Ks. Bogusław Witkowski cpps
Ruch
Hospicyjny
Nasze historyczne rozważania o
ruchu hospicyjnym i opiece paliatywnej chciałbym urozmaicić wywiadem z tymi,
którzy dziś służą umierającym. W 1993 r. powstało w Częstochowie Stowarzyszenie
Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej, aby nieść ulgę w cierpieniu i
całościową pomoc nieuleczalnie chorym na raka. Stowarzyszenie działa na terenie
miasta i byłego województwa częstochowskiego otaczając opieką ok. 800 osób.
Przeprowadziłem rozmowę z pielęgniarką hospicyjną z tego
Stowarzyszenia, Anetą Długosz.
Ks. B.: Proszę powiedzieć dlaczego podjęła Pani taką pracę w służbie
umierającym w hospicjum?
A. D.: Pracuję przeszło cztery lata w opiece hospicyjnej. Zaczęłam
pracę w ruchu hospicyjnym po doświadczeniach w szpitalu, dlatego tutaj
wyobrażałam sobie inną relację pielęgniarki do pacjenta… Pragnęłam, aby
pielęgniarka miała bezpośredni dostęp do chorego, żeby mogła sobie zaplanować
pracę tak, jak dla pacjenta byłoby najważniejsze, ile czasu on potrzebuje, aby
nic nie było narzucane z góry, że mamy to, że tyle czasu mamy poświęcić. Ta
praca bardzo mi się tutaj podoba, bynajmniej staram się w miarę moich
możliwości człowiekowi pomóc, chociaż nie zawsze się to udaje. Są problemy, ale
ludzie tej pomocy od nas oczekują.
Ks. B.: Co było takim momentem zwrotnym odkrycia tej drogi nazwijmy
powołania? A.D.: Dla mnie był fakt, że mogłam bezpośrednio towarzyszyć
człowiekowi przy umieraniu. Z natury jestem osobą wrażliwą i chciałabym pomóc
tym rodzinom, do których chodzę. Widziałam w swoim środowisku zamieszkania jak
rodziny nie umieją sobie poradzić z bólem chorobą i problemem umierania.
Potrzebują opieki pielęgniarki czy lekarza, a jednak nie wiedzą jaką drogę
znaleźć do tego. I dla mnie to jest satysfakcja, że mogę pomóc, że ten człowiek
chory nieuleczalnie został w jakimś stopniu zabezpieczony w odpowiednie leki i
że mogę stworzyć dla niego jak najlepsze warunki do godnego umierania.
Ks. B.: Czy osobiście dla Pani ta praca w hospicjum jest wypalaniem,
czy ubogacaniem? A.D.: Praca w hospicjum jest dla mnie ubogacaniem w
pewne wartości... w moim przypadku spotykam różne rodziny i czasami
zastanawiam się jak będzie wyglądać moje życie u kresu, jak ja bym się
zachowywała gdybym znalazła się w takiej sytuacji. Nawet ostatnio miałam taki
przypadek kiedy jeden z naszych chorych nie zastanawiał się w ogóle nad swoim
życiem: jak będzie umierał. Od strony medycznej nie miał żadnych szans
przeżycia, była to bardzo młoda osoba, rodzina stała się bezradna. Ja miałam
satysfakcję, że pomogłam im, ale i wyciągnęłam do mojego życia pewne wnioski i
chyba jestem bardziej przygotowana w przyszłości na moje umieranie.
Rok 2001 został ogłoszony przez ONZ rokiem wolontariatu, dlatego też
zapytałem Panią Mariolę Basiak, osobę świecką i wolontariuszkę hospicjum
częstochowskiego:
Dlaczego właśnie wolontariat w takim miejscu jak hospicjum? Odpowiedziała
krótko: Ponieważ chcę powiedzieć tym ludziom „ człowieku, przecież cię kocham”.
A potem przyniosła jako odpowiedź na to pytanie wiersz: „Dlatego w hospicjum,
ponieważ... Wierzę w cud, że w każdym domu, na wszystkich ulicach, we
wszystkich miastach, ludzie będą mówić do siebie: człowieku przecież Cię
kocham. Dlatego w hospicjum, ponieważ... chcę wyrzucić z moich ust wszystkie
gorzkie słowa, serce napełnić dobrocią, a ręce darem przyjaźni”. Nie zapominam,
że każdy dzień jest mi dany jak wieczność, abym była szczęśliwa. „Mówię o tym
uśmiechem, gestem pojednania, podaniem ręki, słowem uznania, uściskiem,
pocałunkiem, błyszczącymi oczami. Chcę mówić dalej tysiącami małych gestów,
codziennie na nowo: Człowieku, kocham Cię”.
Ks. B.: Czy i jaką rolę w tej służbie odgrywa Bóg i modlitwa?
M.B.: Dla mnie osobiście Bóg i modlitwa odgrywa rolę wiodącą. Modlę
się, aby potem dawać z siebie wszystko co mam najlepszego i naprawdę czuję się
z tego szczęśliwa. Jeżeli opiekuję się ludźmi chorymi, starymi lub
upośledzonymi, to muszę przede wszystkim widzieć w nich ludzi cierpiących i
kochać ich. Posługa jest tu nieskończenie ważniejsza niż zarobek! Chrystus
powiedział: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych,
Mnieście uczynili”.
Ks. B.: Dziękuję za rozmowę Pani Anecie i Marioli i życzę im wiele
radości i mocy Ducha Świętego w służbie człowiekowi cierpiącemu.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz