czwartek 24 grudnia 2020 o godz. 8:00 po raz pierwszy,
22:00 i 24:00
czwartek 24 grudnia 2020 o godz. 8:00 po raz pierwszy,
22:00 i 24:00
Nasz Animator
Wspólnota Krwi Chrystusa
Podregion Swarzewski
Dom Misyjny
Świętego Józefa, Swarzewo
ul. ks. Pronobisa 6a, 84–100 Puck http://dommisyjnyswarzewo.blogspot.com/
tel. (58) 674 14 29
Listopad 2020 Nr. 27
Błogosławiona
Krew Jezusowa.
Drodzy Animatorzy, Członkowie i Sympatycy WKC!
W dniach 27 - 29listopada
2020 r. odbyło się Skupienie Animatorów w Domu Misyjnym w
Swarzewie w małym kameralnym gronie. Pomimo obostrzeń wywołanych pandemią
koronawirusa, spotkaliśmy się w grupie 18 osób głównie z diecezji gdańskiej. Żyjemy
w świecie pełnym ograniczeń spowodowanych pandemią koronawirusa. Różnie, różni
o tym mówią, różnie spekulują i nie nasza to rzecz wciągać się w dywagacje na
ten temat. Faktem zaś jest, że wiele ludzi choruje i to bardzo, wielu bardzo
cierpi, wielu też niestety umiera i w tym kapłanów w różnym wieku, a nie tylko
starców, jak początkowo mówiono. Dlatego też na skupieniu zastosowaliśmy się do
nałożonych na wszystkich restrykcji i staraliśmy się zachować ostrożność i wymagany
dystans zakładając maseczki.
Tematem Skupienia było: „Uczenie się dialogu we
Wspólnocie”. Temat ten został opracowany przez S. Teresę Świderską z WKC i
jest umieszczony w Zeszycie Formacyjnym WKC, jako temat cząstkowy. Warto
przypomnieć, że główny temat formacyjny na ten rok brzmi: Rodzina Krwi
Chrystusa.
Nasze rozważania rozpoczęliśmy od słów papieża
Franciszka wyjętych z najnowszej encykliki
„Fratelli Tutti” –„O braterstwie i przyjaźni społecznej”.
Encyklika ukazała się w październiku br. To, czym jest dialog, papież Franciszek
definiuje w bardzo prostych słowach:
„Zbliżać się do siebie, wyrażać swoje zdanie, słuchać
jeden drugiego, patrzeć na siebie, poznawać się wzajemnie, starać się zrozumieć
siebie nawzajem, szukać punktów styczności, wszystko to streszcza się w
wyrażeniu „prowadzić dialog”. Potrzebujemy rozmowy, aby się spotkać i pomóc
sobie nawzajem. Nie trzeba mówić, do czego służy dialog. Wystarczy pomyśleć,
jak wyglądałby świat bez cierpliwego dialogu licznych wielkodusznych osób,
które zjednoczyły rodziny i wspólnoty. Wytrwały i odważny dialog nie jest
newsem, w przeciwieństwie do nieporozumień i konfliktów, ale dyskretnie pomaga
światu żyć lepiej, znacznie bardziej niż moglibyśmy sobie wyobrazić”.(198)
Warto też zajrzeć do Zeszytu Formacyjnego i
przeczytać konferencję S. Teresy, która wnikliwie i wyczerpująco przedstawia
temat dotyczący DIALOGU.
My natomiast podczas Skupienia powiedzieliśmy sobie
jeszcze trochę o potrzebie jedności, która powinna cechować członków WKC.
Istotnym
elementem naszych spotkań w cotygodniowych grupach WKC jest modlitwa. Nie może
ona służyć niczemu innemu jak tylko wyrażeniu w ten sposób swojej miłości do
Boga i bliźniego. W tym odniesieniu do Boga każdy z członków grupy powinien
czuć, że ma prawo być sobąi że to, co
mówi do Boga nie jest niczym innym jak głośnym dialogiem: On i ja. Cała reszta grupy
natomiast słucha uważnie, aby w jedności z osobą mówiącą głośno powiedzieć Bogu
to samo, ale razem w jedności serca i dopiero wtedy taka modlitwa jest naprawdę
miła Bogu i dopiero wtedy może być wysłuchana. Tu warto przypomnieć sobie
modlitwę arcykapłańską Jezusa za przyszły
Kościół: Aby
wszyscy byli jedno, tak jak My jedno jesteśmy. Oczywiście Jezus mówił o swoim Ojcu. Ta niezwykła jedność, która
łączyła zawsze Jezusa z Jego Ojcem powinna być wzorem dla nas, gdy wspólnie
modlimy się do Pana Boga. Jezus też zachęcał, a nawet obiecał, że jeśli dwaj
lub trzej wspólnie o coś proszą bądź Jego Samego, bądź Boga Ojca w imię Jezusa,
to otrzymają to, o co proszą. Ta jedność powinna być wzorem dla nas podczas
modlitwy.
Niestety, z
praktyki różnych grup tygodniowych WKC wynika, ze nie zawsze tak jest. Czasem
ktoś modli się do Boga, ale czuje się w tym, że dana osoba bardziej zwraca
uwagę na to, aby inni ją podziwiali, jak pięknie się modli i w tym momencie
bardziej myśli o sobie i o słuchaczach niż o Bogu, do którego właśnie mówi. W
modlitwie przeproszenia mówi coś bardzo nieistotnego, a zachowuje dla siebie
to, co jest rzeczywiście złe lub przeprasza za grzechy innych ludzi zapominając
o własnych. Oczywiście, można przepraszać za grzechy innych ludzi w formie
zadośćuczynienia, ale nie można zapominać o tym, że każdy z nas również jest
człowiekiem grzesznym i też sprawia przykrość Bogu. Nikt nie powinien stawiać
się w roli faryzeusza, który widzi zło tylko w innych, a nie widzi go w sobie. –
Co może zrobić animator w takiej sytuacji?
Powinien on zawsze zachować delikatność. Przecież Bóg, który może wszystko mógłby sam jakoś ostro zareagować, a On milczy pozostawiwszy przykład swego życia na tej ziemi i przekazując swą naukę spisaną potem na stronach NT. Zatem animator może swoim przykładem naprowadzić uczestników spotkania na właściwy sposób wyrażania modlitwy stając w pokorze wzgl. Pana Boga. Zauważalna otwartość, szczerość, czasem z drżeniem w głosie naturalnym do pokornego odniesienia się do Pana Boga pobudza innych do podobnego wyrażania siebie, angażuje serca innych i właśnie w ten sposób buduje naturalną jedność w modlitwie. Czasem jednak zdarza się, że ktoś ma trudny charakter lub jeszcze niewiele rozumie z naszej duchowości bazującej na Mocy Krwi Chrystusa, na Jej zbawczym działaniu, a też na służbie z pełnym poświęceniem się dla drugiego człowieka. W takim przypadku warto chwile po spotkaniu porozmawiać z daną osoba, aby pomóc jej zrozumieć o co chodzi, aby może jeszcze pomóc otworzyć się, bo może kiedyś ktoś bardzo zranił daną osobę. Czasem taka rozmowa może być trudna, niemiła lub pozornie nie mająca sensu, gdyż czuje się brak dialogu z drugiej strony.
NAJBLIŻSZE TERMINY
19.12.2020 – Spotkanie diecezjalne WKC w parafii pw. Trójcy Świętej w Gdyni – Dąbrowa. Msza św. – godz. 11.00. Po mszy św. – Adoracja
05-07.03.2021 – Skupienie animatorów w Swarzewie
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
życzę Wam dużo Bożego błogosławieństwa.
Niech Nowonarodzony Jezus obdarzy Was
tak bardzo upragnionym pokojem w tych burzliwych czasach.
Niech także miłość, radość i nadzieja jakie z Sobą przynosi nasz Odkupiciel
pomogą Wam wkroczyć w Nowy 2021 Rok.
Z serca Was wszystkich błogosławię mocą Chrystusowego
Kapłaństwa: W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Wasz
ks. Andrzej Szymański, CPPS
Czuwaniem na Jasnej Górze zapraszamy do uczestnictwa duchowego
od 21.00 12.12.2020 do 13.12.2020 godz. 04.00
Zobacz Czuwanie na Stronie Krajowej >>KLIKNIJ TU<<
Temat: „Wszystko postawiłem na Maryję” Kard. Stefan Wyszyński
Od 19.30 – do 20,20 - spotkanie podregionów - próba generalna programu ( w poszczególnych podregionach ).
do 20,30 - wszyscy w Kaplicy, a ci którzy wchodzą do prezbiterium na Apel (zbierają się przed zakrystią).
22.15 – 23.05 – program Podregion Swarzewski – temat: Lata więzienne Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego i przygotowanie do Ślubów Jasnogórskich.
Różaniec – cz. Radosna, tajemnica 1, świadectwo
23.05 – 23.55 - program– Siostry Misjonarki temat: Maryja Przewodniczką życia kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Różaniec – cz. Radosna, tajemnica 2, świadectwo
24.00 – 1.30 – Eucharystia – przewodniczy ks. Bogusław Witkowski CPPS
- Homilia Ks. Sebastian CPPS
- Poświęcenie opłatków i zawierzenie WKC Maryi Pani Jasnogórskiej
1.30 – 2.15- program Podregion Częstochowski – temat: TotusTus Jana Pawła II.
Różaniec – cz. Radosna, tajemnica 3, świadectwo
2.15 – 3.00- program Podregion Ożarowski – temat: Maryja w życiu Św. Kaspra del Bufalo.
Różaniec – cz. Radosna, tajemnica 4, świadectwo
3.00 – 3.45- program Podregion Zamojski– temat: Maryja w życiu WKC.
Różaniec – cz. Radosna, tajemnica 5, świadectwo
3.45 – 3.55 – zakończenie czuwania i rozesłanie – w tym:
- życzenia świąteczne,
- podziękowanie
- błogosławieństwo
W Liście Apostolskim Novo millennio ineunte św. Jan Paweł II napisał, że „Drogi świętości są wielorakie i dostosowane do każdego powołania”. Należy z wielka mocą podkreślić, że każdy z nas, bez względu na wiek, zawód, czy swoje specyficzne powołanie jest zaproszony do świętości. Świętość nie jest zarezerwowana dla elity, dla wybranych, uprzywilejowanych. Moje często niczym nie wyróżniające się życie, niepozorne, zwykłe może stać się środkiem, drogą ku szczytom jakim jest świętość przeżywana w codzienności. Mówiąc bardzo kolokwialnie, każdy z nas – jest zaproszony do nieba, do radości, do nieustannego obcowania z Bogiem – Miłością. Nasza osobista świętość rodzi się z więzi z Bogiem, bo tylko On jest jedynym jej źródłem Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty! (Kpł 11, 44). Słusznie można by zadać pytanie – ale jak praktycznie przekuć słowa w czyn i starać się o świętość w codzienności? Odpowiedzi udziela św. Kasper w liście rekolekcyjnym z 1826 roku, pisząc, że to, co stanowi o naszej świętości, to „pragnienie doskonałości, prawdziwie niebiańskiej miłości, ufność w Bogu i gotowość dla Niego, bez oporu, do jakiejkolwiek ofiary”.
W czasach gdy zanikają jakiekolwiek autorytety, gdy brakuje jasnych i konkretnych przykładów do naśladowania, my chrześcijanie z dumą możemy powiedzieć, że mamy przykład, w który możemy się wpatrywać i który możemy naśladować. A jest nim Jezus, który nas Krwią Swoją odkupił.
Krople Krwi Chrystusa
Przysłowie polskie mówi o kropli drążącej skałę. Już znacznie wcześniej rzymski poeta Owidiusz napisał, że kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym spadaniem.
Żyjąc niejako pod sztandarem Krwi Chrystusa, musimy mieć świadomość, że
na naszej drodze ku świętości mamy już wytyczony szlak, mamy jasne znaki pozostawione przez samego Odkupiciela. I tymi drogowskazami są krople Jego Krwi.
Drogowskaz pierwszy – Słowo Boże
Każdego dnia zmierzamy się z wieloma trudnymi sytuacjami, nieprzewidzianymi zdarzeniami, z bólem, rozczarowaniem, zawodem, klęską. Praktykując życie Słowem Życia jestem wyposażony w narzędzie do walki z tymi piętrzącymi się problemami. To jest duchowość paschalna - kiedy od trosk, cierpień, zranień, chwytając się mocy Bożego Słowa dochodzę do zwycięstwa – nad sobą, nad swoim ograniczeniem, słabością czy wręcz grzechem.
W jednej ze swoich książek o. Raniero Cantalemessa opisuję historię pewnej kobiety, nauczycielki z Sycylii. Przez wiele lat uważała się za osobę niewierzącą. Tym co zachwiało jej ateizmem, była nieuleczalna choroba nastoletniej córki. Dziewczyna bardzo cierpiała zmagając się z chorobą nowotworową. Wychudzone ciało, zakrwawiona szpitalna pościel, liczne rurki, które wychodziły z jej ciała. Ostatkiem sił prosi, aby mama przeczytała jej fragment z Pisma Świętego. Kobieta szuka kapelana szpitalnego, zdobywa egzemplarz Nowego Testamentu i pyta córkę, jaki fragment ją interesuje. Dziewczyna prosi o lekturę opisu męki Pana Jezusa. I podczas tej lektury, mając przed oczyma umęczonego Jezusa i umęczoną córkę, wyznaje - moja córka zasypiała, a ja się budziłam. Dziewczyna zmarła, ale jej mama otrzymała łaskę wiary.
Czy w swoim życiu dostrzegam jak Słowo Boże mnie niesie, jak mnie prowadzi, jak pozwala konfrontować się ze słabościami, trudnościami?
Pewna kobieta dzieli się swoim doświadczeniem z życia Słowem Życia: „Do naszego bloku wprowadzili się nowi sąsiedzi. Pani X. była osobą bardzo sympatyczną, kontaktową, ale bardzo szybko przylgnęła do niej etykietka osiedlowej plotkary i wszystkowiedzącej. Często przesiadywała w oknie i przed klatką schodową. Mówiliśmy, że czeka na nowe osiedlowe wiadomości i zaczęliśmy jej po prostu unikać. Należę do wspólnoty, która na cotygodniowych spotkaniach wybiera Słowo Życia. W tym czasie wybraliśmy z Ewangelii św. Jana słowa To jest Pan (J 21, 7). Starałam się tego dnia często modlić tym Słowem, wracać do niego. Kiedy byłam w drodze z pracy, zobaczyłam wyglądającą przez okno sąsiadkę. I znowu ta myśl, osąd – plotkara, wszystko musi wiedzieć. Szybko jednak powróciłam w sercu do słów Ewangelii – To jest Pan, tym razem starając się myśleć o niej w ten sposób. Pani X. pomachała mi ręką i zaprosiła wieczorem na herbatę. W pierwszej chwili chciałam odmówić, ale w imię miłości postanowiłam się do niej wybrać, w duchu obmyślając jak uniknąć ewentualnych plotek. Jakież było moje zdumienie kiedy zamiast plotek okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów i czas upłynął nam naprawdę przyjemnie. Ale największym zaskoczeniem okazało się jej wyznanie już wtedy, gdy zbierałam się do wyjścia - ja wiem, że mówią na mnie plotkara, ale widzi pani, ja 5 lat temu straciłam w wypadku syna. Ja wiem, że on nie wróci, ale ja ciągle na niego czekam, ciągle za nim wyglądam. To doświadczenie pomogło mi w innym świetle spojrzeć na moją sąsiadkę, ale i na swoją słabość, którą był osąd.
I to jest nasze zadanie – nie pozwolić, aby żadna kropla Krwi Jezusa, aby żadne trudne doświadczenie nie zostało zmarnowane.
Drogowskaz drugi – życie w ofiarowaniu
Co mógłbym ofiarować, czego tak naprawdę nie otrzymałem wcześniej od miłującego Boga? A jednak...
Jezus nie kalkulował, nie odmierzał swej miłości na gramy, kilogramy czy tony. Daje się cały, totalnie cały. Czy ustanawiając sakrament Eucharystii, Jezus nie mógł posłużyć się
6 dzień
Nie wpada w gniew i zgorzknienie, kto samego siebie uważa za małego.
Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich (Mk 10, 43-44). Słowa Jezusa wyznaczają każdemu, kto je słyszy, właściwy kurs i cel - określają, jak wygląda wielkość w oczach Boga. Kto zapomni o tych słowach lub nie będzie chciał ich usłyszeć, idąc przez życie, niech wie, że szybko może skosztować tego, przed czym chciałby nas też uchronić sentencja ze "Szkoły i pokory". Dotyka ona właśnie tego, co w człowieku (co we mnie) jest może najbardziej zakorzenione - to moje ego moje "ja". Zdarza się, może nawet często, że gdy na drodze "wielkości" mojego "ja" pojawiają się trudności (niezależnie od tego, jakiej dziedziny życia będą dotyczyć), przeszkody będą chciały pomniejszyć to moje wyobrażenie wielkości, to, kim jestem, pojawią się - jakby nie niepostrzeżenie - złość i gniew. A jeśli pozwolę, by ten stan trwał dalej, nic z tym nie zrobię, przeradza się to w zgorzknienie - usuwa z serca pokój i radość. Pokora w tym przypadku daje odwagę poznawania swoich wad i słabości, ale jeszcze bardziej odwagę przyjmowania tej prawdy od innych. Czy doświadczam już mocy prawdy tych słów - to znaczy zwycięstwa nad sobą i swoimi słabościami? Czy kiedykolwiek udało mi się podziękować za słowo prawdy bez jakiegoś żalu i nieprzebaczenia?
5 dzień
Doświadczysz dużo pociechy wewnętrznej, jeżeli wielkodusznie przyjmiesz upokorzenia.
Sentencja w "Szkole pokory" na dzisiejszy dzień nie jest łatwa do przyjęcia ani nawet może do zgodzenia się z nią. Żaden z normalnych ludzi nie chcę być upokarzany. W życiu - już od dzieciństwa - doświadczamy wielu upokorzeń, które nie pozwalają nam się rozwijać i zostawiają w nas głębokie rany. Czy zatem warto przyjmować upokorzenia i jak to robić, by były one źródłem pociechy wewnętrznej? W Ewangelii według św. Mateusza słyszymy słowa Jezusa: Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (Mt 5,39). Z drugiej strony wiemy, że Jezus, kiedy stał przed Piłatem i został przez jednego z żołnierzy uderzony w twarz, wcale nie nadstawił mu drugiego policzka, ale powiedział: jeśli źle powiedziałem, wykaż to zło,a jeśli dobrze dlaczego mnie bijesz? (J 18, 23). Widzimy, że Jezusowi nie chodziło o to, abyśmy dali się poniewierać, poniżać, pozwolić na deptanie naszej godności. Jezus, który jest Bogiem i mógłby łatwo rozprawić się ze swoimi przeciwnikami, nie stosuje także wobec nich przemocy. Przemoc zawsze jest wyrazem lęku tego, który ją stosuje. Strategia Mistrza z Nazaretu jest inna. Prowadzi On dialog ze swym prześladowcą, w innych sytuacjach nie robi nic, milczy lub zwraca się do swego Ojca - tak jak po ukrzyżowaniu - gdy mówi: przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34). W postawie Jezusa odkrywamy mądrość Boga i Jego ogromną miłość. Nie jest to postawa: oko za oko, ząb za ząb (Wj 21, 24), ale akt miłosierdzia, który jest wiarą w to, że drugi człowiek się zmieni. W przyjęciu różnych upokorzeń każdego dnia nie umniejszamy naszej wartości, ale też nie opłacamy tym samym, bo wszyscy mamy wartość krwi Boga. Patrzmy na Jezusa, który jest pokornego serca i uczmy się od Niego, a w wielu momentach doświadczymy pociechy, którą On nam daje. Jak ja reaguje w sytuacjach upokorzenia?
2 dzień
Bez pokory wszystko jest próżnością i urojeniem.
We
współczesnym świecie możemy obserwować, a także nawet i doświadczać na
własnej skórze, ciągłe ścieranie się dwóch rzeczywistości. Bieda i
bogactwo, a może nawet i przepych. Te dwa światy to nie tylko miejsca,
ubrania, potrawy, to przede wszystkim ludzie, którzy stoją w centrum
tego świata.
Nie chodzi o to, by teraz oceniać, co jest dobre, a co złe, co wpływa na dobro człowieka, a co go niszczy.
Można,
będąc człowiekiem bardzo biednym, być szczęśliwym, kochanym przez
innych ludzi, lub też być człowiekiem, który ciągle się nad sobą użala,
popada w nałogi, traci sens życia. Podobnie bywa z bogactwem. Może ono
służyć w dobry sposób, a może być kulą u nogi, która ciągnie człowieka w
dół.
Podstawą życia człowieka, w każdym położeniu, w każdej sytuacji
jest pokora. Bez niej wszystko jest próżnością i urojeniem - jak pisał
św. Kasper del Bufalo.
Bp Wróbel o prezydenckiej propozycji dotyczącej aborcji: jako katolik nie może tego czynić
Biskup Józef Wróbel. Fot. Episkopat News
- Prezydent wychodzi z inicjatywą ustawodawczą, która zawiera propozycję ograniczającą aborcję, jednak jednocześnie wyraża na nią zgodę, a jako katolik nie może tego czynić – konstatuje bp Józef Wróbel, przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych, wyjaśniając, że prezydenckiej inicjatywy nie da się uzasadnić w świetle pkt. 73 encykliki „Evangelium Vitae”. Dodaje, że „inicjatywę Pana Prezydenta dałoby się jednak obronić, gdyby była ona nieco inaczej sformułowana”.
Publikujemy pełny tekst analizy bp Józefa Wróbla:
Wiele osób uważa, że propozycję Pana Prezydenta można podciągnąć pod p. 73 encykliki „Evangelium Vitae”. Niestety, według mnie taki zabieg nie jest dozwolony. W grę wchodzi istotna różnica między EV p. 73 i propozycją Pana Prezydenta. Nie chodzi tutaj o różnicę formalną, to znaczy, że EV mówi o głosowaniu w sejmie nad nowym prawem, a Pan Prezydent występuje z propozycją nowego prawa. Chodzi tutaj przede wszystkim o moralny sens propozycji Pana Prezydenta.
Prezydent wychodzi z inicjatywą ustawodawczą, która zawiera propozycję ograniczającą aborcję, jednak jednocześnie wyraża na nią zgodę, to znaczy wyraźnie sugeruje, że takie prawo uznaje za słuszne w dzisiejszych okolicznościach społeczno-politycznych. Jednoznacznie zgadza się na aborcję w przestawionym przez siebie zakresie i uznaje zgodę na nią za moralnie słuszne rozwiązanie. Wynika to jednoznacznie z treści jego propozycji. Takiej postawy Pana Prezydenta nie można obronić. Jednoznacznie akceptuje on aborcję w określonym zakresie, a tego jako katolik nie może czynić.
Inicjatywę Pana Prezydenta dałoby się jednak obronić, gdyby była ona nieco inaczej sformułowana; właśnie w duchu „Evangelium vitae”. Składa on publiczne oświadczenie, że jest w całej pełni przeciwko jakiejkolwiek aborcji, ale tego nie jest on w stanie aktualnie przeprowadzić. Nie jest też w stanie tego dokonać parlament wobec społecznego sprzeciwu. Jako prezydent ma jednak możliwość złożenia propozycji nowego prawa ograniczającego aborcję i to wydaje się możliwe. Wraz z tą propozycją jeszcze raz wyraźnie podkreśla, że nie godzi się na aborcję i nie ma na celu jej dopuszczenie w określonym zakresie, ale o jej ograniczenie w możliwym dla niego stopniu. Przyjmując takie stanowisko występuje przeciwko liberalnemu prawu i broni życia ludzkiego, na ile to dla niego jest możliwe tu i teraz; nie zgadza się więc na nią nawet w ograniczonym stopniu. Czy ta propozycja zostanie przyjęta, czy też nie, nie zależy już od niego.
Dalej Pan Prezydent mógłby podpisać nowe prawo wyraźnie restrykcyjne, jasno deklarując swój sprzeciw w ogóle przeciw aborcji. Podpisując takie nowe prawo – kolejny raz podkreśla – że robi kolejny raz to, co dla niego jest możliwe. Nie może zakazać aborcji, ale może ją ograniczyć przez swój podpis i to robi; tak, jak to w swoim czasie zrobił Wałęsa.
W takiej dopuszczalnej propozycji nie powinien on powoływać się na Konstytucję, tzn. że jego inicjatywa jest motywowana wolą postępowania zgodnie z Konstytucją („wprowadzenie przesłanki, która przywraca możliwość przerywania ciąży w sposób zgodny z zasadami Konstytucji”). W rzeczywistości ta jego propozycja też jest niezgodna z Konstytucją.
I jeszcze jeden aspekt. W przedstawionej przez Pana Prezydenta propozycji jest zawarta spora nielogiczność i sprzeczność. Dotyczy ona zgody na aborcję „dzieci z wadami letalnymi”. Wady letalne to takie, które prowadzą do nieuchronnej śmierci płodu/dziecka (np. dzieci anencefaliczne, bezmózgowce, które z reguły umierają w czasie ciąży, a pewna ilość w ciągu kilku godzin po urodzeniu; w bardzo, bardzo rzadkich przypadkach w kilka dni po urodzeniu). Powstaje więc istotne pytanie, po co zabijać takie dzieci, demoralizując społeczeństwo i lekarzy oraz pomnażając bolesne przeżycia rodziców, skoro te dzieci i tak same umierają w krótkim czasie, nie stwarzając ciężaru dla rodziców ani społeczeństwa!?
Inaczej przeżywa matka śmierć swojego dziecka, jeżeli ono samo umrze niż kiedy wyraża zgodę na jego zabicie i w tym zabiciu ona uczestniczy. Przy jego zabiciu zawsze w niej pozostanie wątpliwość, czy rzeczywiście stan jej dziecka był taki, jak jej to przedstawił lekarz (a czynią to oni z dużą łatwością), czy też może mogło żyć i ona ponosi odpowiedzialność za jego śmierć? Takie rozwiązanie - tzn. dopuszczenie aborcji w przypadku dzieci letalnie chorych - jest klasycznym przypadkiem eutanazji dziecięcej. Tymczasem nie jest rzeczą moralnie dopuszczalną przyśpieszenie śmierci dziecka (czy też dorosłego człowieka) motywując, że ono i tak wkrótce umrze.
Propozycja nowego prawa nie używa słowa „wady letalne”, ale sens sformułowań jest dokładnie taki sam z takimi samymi konsekwencjami: „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne”. Warto też dodać, że już od dawna lekarze wywołują sztucznie poronienie dziecka obumarłego (czyli zwłok płodu) w sposób moralnie uprawniony. Po co więc wracać do tego i robić zamieszanie, jakoby w tym przypadku też chodziło o aborcję?
Stąd też w swojej propozycji Pan Prezydent ani proponowane prawo, nie powinny mówić o ciężkich wadach letalnych, ani o nieuniknionej śmierci płodu/dziecka, które może być abortowane.
Bp Józef Wróbel SCJ
Źródło: KAI
zob.https://www.pch24.pl/bp-wrobel-o-prezydenckiej-propozycji-dotyczacej-aborcji--jako-katolik-nie-moze-tego-czynic,79654,i.html(03.11.20)