Dzisiaj 26 września pożegnaliśmy Zosię Naściszewską,
która odeszła do Domu Pana 21 września 2024 r.
Wspomnienie i pożegnanie Zosi Naściszewskiej.
21 września 2024 r. zmarła siostra Zosia Naściszewska. 12 października obchodzilibyśmy jej 102 urodziny.
Zosia była bardzo oddana Wspólnocie Krwi Chrystusa od początku jej istnienia w Polsce.
W początkowych latach Wspólnota powstawała jako ruch oddolny. Osoby zainteresowane gromadziły się na spotkaniach cotygodniowych, bardzo często w domach uczestników. Siostra Zosia jako animatorka diecezjalna w Diecezji Warmińskiej wykonywała ogrom pracy, żeby scalić te grupy w diecezji i wypraszać dla nas księży opiekunów. Wizytowała także poszczególne grupy w całej diecezji, pokazywała jak powinno przebiegać spotkanie grupy i prosiła, żeby przestrzegać dyscypliny spotkań. Było to wtedy konieczne, ponieważ często grupy parafialne nie posiadały księży opiekunów. Wiem, że była w tej sprawie u ówczesnego arcybiskupa Śp. Edmunda Piszcza, wyprosiła i każda Wspólnota w parafii miała księdza opiekuna, łatwiej było ewangelizować.
Rozważanie Ewangelii, wybór słowa życia, dzielenie się świadectwem było prowadzone metodą jaką opisał dla nas Ojciec Winfred Wermter. Siostra bardzo tego pilnowała, a my liczyliśmy się z jej opinią.
Ja wstąpiłam do Wspólnoty w 1995 r. siostra Zosia była wtedy animatorką diecezjalną w Diecezji Warmińskiej. Po pewnym czasie uczestnictwa w spotkaniach cotygodniowych, siostra Zosia poprosiła mnie o prowadzenie grupy. Próbowałam ją przekonać, że nie nadaję się na animatorkę. Jestem sama, z trójką małych dzieci, chorym synem i moimi problemami zdrowotnymi nie dam rady poprowadzić Wspólnoty. Siostra bardzo stanowczo powiedziała: „Krew Chrystusa jest mocniejsza niż wszystko” – dasz radę. Zapamiętałam te słowa na zawsze. Dałam radę i wyzdrowiałam będąc aktywna we Wspólnocie i żyjąc słowem życia. Po kilku latach siostra Zosia zrezygnowała z bycia animatorką diecezjalną i wyjechała do Domu Misyjnego Św. Józefa w Swarzewie, gdzie posługiwała do 2016 r. Wtedy jeździliśmy do Swarzewa nie tylko na rekolekcje, czy skupienia. Zawsze byliśmy ciepło przyjmowani, witani serdecznie. I jak dawniej można było się u jej wyżalić na swoje niedomagania i słabości życiowe. Cierpliwie słuchała i udzielała dobrych rad. Od 2015 r. pobyt w Domu Misyjnym stał się dla niej zbyt trudny fizycznie. Powróciła do Olsztyna, do domu syna Piotra i synowej Małgosi na coś w rodzaju emerytury.
Zosia zawsze pogodna i energiczna, była nadal bardzo aktywna. Twierdziła, że rozum wraca po 90-tce i ona ma jeszcze dużo do zrobienia.
Wspólnota parafialna przy kościele Św. Józefa w Olsztynie otoczyła ją swoją opieką, utworzyła drugą grupę, która spotykała się u Zosi. Zosia gromadziła nas u siebie w każdy poniedziałek. Rozważałyśmy Ewangelię wybierając Słowo Życia, dawałyśmy świadectwa. Wszystko według dyscypliny jakiej siostra zawsze przestrzegała. Oczywiście, po rozważaniu zawsze był czas na serdeczne rozmowy i poczęstunek. Myślę, że trzeba specjalnie podziękować Piotrowi i Małgosi za pomoc w organizowaniu tych spotkań. Nazywałyśmy te spotkania „Małym Swarzewem” . Ja osobiście wracałam z nich podbudowana i umocniona tak jak po pobycie w Swarzewie.
Tak trwało aż do pandemii. Siostra Zosia przechorowała Covid, w którym wspieraliśmy ją modlitwą i ciągłymi rozmowami telefonicznymi. Cieszyła się z tego. Dzięki Bogu wyzdrowiała. Z jej inicjatywy zaczęłyśmy się „spotykać telefonicznie”. Co poniedziałek o 11 w swoich domach rozważałyśmy Ewangelię, a potem telefonicznie był wybór słowa życia i krótka wymiana doświadczeń. Siostra Zosia koordynowała w ten sposób spotkania kilku osób m.in. Helenki Połujańskiej, Danieli Reszki z Pelplina, Basi Romańskiej z Bisztynka. W ten też sposób utrzymywała stały kontakt ze swoimi współsiostrami „Wspomożycielkami” z Polski.
Wtedy w jej świadectwach bardzo ważna okazywała się miłość do rodziny, syna Piotra, synowej Małgosi, córki Eli, wnuczki Ani i wnuków Michała i Marka. Była dumna z ich osiągnięć naukowych widać było wielką troskę o ich zdrowie.
Moje ostatnie spotkanie telefoniczne z siostrą Zosią odbyło się 16 września ok. godz. 11. Siostra Zosia wybrała słowo życia ; „Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” (Mk. 9,35). Była zdrowa, energiczna jak zawsze, umówiłyśmy się na następny „telefon” na 23 września. 22 września dostałam wiadomość o śmierci siostry Zosi. Nasze wspólne słowo życia noszę w sercu i mam je napisane na kartce umieszczonej w widocznym miejscu. Zostanie mi tęsknota i duże poczucie utraty… za rozmową, serdecznością, bliskością. Ale, tak jak mówiła siostra Zosia: „parafia jest bardzo ważna dla nas” , wrócę więc w pełni do mojej Wspólnoty parafialnej.
Kiedy myślę o Jej dalszym życiu w wieczności, nie mogę oprzeć się prośbie „Santo subito”.
Ewa Osuchowska
Na odpuście Św. Kaspra w parafii Św. Józefa w Olsztynie |
Urodzinowo |
100 lecie Zosi. |