niedziela, 29 grudnia 2002

Doświadczenie o Krwi Chrystusa

Ks. Bogusław Witkowski cpps
1.Doświadczenie o Krwi Chrystusa, świadectwa 
Krew Chrystusa Zmartwychwstałego w umierających
Opowiada Matka Teresa z Kalkuty:
„Przypominam sobie, że na początku mej pracy zachorowałam i miałam bardzo wysoką gorączkę. Stanęłam przed św. Piotrem, który powiedział: „Wracaj, w niebie nie ma opuszczonych”. Rozgniewałam się na niego i odrzekłam: „Dobrze, to ja Tobie napełnię raj opuszczonymi, będziesz ich tam miał”. Pięknie jest patrzeć, z jaką godnością umierają ci cudowni ludzie. Pewien człowiek, którego zebrałam z rynsztoku do domu, by tam mógł spokojnie umrzeć, powiedział mi: „Żyłem wprawdzie na ulicy jak zwierzę, ale umrzeć chcę jak anioł – kochany i pielęgnowany”. A później kiedy już usunęliśmy z jego ciała wszystkie robaki, uśmiechną się szeroko: „Siostro, idę do domu, do Boga” – i umarł. Było dla mnie czymś wspaniałym widzieć wielkość tego człowieka, który nikogo o nic nie oskarżał, który nie mówił, że inni mają lepiej. „Jak anioł” – to jest wielkość ludzi, którzy są duchowo bogaci, nawet gdy materialnie biedni” [1]  
-         Ruch Hospicyjny (nie tylko Łabuńki)
Chcemy zastanowić się nad świętością i tajemnicą śmierci w kontekście Pisma św. i refleksji teologów .[2]  Pismo św. mówi: „Wszyscy umrzemy z pewnością, i jesteśmy jak woda rozlana po ziemi, której już zebrać niepodobna”.[3] Razem z umierającymi teraz  stanowimy jedno, „my”. Oznacza to prawdę, że tak jak jemu, tak samo i mnie, trzeba będzie umrzeć. Przeżywam śmierć moją w przyszłości, w aktualnej śmierci mojego bliźniego. Więcej. Im bardziej umierający jest mi bliski, ukochany, tym silniej i boleśniej uświadamiam sobie moją śmiertelność, nicość. Przez miłość zaczynam umierać w śmierci bliźniego. Jest związek pomiędzy śmiercią a miłością (thanatos i agape).  E. Hemigway we wstępie” Komu bije dzwon” pisze: „Żaden człowiek nie jest samotną wyspą ; każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona(...). Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj komu bije dzwon; bije on tobie...”                                                                                                                       Naturalną reakcją na fakt śmierci jest lęk, wobec którego na różny sposób reaguje współczesny człowiek wierzący i niewierzący. Dość często lęk ten jest tłumiony i spychany w podświadomość. „Śmierć to nie ja, ona mnie nie dotyczy, umierają inni nie ja”. Inni znowu „śmieją się” ze śmierci wierząc w swoją siłę, w moc ciała i umysłu ludzkiego. Trzecią postawą może być obojętność, apatia wobec śmierci. Liczy się „teraz”, aby przeżyć obecną chwilę
przyjemnie. Postawa chrześcijańska wobec śmierci to cierpliwe i pełne pokory przezwyciężenie lęku poprzez postawę żywej nadziei.                                                                  Można w ciągu życia odgrywać różne role aktorskie. W chwili śmierci to się nie udaje. Tu człowiek gra samego siebie bez maski, bez pozy, tu sprawdza się wiara, nadzieja i miłość człowieka.                                                                                                                                I I I.  Jak się przygotować dobrze do faktu śmierci fizycznej?                                                                    Myślę, że najbardziej przez umieranie duchowe. Wg św. Pawła jest to „umieranie dla grzechu”[4]. Wstępem do niego jest Sakrament Chrztu św. Istotą śmierci duchowej jest to „aby dawny nasz człowiek(stary) został razem z Chrystusem ukrzyżowany”.[5] Dlatego św. Paweł nawołuje do umartwienia[6]. Chrześcijanin nie może w swoim życiu ulegać tendencjom współczesnego świata, nie może pomijać refleksji o śmierci i życiu pozagrobowym. Szczególnie też nie ma prawa osądzać losu człowieka umierającego, jego losu na wieczność. Współczesna teologia świadoma swojej własnej nędzy stwierdza, że śmierć pozostaje zawsze tajemnicą, że dopiero nasza śmierć, będzie dla nas pełnym rozwiązaniem owej tajemnicy. Wspomniałem już wcześniej, że człowiek nie chce dopuszczać do siebie myśli o własnej śmierci, nie chce myśleć, ani mówić o niej. Z drugiej strony jeśli już dopuszcza tę myśl to czyni to w atmosferze rezygnacji i tragicznego lęku. Taka reakcja nie jest ludzka i chrześcijańska. Takim jestem chrześcijaninem, jaki mam stosunek do śmierci. Ponieważ rozum nasz pyta dlaczego śmierć? A wiara szuka zrozumienia spójrzmy teraz do Pisma świętego, by tam szukać odpowiedzi.           

II Śmierć jako uczestnictwo w śmierci Chrystusa i Jego Zmartwychwstaniu                                                                                                                      Chrystus w rozmowie z saduceuszami mówi:” Bóg nie jest Bogiem zmarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”[7]. „ Bóg Żywych” stworzył człowieka do życia i obdarzył nieśmiertelnością. Księga Mądrości mówi: Bóg śmierci nie uczynił, weszła ona przez zawiść diabła[8]. Wobec tego możemy powiedzieć, że śmierć jest konsekwencją grzechu i manifestacją „zwycięstwa” szatana. W ujęciu św. Pawła tajemnica śmierci jest połączona z grzechem pierworodnym i Jezusowym Odkupieniem. Każdy człowiek rodzący się tutaj na ziemi jest obarczony grzechami i skazany na śmierć stąd też „przemija jak cień”.[9] Chrystus natomiast nie podlega w swoim człowieczeństwie grzechowi i poddaje się dobrowolnie pod panowanie śmierci, przyjmując ją świadomie w duchu miłości.[10] Stąd też: „ Jak w Adamie umierają (wszyscy) tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni.[11] Odejście człowieka  z tej ziemi, które jest uczestnictwem w śmierci Chrystusa, staje się uczestnictwem w Jego Zmartwychwstaniu. Dla osoby wierzącej śmierć staje się momentem bardzo ważnym, jest punktem kulminacyjnym w życiu człowieka, bo w niej i przez nią człowiek uczestniczy w sposób istotny w dziele zbawczym Chrystusa. Dla członków Wspólnoty Krwi Chrystusa oznacza to ofiarowanie Krwi Chrystusa obecnej w każdym człowieku umierającym, w każdym  cierpieniu, bólu, samotności, czy odrzuceniu chorego. Ofiarować ozn. wierzyć, że śmierć i cierpienie ma sens, to  połączyć swoje cierpienia  z Chrystusem, który może je przemienić  w miłość, to pamiętać, że w każdym człowieku, który prawdziwie wierzy, umiera Chrystus, a w każdym umieraniu zawiera się Jego śmierć. My umieramy razem z Nim, a On z nami. „Razem z Chrystusem zostałem przybity do Krzyża”.[12]
III Śmierć jako na rozstrzygające spotkanie z Chrystusem                                              Według nauki chrześcijańskiej człowiek tu na ziemi „nie jest w pełni sobą”, bo jest jako „homo viator”, w drodze, bo nieustannie „staje się” człowiekiem, coraz to doskonalszym. Ciągle żyje „przed sobą”, „poza sobą” będąc w ciągłym napięciu między tym co jest , a tym co będzie. Przez to napięcie człowiek nie realizuje w pełni siebie. Realizacja ta następuje dopiero w chwili umierania, gdy doczesność osoby ludzkiej nie ma już przed sobą „jutra”, lecz tylko ponadczasowe dzisiaj”. W tym momencie dokonuje się nowe „narodzenie” do nowego życia,[13]a człowiek dochodzi do stanu pełnej wolności[14] i doskonałej świadomości, ma możliwość dokonać w pełni osobowy akt ludzki. W fakcie śmierci człowiek obejmuje jednym aktem poznania i chcenia całe swoje życie, cały świat jako całość, wkracza w świat przeniknięty Chrystusem, staje przed PANEM, nie może GO ominąć, lecz musi spojrzeć w JEGO OBLICZE. Po raz pierwszy i ostatni człowiek ma możliwość w stanie tak pełnej wolności i świadomości, podjąć ostateczną decyzję rozstrzygającą o jego wiecznym losie. Dla tych, którzy dotąd nie mieli okazji spotkać się z Chrystusem moment śmierci jest ku temu okazją. Teraz następuje spotkanie, poznanie Go i zajęcie odpowiedniej postawy.[15] A zatem wszystkie drogi człowieka, czy chce , czy nie prowadzą do Chrystusa. W chwili śmierci pozostają tylko dwaj Chrystus i człowiek, wszystko przemija. Chrystus jako Bóg-Miłość w uwielbionym człowieczeństwie. Człowiek w pełni wolności i świadomości decydujący o swojej wieczności. W życiu doczesnym było trzecie rozwiązanie, tutaj są tylko dwa: za Chrystusem, lub przeciw Chrystusowi; Tak dla Chrystusa, które równa się niebo, albo nie dla Chrystusa, które równa się piekło.
IV Śmierć jako sąd szczegółowy.                                                                                                 Ta osobowa, czyli świadoma i wolna decyzja człowieka, ostateczna i nieodwołalna jest równocześnie samym sądem. Człowiek sam osądza siebie na wieczność. I to nazywamy sądem szczegółowym w chwili śmierci. Nikt nie będzie potępiony, bo tak chciał przypadek, nie dokona się to dopóki sam człowiek jako osoba nie podejmie decyzji przeciwko Bogu. Podobnie też, nikt z powodu zbiegu okoliczności takich a nie innych nie zostanie zbawiony. Może warto teraz zapytać; Jaka jest relacja pomiędzy decyzją rozstrzygającą o wieczności człowieka a dotychczasowym życiem człowieka? Czy to jest obojętne jak żyję teraz, jak decyduję, jakie wybieram wartości, a może jest jakiś wpływ tego „teraz” mojego życia na moment śmierci, tej mojej śmierci?  Otóż tak, bardzo ważną rolę odgrywają moje doczesne decyzje, wolne i świadome na decyzję ostateczną w chwili śmierci. To co się dokona w sposób doskonały w momencie śmierci(decyzja wieczna) musi się zacząć dokonywać w sposób niedoskonały tutaj.[16] Jeżeli teraz na tej ziemi „umysłem pogrążeni w mroku”[17] staramy się wybierać Prawdę i Dobro, to tam w pełni światła i wolności z pewnością opowiemy się za Tym, który nazwał siebie Światłością i Prawdą.[18] Jeżeli opowiadam się za Jezusem w tym życiu to wzrasta realna szansa na właściwy wybór i moje zbawienie w chwili śmierci. Ale i odwrotnie. Jeśli człowiek przez całe życie opowiadał się przeciw Chrystusowi(przeciw swemu sumieniu), to kto może zagwarantować, że w końcu uda mu się obalić dotychczasową linię życia. Myślę także, że człowiek umierający w takiej sytuacji aby dokonać właściwego wyboru i zostać zbawionym potrzebuje szczególnej łaski, która pozwoli mu opowiedzieć się za Bogiem. Tę łaskę może ktoś dla niego wymodlić, ale jaka jest pewność? Dlatego nasuwa się bardzo konkretny wniosek. Niech nasze życie „zapracowuje” na wieczność, tzn. zawsze dokonujmy wyborów zgodnych z naszym zdrowym sumieniem, bo bardzo ważną rolę odgrywają Twoje doczesne decyzje, wolne i świadome w relacji do decyzji ostatecznej w chwili śmierci.



[1] Matka Teresa z Kalkuty., Księga Świętych, Wydawnictwo „M”, Kraków 2002 s. 42-43.
[2] Oparłem się na: R. Rogowski., Światłość i Tajemnica, Katowice 1986 s.343-359.
[3] 2 Sm 14,14
[4] Rz 6,2
[5]Por. Rz 6,6; Ga 5,24.
[6] Zob. Rz 6, 11
[7] Łk 20,38; Mt 22,32; Mk 12,18-27
[8] Por. Mdr 2,24
[9] Ps 39,7
[10] Por. J 15,13; Rz 5,8
[11] 1 Kor 15,22; Por. Rz 5,17-21; Rz 6 4-5; 1 Kor 15,21.
[12] Ga 2,19
[13] Zob. Rz 6,4
[14] Zob. Rz 7,15;19. Na ziemi nie ma pełnej wolności. Pełnia wolności jest dopiero w Obliczu Chrystusa.(Przypis autora artykułu)
[15] Zob. Mk 16.16; J 3,18; 5,24; Hbr 11,6; KK 14; DM 7; BF I, 52;
[16] Zob. Rz 7,19
[17] Ef 4,18
[18] Zob. J 8,12; 14,6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz