rdz 1, 27). Jako obraz Boga staję na modlitwie przed Nim. Człowiek może uciekać przed modlitwą, może nie przychodzić do Boga, lecz wtedy nie jest w pełni sobą. Przecież wyszedł z „rąk” Boga i na modlitwie wraca do Niego, czując się jak przysłowiowa ryba w wodzie, jak dziecko przy matce.

Jaka może być modlitwa w sensie negatywnym?
a) ilościowa, b) faryzejska (faryzeusz i celnik), c) egoistyczna (szukam tylko przeżyć uczuciowych), d) niewłaściwa – bez gotowości przyjęcia Woli Bożej (Jezus w Ogrójcu), e) pogańska (zmuszanie bóstwo do pełnienia woli człowieka).

Teraz chciałbym, abyśmy odpowiedzi na pytania: Czym jest modlitwa? Jak dobrze się modlić?, poszukali wspólnie w Piśmie św.:

a) Mt 6, 14-15 mówi o niezbędnym warunku, który trzeba spełnić, stając na modlitwie, by ona była prawdziwą. Chodzi o przebaczenie tym, którzy nas zranili, przebaczenie sobie, Bogu...

b) Mt 7, 7-11 pokazuje sposób na osiągnięcie skuteczności modlitwy i zachęca do nadziei słowami: proście, szukajcie, kołaczcie.

c) J 4, 23 mówi, że prawdziwa modlitwa to modlitwa serca, w Duchu i Prawdzie. To modlitwa w Duchu Świętym – Żywej Wodzie.

d) J 16, 23-25 modlitwa w Imię Jezusa to moc przeogromna. Do tej pory o nic nie prosiliście w Imię Moje: Proście a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. (J 16, 24)

e) Łk 11, 1-4 modlitwa „Ojcze nasz” uczy, że Bóg w naszym życiu ma być na pierwszym miejscu: „bądź Wola Twoja”, a potem nasze sprawy: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”; „odpuść nam nasze winy”: człowiek jako popękany i pobrudzony grzechem obraz Boga prosi o rekonstrukcję; „nas zbaw od złego...”: nasze życie jest walką ze złem i Złym. Czy jestem przygotowany do tej walki? Do zwycięstwa w pokusach i próbach? Bez modlitwy przegrywam w spotkaniu ze złem.

f) Dz 4, 31 mówią, jakie są owoce stałego przebywania na modlitwie. Przyjęcie Ducha Świętego i Jego Darów: Mądrości, Odwagi, Pokoju, Radości…

g) Mk 2, 1-12 znaczenie modlitwy wstawienniczej. Nad tym chciałbym zatrzymać się chwilę dłużej. Posłuchajmy: I przyszli do niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk. Jezus widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy». Możemy pytać dlaczego tak, dlaczego taka kolejność? Przecież koledzy paralityka pragnęli jego fizycznego uzdrowienia, a nie oczyszczenia z grzechów. Przez tę kolejność jednak Jezus pokazuje istotę swojej misji tu na ziemi. On przyszedł, aby przede wszystkim uwolnić człowieka od grzechu, aby go wewnętrznie uzdrowić i zjednoczyć z Bogiem. I dlatego najważniejszy dar to rozgrzeszenie!, uwolnienie od tego wszystkiego, co odłącza nas od Pana Boga… Najważniejsze jest Królestwo Boże – ono ma być przyjęte. Jeśli w tym spotkaniu z Jezusem zwracamy się do Niego z głęboką wiarą i autentyczną modlitwą, mogą dokonywać się też cuda[5] (np. uzdrowienia ciała z nieuleczalnych chorób) –jak stało się w tej scenie.

Teraz chciałbym powiedzieć jeszcze kilka słów o wierze. Nam, jako ochrzczonym i zapracowanym ludziom, zagraża wiara powierzchowna, która ogranicza się tylko do unikania grzechów. Wiara w ujęciu Chrystusa[6] obejmuje całego człowieka, całe jego życie, jego wolę, rozum, uczucia, działania i doznania. W takim ujęciu składa się z trzech czynników:
1. Faktu, że: Bóg Jest (ale nie można się na tym zatrzymać, lecz rozwijać swoją wiarę w kierunku zaufania Bogu i posłuszeństwa wierze, bo Jk 2, 19 mówi: Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz i złe duchy wierzą i drżą).
2. Zawierzenie Bogu (nadzieja zbawienia) Mt 15, 21-28: kobieta kananejska.
3. Posłuszeństwo Jk 2, 14-19: Wiara bez uczynków martwa jest…
Autentyczna i głęboka wiara oznacza nie tylko świadomość obecności Boga, ale także zaufanie Bogu, zaufanie Jego Słowom skierowanym do nas i postępowanie według nich. Oto dojrzała wiara.
Wierzyć w ujęciu A. Frossarda to: „Uczyć się myśleć jak Bóg. Akt wiary jest aktem nieustraszonym, najwyższą odwagą duszy, która... woła: «Dzisiaj wychodzę z siebie, by już więcej nie wrócić!»”.[7]
Pomiędzy wiarą a modlitwą istnieje zależność. Jeśli prawdziwie wierzę, to otwieram się na głębię modlitwy. Jeśli modlę się autentycznie, nie po faryzejsku, to umacniam wiarę. Jakże jest ona szczególnie potrzebna, kiedy stajemy przy krzyżu osoby cierpiącej. I tu chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną bardzo ważną sprawę. Zarówno wiara jak i modlitwa mało znaczą, jeśli nie wypływają i nie służą takiej wartości, jaką jest Miłość. Jedna z Sióstr Misjonarek Miłości pracująca wśród osób chorych na AIDS w Afryce powiedziała: „Dla osób skazanych na śmierć, na skutek zarażenia AIDS, miłość jest ważniejsza niż wszelkie leczenie”[8].
Ci, którzy pracują wśród ludzi ciężko chorych i umierających powinni być ludźmi wiary
i modlitwy, którzy służą Miłości, wyrażającej się w towarzyszeniu, empatii, obecności, gościnności, czuwaniu przy łóżku, w trzymaniu za rękę, w wysłuchaniu itp.




[1] Konferencja wygłoszona podczas spotkania nt.: „Hospicjum w służbie umierającym”, Jasna Góra 26-27.01.2002 r.
[2] Por. E. Cardenas SM, Różaniec – modlitwa czuwającego serca, Warszawa 2000, s. 40.
[3] Por. Nowa ewangelizacja a godność człowieka cierpiącego. Fragmenty Orędzia Ojca św. Jana Pawła II na IX Światowy Dzień Chorego 2001 r., Niedziela 6/2001, s. 3.
[4] Por. T. Świrydowicz. Dlaczego Ja?, maszynopis, s. 6; Frankl – psychiatra, Żyd, który przeszedł mękę obozu koncentracyjnego.
[5] Por. W. Wermter, O znaczeniu modlitwy wstawienniczej w kontekście ewangelizacji, „Żyć Ewangelią”, 68/2001, s. 3-6.
[6] Por. Ks. E. Rogowski, „Gość Niedzielny”, 32/1983.
[7] A. Frossard, Credo, Paris 1983.
[8] T. Sotowska, art. „Jak to jest, kiedy się umiera” w: „Misje dzisiaj”, s. 10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz