piątek, 10 lutego 2017

TEMAT  VI
  Miesiąc:  LUTY 2017

BŁOGOSŁAWIENI MIŁOSIERNI, ALBOWIEM ONI MIŁOSIERDZIA DOSTĄPIĄ (Mt 5,7)

Miłosierdzie zwykle kojarzy się nam z przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie i można w ten sposób je rozumieć. Zatem miłosierdzie okazują drugiemu człowiekowi ci wszyscy, którzy zauważają cierpienie drugiego człowieka i starają się temu zaradzić w miarę swoich możliwości. Mogą to być cierpienia zarówno fizyczne, jak i duchowe. Na tej drodze do świętości mogą się więc poczuć ci wszyscy, którzy pracują wśród biednych, chorych, zagubionych, jeśli tylko swoją pracę wykonują w duchu miłości.
Miłosierdzie, to też przebaczenie płynące z otwartego włócznią boku Chrystusa, z którego wypłynęła krew i woda, jak to przedstawione jest na obrazie z objawienia siostry Faustyny Kowalskiej. Zatem miłosiernym może być też każdy, kto chętnie wybacza urazy, a nikomu pewnie nie brak okazji do takiego wybaczania. Wczuwając się choćby w sytuację człowieka chorego i jego rodziny, gdy byłem kapelanem w Hospicjum Santa Galla w Łabuńkach k. Zamościa; zrozumiałem, że zdrowy człowiek nie do końca potrafi zaradzić cierpieniu, nie zawsze potrafi właściwie się zachować wobec chorego, czy jego rodziny nawet choćby nie wiem jak się starał i często niezamierzenie rani innych. Zatem proszę was, abyście chętnie wybaczali innym. Bądźcie miłosierni, albowiem wtedy miłosierdzia dostąpicie i będziecie mogli w pokoju serca pójść na spotkanie z Chrystusem w domu Ojca, który był i jest Miłosierny.
„Łatwo zauważyć, że cała historia zbawienia jest przede wszystkim historią
miłosierdzia Bożego. Gdy Adam uległ pokusie i zapragnął żyć bez Boga – mimo iż wszystko co istotne Bogu zawdzięczał – Ten nie ukarał przestępcy wieczną karą, ale usuwając go z raju, obiecał mu ocalenie (por. Rdz 3,15). Dał też ludziom pierwszy dowód swojego miłosierdzia, kiedy – z uwagi na kilku sprawiedliwych – gotów był ocalić bezbożne miasta, Sodomę i Gomorę. Objawiając się Mojżeszowi nazwał sam siebie: „miłosiernym, litościwym, cierpliwym, bogatym w łaskę i wierność, zachowującym swą łaskę na tysiączne pokolenia, przebaczającym niegodziwość, niewierność, grzech” (Wj 34,6-7). Jeśli piętnował grzechy ludu ustami proroków i karał różnymi klęskami, to tylko w tym celu, by przywieść go do opamiętania. Nie potępił również Dawida, grzesznika wyznającego swą winę. Z tej racji psalmiści – pragnąc wyśpiewać najwyższą pochwałę Jahwe – intonują hymny do Boga miłości, łagodności, miłosierdzia i wierności (por. Ps 103 [102]; 145 [144]).
Żaden przymiot Stwórcy nie jest tak mocno podkreślany w Biblii, jak Boże miłosierdzie. Słusznie też – spośród wielu imion Boga występujących na kartach Pisma Świętego – najbliższe Jego naturze brzmi: „Ojciec miłosierdzia” (2Kor 1,3). To imię, przekazywane z pokolenia na pokolenie, stanowi jakby latarnię morską dla ludzkości pragnącej zachować nadzieję. Ono objawia ogromną miłość Boga, który przygarnia do serca grzeszną ludzkość i każdego człowieka. Bóg miłuje Izraela miłością „szczególnego wybrania” (Oz 2,21-25; Iz 54,6-8), dlatego przebacza mu winy, zdrady i niewierności, a jeśli tylko spotka się z prawdziwym nawróceniem, przywraca na powrót swój lud do łaski (por. Jer 31, 20; Ez 39, 25-29).
Nie ma dla człowieka innego źródła nadziei, jak miłosierdzie Boga. „Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak miłosierdzie Boże – owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga” (Jan Paweł II, Łagiewniki, 7 VI 1997).
Oblicze miłosiernego Boga w najdoskonalszy sposób odsłonił nam Chrystus. W Nim – w sposób widzialny – Bóg objawił się jako Ojciec „bogaty w miłosierdzie” (Dives in misericordia, 2). „W rzeczywistości, miłosierdzie jest istotą orędzia ewangelicznego, jest imieniem samego Boga, obliczem Boga, jakie objawił w Starym Przymierzu, a w pełni w Jezusie Chrystusie, wcieleniu miłości stwórczej i odkupieńczej” (Benedykt XVI – Nie ma innego źródła nadziei jak miłosierdzie Boga. Rozważanie przed modlitwą Regina Caeli – 30.03.2008).
Dlatego też Chrystus mógł streścić swoje posłannictwo w słowach: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie, abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,18-19). Gdy przybyli do Niego wysłannicy Jana Chrzciciela, On odpowiedział im: „Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Łk 7, 22).
O Bożym miłosierdziu Chrystus nauczał w porównaniach i przypowieściach. Czyż nie o tym mówi przypowieść o Dobrym Pasterzu szukającym zbłąkanej owcy, o Ojcu czekającym na powrót syna marnotrawnego, o niewieście cudzołożnej, o Zacheuszu, Samarytance przy studni Jakubowej, o Dobrym Samarytaninie?
Bardziej jeszcze niż nauczaniem, Chrystus uczył miłosierdzia swoją postawą wobec ubogich, cierpiących, uciśnionych i grzeszników: „Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,13). Miłosierdzie wyraża solidarność Jezusa z ludzkim losem i pełnię Jego poświecenia.
Najbardziej radykalnym objawieniem miłości miłosiernej Chrystusa stała się Jego ofiara na krzyżu. Krzyż jest najgłębszym pochyleniem się Chrystusa nad człowiekiem, przezwyciężeniem grzechu i śmierci przez miłość. „Ukrzyżowany Jezus jest ikoną bezgranicznego miłosierdzia, jakie Bóg okazuje każdemu człowiekowi” (Jan Paweł II, Środa Popielcowa, 25.02.1998).
Kolejnym tematem jest miłosierdzie Kościoła.
Nauczanie i praktyka miłosierdzia rozwinęły się już pośród pierwszych chrześcijan, w związku z poczuciem braterskiej wspólnoty w Chrystusie. Wyrazem tej postawy była wspólnota dóbr. W późniejszych czasach zachęcano w Kościele do prywatnej dobroczynności, ale organizowano też w Kościołach lokalnych oficjalną opiekę nad biednymi, sierotami i wdowami, chorymi i bezdomnymi. Po edykcie mediolańskim, gdy Kościół mógł już prawnie posiadać majątki, dochody z nich przeznaczano w znacznej mierze na potrzeby ubogich. Konkretnymi formami pomocy stały się zakłady i instytucje tworzone przy poszczególnych kościołach i klasztorach dla podróżnych, chorych, trędowatych, starców, sierot i innych.
W początkach średniowiecza opieką nad biednymi i chorymi zajęły się również niektóre zakony, powstałe w czasie wypraw krzyżowych oraz bractwa i stowarzyszenia chrześcijańskie. Warto też wspomnieć o tzw. bankach pobożnych, przeciwdziałających lichwiarstwu oraz specjalnych formach służby bliźniemu, jak np. wykup niewolników.
W czasach nowożytnych powstały nowe zakony od opieki nad chorymi (kamilianie, bonifratrzy), rozwinęły się wielkie instytucje dobroczynne jak np. lazaryści czy szarytki. „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał – powie św. Jan – a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać” (J 21,25). Podobnie można powiedzieć o ogromie dzieł miłosierdzia świadczonego przez Kościół.
Jest sprawą oczywistą, że do funkcjonowania każdej zdrowej społeczności niezbędni są ludzie miłosierni. Miłość miłosierna będzie zawsze konieczna, nawet w najsprawiedliwszej społeczności. Nie ma takiego sprawiedliwego porządku państwowego, który mógłby sprawić, że posługa miłości stałaby się zbędna. Zawsze będzie istniało cierpienie, które potrzebuje pocieszenia i pomocy. Zawsze będzie samotność. Zawsze będą sytuacje materialnej potrzeby, w których konieczna jest pomoc w duchu konkretnej miłości bliźniego. Państwo, które chce zapewnić wszystko, które wszystko przyjmuje na siebie, w końcu staje się instancją biurokratyczną, nie mogącą zapewnić najistotniejszych rzeczy, których człowiek cierpiący, każdy człowiek potrzebuje: pełnego miłości osobistego oddania (por. Deus Caritas est, 26).
Błędne opinie, według których sprawiedliwe struktury czyniłyby zbytecznymi dzieła miłosierdzia, w rzeczywistości kryją w sobie materialistyczną koncepcję człowieka; tj. założenie, według którego człowiek miałby żyć „samym chlebem” – przekonanie, które w sumie upokarza człowieka i nie uznaje właśnie tego, co jest specyficznie ludzkie” (Homilia abp. Stanisława Gądeckiego na 150-lecie Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, Rydzyna, 18 maja 2013). Tenże abp Gądecki, przewodniczący Episkopatu, skomentował temat tegorocznych Światowych Dni Młodzieży przeżywanych w Polsce:
„Tematem nadchodzącego spotkania z okazji Światowych Dni Młodzieży będzie zdanie z Ewangelii św. Mateusza: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7). To błogosławieństwo zaprasza nas do stania się znakiem i narzędziem miłosierdzia Bożego. Zaprasza do doświadczenia i przekazywania miłosierdzia Bożego. Zaprasza do jednego z najtrudniejszych uczynków miłosierdzia, jakim jest przebaczenie. Przebaczyć tym, którzy nas obrazili, którzy wyrządzili nam zło, którzy nas zawiedli, porzucili, zdradzili i tym wszystkim, których uważamy za wrogów – to znaczy otworzyć nowy rozdział w swoim życiu. To znaczy uwolnić się od żalu, złości, smutku i zemsty. To znaczy żyć szczęśliwie. Tak, jedyną drogą do przezwyciężenia zła jest miłosierdzie. Sama sprawiedliwość nie wystarczy. Tylko sprawiedliwość połączona z miłosierdziem jest skutecznym narzędziem budowania przyszłości”. (Orędzie abp Stanisława Gądeckiego do młodych Polaków o udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie wyemitowane w Programie 1 TVP – 25.07.2016).
Słowa Jezusa skierowane do świętej S. Faustyny Kowalskiej, piewczyni Bożego Miłosierdzia:
Pragnę, abyś głębiej poznała moją miłość, jaką pała moje serce ku duszom, a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać moją mękę. Wzywaj mojego miłosierdzia dla grzeszników, pragnę ich zbawienia. Kiedy odmówisz tę modlitwę za jakiego grzesznika z sercem skruszonym i wiarą, dam mu łaskę nawrócenia. Modlitwa ta jest następująca: O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego, jako zdrój miłosierdzia dla nas – ufam Tobie.
– Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić.
Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – CZYN, drugi – SŁOWO, trzeci – MODLITWA; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku mnie.
Tak, córko moja, cokolwiek czynisz bliźniemu – mnie czynisz.
Powiedz, córko moja, że jestem miłością i miłosierdziem samym. Kiedy dusza zbliża się do mnie z ufnością, napełniam ją takim ogromem łaski, że sama w sobie tej łaski pomieścić nie może, ale promieniuje na inne dusze.
– Jeżeli dusza nie czyni miłosierdzia w jakikolwiek sposób, nie dostąpi miłosierdzia mojego w dzień sądu.
Podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 r. papież Franciszek odwiedził szpital dziecięcy w Prokocimiu, gdzie spotkał się z małymi pacjentami, ich rodzicami i personelem szpitala, wyrażając przy tym swoje przywiązanie do ludzi chorych i cierpiących. Odwiedził dzieci przy łóżkach, rozmawiając z nimi i błogosławiąc. Wygłosił krótkie przemówienie mówiąc:
„Z tego miejsca, gdzie można zobaczyć konkretną miłość, chciałbym powiedzieć: pomnażajmy dzieła kultury gościnności, dzieła ożywiane miłością chrześcijańską, miłością do Jezusa Ukrzyżowanego, do Ciała Chrystusa. Służenie z miłością i czułą troską osobom potrzebującym pomocy sprawia, że wszyscy wzrastamy w człowieczeństwie i otwiera nam ono drogę do życia wiecznego: kto pełni uczynki miłosierdzia, nie boi się śmierci”. 
Na koniec warto przytoczyć słowa modlitwy s. Faustyny Kowalskiej (Dz 163):
Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich, i przychodziła im z pomocą.
Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.
Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pocie­chy i przebaczenia.
Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.
Dopomóż mi, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpocznienie jest w usłużności bliźnim.
Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. Nikomu nie odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w najmiłosierniejszym Sercu Jezusa. O własnych cierpieniach będę milczeć. Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój.
Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.

Czy ja też tego pragnę, co Siostra Faustyna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz